Pudelek wykorzystał zdjęcia blogerki, teraz przeprasza. "Walka Dawida z Goliatem"
Wirtualna Polska Media, wydawca serwisu plotkarskiego Pudelek.pl, w wyniku przegranego procesu przeprasza na stronie głównej serwisu blogerkę Joannę Pachlę. Pudelek, opisując jej historię, opublikował bez zgody jej zdjęcia z prywatnego konta na Facebooku. - To było jak walka Dawida z Goliatem - ocenia Pachla.
„Wirtualna Polska Media S.A., wydawca portalu »Pudelek«, przeprasza Panią Joannę Pachlę za naruszenie autorskich praw majątkowych do publikacji zamieszczonej na jej blogu joannapachla.com, jak również za opublikowanie jej prywatnych zdjęć bez zgody i naruszenie dóbr osobistych w postaci prawa do wizerunku w artykule opublikowanym w dniu 05 lipca 2017 r. pt. »Szpital odmówił blogerce z mięśniakiem macicy cesarskiego cięcia! WYŁAM Z BÓLU. Miałam wrażenie, że coś od środka miażdży mi kości!«. Oświadczenie to jest publikowane w wyniku przegranego procesu sądowego” - brzmi komunikat, który przez siedem dni opublikowany ma być na stronie głównej Pudelka.
Blogerka 4 lipca 2017 roku na swoim blogu Joannapachla.com opublikowała wpis „Już ja Wam opowiem, jak się rodzi w Polsce po ludzku”. Opowiedziała w nim, jak odmówiono jej cesarskiego cięcia, mimo że miała do niego wskazania (mięśniak macicy). Jej partner zażądał jednak wykonania operacji, nie zgadzając się na poród naturalny.
Wyroku sądu nie komentuje WP. Blogerka w rozmowie z Wirtualnemedia.pl ocenia decyzję jako sprawiedliwą. - Wszyscy dobrze wiemy, w jaki sposób Pudelek buduje swoją popularność i ile osób tym krzywdzi. Tutaj udało nam się udowodnić, że są jednak granice, że nawet taki gigant nie pozostaje bezkarny. Że nie można przywłaszczać sobie cudzych tekstów, cudzych zdjęć i publikować ich u siebie, jak gdyby nigdy nic – zaznacza Joanna Pachla.
- Dla mnie ten wyrok jest w pełni satysfakcjonujący. Przeprosiny na stronie głównej Pudelka i to takiej wielkości, że nie sposób ich nie zauważyć, do tego publikowane przez tyle dni - myślę, że to wystarczająca kara. Zwłaszcza, że odnoszę wrażenie, że przez tych pięć lat procesu nikt tam nie traktował mnie poważnie i nie spodziewał się, że mogę ten proces wygrać. Bo kim ja w zasadzie jestem? Nie mam znanego nazwiska, wpływowych znajomych ani milionów na koncie. To było jak walka Dawida z Goliatem. A tu proszę - dodaje.
Pachla dodaje, że sędzia nie przychylił się do jej wniosku o odszkodowanie. - Żałuję, bo to odszkodowanie wsparłoby niejedną zbiórkę. Ale tu od początku nie chodziło o pieniądze, tylko o szacunek, przyzwoitość, zasady. Dlatego odpuszczam apelację. A na zbiórki sama zarobię - mówi jednak.
„Bolało mnie, jak mnie potraktowano”
Jak wyglądała komunikacja z Pudelkiem, po tym jak opublikowano artykuł? - Nie chodziło o usunięcie całego tekstu, ale o sensowne podpisanie go. O podanie nazwy mojego bloga, jego adresu czy aktywnego linku. Oraz o podmianę zdjęć, które byłam gotowa sama im dostarczyć. Przecież na blogu mam setki, jeśli nie tysiące neutralnych i korzystnych zdjęć. A mimo to dziennikarze Pudelka wzięli zdjęcia z mojego prywatnego profilu na Facebooku - to były zdjęcia innych ludzi, na których mnie oznaczono. A to mąż podczas obiadu w restauracji, a to koleżanka podczas wizyty u fryzjera. I - jako wisienka na torcie - zdjęcie ze środkowym palcem na ustach, które opublikowałam w 2016 roku podczas czarnego protestu. Połączenie takich zdjęć z takim tematem mocno rzutowało na odbiór – podkreśla Pachla.
- Przez cały ten czas byłam w kontakcie z jedną z tamtejszych dziennikarek, więc w redakcji doskonale wiedziano, że nie zgadzam się na publikację w takiej formie. Wielokrotnie prosiłam o kontakt, ale zlekceważono to zupełnie, a jej powiedziano, że „straszenie pozwem naprawdę nie jest metodą, prowadzącą do niczego dobrego” - opowiada blogerka.
- Inny dziennikarz rzucił mi hasłem, że jak coś mi się nie podoba, to mogę im wysłać maila, a „ich sztab prawników na pewno chętnie mi odpowie”. Zabrzmiało mniej więcej jak: „i co nam zrobisz, dziewczynko”. I tego już było za wiele. Bo przepisanie u siebie ogromu cudzego tekstu i zbijanie kapitału na cudzej krzywdzie, to jedno. Opatrzenie go kompromitującymi zdjęciami, to drugie. Ale świadome zignorowanie próśb o kontakt i polubowne załatwienie sprawy - i to jeszcze z takimi komentarzami - to już było bezczelne – ocenia Pachla.
- Później Pudelek otrzymał ode mnie pocztą oficjalne wezwanie do zaniechania naruszeń, ale to też pozostało bez odzewu. I szczerze? Ciąganie się po sądach z największym serwisem plotkarskim w Polsce było ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę. Ale bolało mnie, jak mnie potraktowano. I to jeszcze przy tak trudnym tekście i przy świadomości, że proszę przecież o błahostkę (edytowanie tekstu zajęłoby im chwilę). To było zwyczajnie, po ludzku, nie fair – zaznacza blogerka.
Jak wynika z badania Mediapanel, w maju br. Pudelek.pl miał 7,55 mln użytkowników i 25,25 proc. zasięgu, użytkownicy spędzali tam średnio 28 minut i 37 sekund. Sekcja showbiznesowa o2.pl (również należy do WP) miała wtedy 7,56 mln użytkowników, 25,28 proc. zasięgu oraz 4 minuty i 56 sekund średniego czasu korzystania.
Dołącz do dyskusji: Pudelek wykorzystał zdjęcia blogerki, teraz przeprasza. "Walka Dawida z Goliatem"
Ale trzeba trzymać kciuki za każde zwycięstwo z korporacją.