Mark Zuckerberg - bezbłędny cyborg czy zagubiony lider? (opinie)
Nazwisko Zuckerberg jest na ustach całego świata. Jednak nie z powodów, o których szef Facebooka mógłby marzyć - przez ostatnie dwa dni w sprawie afery Cambridge Analytica przesłuchiwali go amerykańscy kongresmeni. Dla portalu Wirtualnemedia.pl wizerunkowe aspekty przesłuchania Marka Zuckerberga oceniają dr Łukasz Przybysz, Sebastian Stępak i Michał Ulidis.
W ostatni wtorek Zuckerberg odpowiadał na pytania łączonej komisji Senatu: ds. wymiaru sprawiedliwości oraz ds. handlu, nauki i transportu, dzień później - komisji ds. energii i handlu Izby Reprezentantów. Przesłuchania odbywały się w sprawie trwającej od kilku tygodni afery Cambridge Analityca, w wyniku której ujawniono, że dane 87 milionów użytkowników Facebooka (choć pierwsze dane mówiły o 50 milionach), były bez ich wiedzy wykorzystywane w celach komercyjnych.
- Nie wzięliśmy pod uwagę tego jak wielka ciąży na nas odpowiedzialność, i na tym polegał nasz największy błąd. Jednak największa wina spoczywa na mnie, bowiem to ja założyłem Facebooka, ja nim kierują, i ja jestem za wszystko odpowiedzialny. Idea powstania Facebooka była optymistyczna i idealistyczna, jednak nie zrobiliśmy wystarczająco wiele by zapobiec wykorzystaniu tej platformy do złych celów - stwierdził w swoim oświadczeniu przed kongresmenami Zuckerberg.
Cyborg czy geniusz PR?
Część komentatorów w internecie zachwycała się zręcznością odpowiedzi Zuckerberga i szydziła z niewiedzy i braku kompetencji przesłuchujących go kongresmenów. Inni kpili z szefa Facebooka, którego nieskalana emocjami blada twarz przypominała raczej cyborga (niektórzy używają jeszcze mocniejszych określeń istot z innych uniwersów). Zuckerberg i jego wymiany zdań z amerykańskimi senatorami stały się kopalnią memów i gifów.
- Niektórych bardziej od tego "jak" interesuje to "co" mówił Zuckerberg i można tu zaryzykować tezę, że merytorycznie CEO Facebooka był przygotowany lepiej niż przesłuchujący go kongresmeni. Na poziomie formy i tone of voice był on natomiast uderzająco neutralny. Jeśli przyjrzymy się powstającym, z zawrotną prędkością, memom, które upamiętniają to wystąpienie - wręcz nieludzki - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl Michał Ulidis, creative director i partner w agencji Publicon.
#Zuckerberg robot or alien? pic.twitter.com/Bmwn3IHAdQ
— CRYPTO OWEN WIŁSON (@CryptOwenWilson) 11 kwietnia 2018
Dr Łukasz Przybysz, specjalista ds. komunikacji wizerunkowej z Uniwersytetu Warszawskiego, zastanawia się nad stylem, w jaki szef Facebooka odpowiadał na pytania w czasie przesłuchania.
- Można uważać, że Zuckerberg wypadł dobrze, bo był opanowany i udało mu się unikać odpowiedzi na niewygodne pytania. Można też sądzić, że wypadł słabo, właśnie dlatego że pojawiły się niewygodne pytania, na które nie odpowiedział, lawirując, a jego sposób prezentacji i wypowiedzi był wyuczony, sztuczny. Czy Mark Zuckerberg, na tę okoliczność ubrany w nienaturalny dla siebie, nie do końca licujący z jego wizerunkiem, ale odpowiedni do okazji, nudny garnitur, grał rolę, wił się, by nie powiedzieć prawdy, zaciemniał obraz, a może i kłamał? Czy jednak był doskonale przygotowany i poradził sobie z kongresmenami, jeszcze ich pouczając? - zastanawia się dr Przybysz.
Sebastian Stępak, managing director MSLGroup, nie ma wątpliwości co do oceny wystąpienia Zuckerberga - było perfekcyjne.
- Kiedy dowiedziałem się, że założyciel Facebooka ma wystąpić publicznie w amerykańskim senacie spodziewałem się tragedii w kilku aktach. Widziałem wiele wystąpień Zuckerberga. Wszystkie miały w sobie wiele szkolnych błędów, brakowało w nich emocji, a dosyć specyficzna osobowość Marka zdecydowanie bardziej przeszkadzała, niż pomagała w zjednywaniu sobie tłumów.
Zuckerberg nie tylko zaskoczył, ale absolutnie „pozamiatał”. Brak emocji stał się atutem, tak samo jak wystudiowana cierpliwość i genialne opanowanie. Przy tak krótkim czasie przygotowań (około 2 tygodni) jego wystąpienie było majstersztykiem. Bardzo uważnie słuchał pytań, a w każdej odpowiedzi posługiwał się wręcz finezyjnym doborem faktów i argumentów. Mimo dużego wysiłku senatorów, na każde pytanie odpowiedział dokładnie tak jak chciał. - ocenia dla portalu Wirtualnemedia.pl Stępak.
- Mniej więcej w połowie przesłuchania miałem wrażenie, że jesteśmy świadkami świetnie przygotowanego wykładu. Mark Zuckerberg nakarmił wszystkich niezwykle uproszczoną wersją kluczowych komunikatów Facebooka. Większość senatorów mimo usilnych starań pokazała, że zupełnie nie rozumie zagadnień związanych z prywatnością. Zdecydowanie nie jest to kwestia średniej wieku osób zadających pytania, ale przede wszystkim podejścia Amerykanów do zagadnienia ochrony danych, które w porównaniu z europejskim można delikatnie nazwać frywolnym. Oprócz samych odpowiedzi o charakterze głęboko edukacyjnym Mark dokonał jeszcze jednej absolutnie kluczowej rzeczy. Nie tylko udało mu się szczegółowo wyjaśnić wszelkie zagadnienia na poziomie odpowiadającym możliwościom percepcyjnym rozmówców, ale dodatkowo nikogo nie obraził demonstrując ogromne zaangażowanie i szacunek - objaśnia dyrektor zarządzający MSLGroup.
Łukasz Przybysz zwraca z kolei uwagę na jeden z często powtarzanych zwrotów w odpowiedziach prezesa Facebooka - "przepraszam".
- Pytania zadane przez przedstawicieli kongresu bywały niewygodne, jak te o regulacje, prywatność danych i ich udostępnianie. Tu CEO Facebooka miał kłopoty, każde zdanie zaczynał od sakramentalnego zwrotu osobowego do pytającego, a wiele z nich kończył przeprosinami. Gdy zbyt często przepraszamy, to słowo się dewaluuje - uważa dr Przybysz.
Ekspert sceptycznie ocenia także poziom przygotowania przesłuchujących do starcia z Zuckerbergiem. - Wiele pytań obnażyło niewiedzę kongresmenów o mechanizmach działania FB. Być może jednak to oznacza, że są one niezrozumiałe, napisane niejasnym językiem? Tak nieklarowne, jak odpowiedzi szefa FB przed kongresem. Poradził sobie z kryzysem tu i teraz. Nie zostawił jednak wrażenia, że działania FB i jego polityka są przejrzyste, otwarte i uczciwe. Na tym polu ma wiele do zrobienia, a w obecnym duchu raczej mu się to nie uda - prognozuje dr Przybysz.
Sebastian Stępak w swoim komentarzu dla naszego portalu chwali również sztab, który przygotował Zuckerberga do jednego z ważniejszych wystąpień w jego karierze.
- Mark Zuckerberg został przygotowany do swojego wystąpienia na absolutnie najwyższym światowym poziomie. Świadczyła o tym nie tylko 10 centymetrowa niewidoczna dla mało wprawnego oka skórzana poduszka – która sprawiała, że Mark wydawał się wyższy i lepiej zbudowany, ale również plejada spin doktorów i ekspertów zewnętrznych, która uczestniczyła w procesie. Facebook pokazał, że kiedy nie oszczędza się na przygotowaniach – można spodziewać się cudów - stwierdza Sebastian Stępak.
Nasz rozmówca puentuje, że najlepszą ocenę dwudniowego przesłuchania prezesa największego globalnego serwisu społecznościowego wystawili inwestorzy.
- Kurs akcji firmy już po pierwszej godzinie zaczął się mocno odbijać. 4,5% wzrostu w świetle ostatnich spadków to ogromny sukces. Tak mocno inwestorzy doceniają tylko wygrane potyczki - ocenia Stępak.
Swój wizerunek Zuckerberg budował dotychczas z niemal chirurgiczną precyzją. Do komunikacji światem używa, a jakże, Facebooka. Rzadko udziela mediom wywiadów, niemal nie gości na konferencjach czy zlotach, na których wielcy tego świata opowiadają o swojej drodze do sukcesu. Całą komunikację prowadzi na swoim prywatnym profilu, na portalu, który założył. Tam publikuje aktualności na temat Facebooka, relacje z odbytych spotkań, co raz wrzucając coś bardziej osobistego - jak informacje o narodzinach kolejnego dziecka czy zdjęcie z żoną Priscillą Chan.
Dlatego tak dużym szokiem mogło być milczenie, jakie zachowywał Zuckerberg przez pierwszych kilka dni po wybuchu afery Cambridge Analytica. Możemy tylko przypuszczać, że w tym czasie intensywnie pracował już nad strategią komunikacji najpotężniejszego kryzysu wizerunkowego w historii Facebooka ze sztabem doradców wizerunkowych, coachów i prawników.
O swoich wrażeniach z przesłuchania Mark Zuckerberg na swoim profilu na razie milczy.
Dołącz do dyskusji: Mark Zuckerberg - bezbłędny cyborg czy zagubiony lider? (opinie)
Zachlanni, bezwzględni, przebiegli. Takie są częste opinie.
Z naszej lokalnej perspektywy, do dziś nie mogę zrozumieć jak to się stało, że dużo lepsze Grono.net przegrało z takim badziewiem jak Facebook.
Może tylko tyle, że FB wystartował wśród elit (Harvard), do których liderzy opinii maja respekt. Ale to nadal za mało.
Ze łączy ludzi bez względu na rasę, status społeczny, miejsce pochodzenia itd.
OK, wiem, że jestem w mniejszości, ale kilku moich znajomych zachowuje się podobnie.
Jeśli galeria że zdjęciami prywatnymi to tylko "na klucz" bez upubliczniania. Jeśli z kimś chce się podzielić to wysyłam e-mail. Zdaje sobie sprawę, że jeśli ktoś by się uparl to dotarłby do tych moich prywatnych zbiorów, no ale jednak na pół legalnie czy zupełnie nielegalnie. Kompletnie nie rozumiem jak można relacjonowac każdego dnia swoje życie nawet nie zawezając kręgu odbiorców do znajomych. Dla mnie to jest tak jakby stanąć bez gaci na ruchliwym skrzyżowaniu.
Do dziś nie mogę przyzwyczaić się do tego na co czasem trafiam na Facebooku. I to wśród ludzi ze swojego kręgu cywilizacyjnego.
Napiszcie w komentarzach od którego roku macie konto na Facebooku. Ja od 2007. Dzięki.