Obchody stulecia Warner Bros. Przełomowe filmy i seriale oczami krytyków i badaczy
Z okazji tegorocznych obchodów stulecia istnienia wytwórni Warner Bros. zapytaliśmy ekspertów o ich subiektywne wybory najważniejszych filmów i seriali minionych dekad.
Pierwsze doświadczenia z filmami Warner Bros.
Dla dzieci wychowujących się w latach 90. i 00. filmy wytwórni były pierwszym doświadczeniem kina i obcowania ze sztuką filmową, co wspomina nasz rozmówca, Kamil Kalbarczyk.
- Logo wytwórni Warner Bros. jest dla mnie podwójnie nostalgiczne: dziecięco i młodzieńczo. Jedne z pierwszych filmów, jakie widziałem na dużym ekranie to początkowe części „Harry’ego Pottera”. Majestatycznie wyłaniający się symbol WB otwierający każdą część przy akompaniamencie ikonicznej melodii, od dziecka nasycał mnie magią kina i nastrajał na seans adaptacji ulubionego cyklu książek – podkreśla Kamil Kalbarczyk, medioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Kino klasyczne
Warner Bros. to kluczowy budulec historii kina. Spoglądając na klasykę filmową, zauważymy, że ikoniczne pozycje na ogół kojarzymy z charakterystycznym logo WB. Cała biblioteka wytwórni, to filmy wielokrotnie reinterpretowane i komentowane w kolejnych dziełach popkultury. O tych klasycznych pozycjach filmowych Warner Bros. opowiada nasz ekspert.
- Gdy ekranowa seria o młodym czarodzieju dobiegała końca, rozpoczynałem swoją bardzo intensywną inicjację z kinem klasycznym. Zamiast uczyć się do matury, odpalałem kolejne perły z dawnego Hollywoodu. Oprócz takich tytułów jak „Tramwaj zwany pożądaniem”, „Co się zdarzyło Baby Jane?” czy „Kto się boi Virginii Woolf”?, które do dziś należą do moich najulubieńszych, namiętnie oglądałem wczesne filmy Bette Davis, Olivii de Havilland, Humphreya Bogarta. Większość z tych seansów rozpoczynała się skromnym, czarno-białym logo WB, zaprezentowanym jakże inaczej niż wystawne intro „Harry’ego Pottera”. To były moje pierwsze zakochania w kinie klasycznym i jego gwiazdach. Dziś wracam zarówno do tych perełek z przeszłości (a nawet wciąż je nadrabiam), jak i warnerowych klasyków z mojego dzieciństwa – mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl medioznawca Kamil Kalbarczyk.
Warner Bros. a kino gatunków
Rozwój kina gatunków możemy obserwować w Warner Bros. już od lat 30. O wyjątkowości filmu gatunkowego – policyjnego, gangsterskiego i noir wspomina dr Robert Dudziński.
- Logo Warner Bros. kojarzy mi się przede wszystkim ze świetnymi i nierzadko przełomowymi filmami kryminalnymi i sensacyjnymi. W latach 30. ta wytwórnia dała podwaliny pod kino gangsterskie, produkując m.in. „Małego Cezara”, „Wroga publicznego nr 1” czy nieco późniejszych „Aniołów o brudnych twarzach”. Postać gangstera niepokojąco przypominała w tych opowieściach self-made mana z amerykańskiego snu. W latach 40. w Warner Bros. powstają wspaniałe filmy noir, eksplorujące mroczne tajemnice ludzkiej psychiki: „Sokół Maltański” i „High Sierra” – oba z Humphreyem Bogartem – oraz „Biały żar” ze znanym z „Wroga publicznego nr 1” Jamesem Cagneyem. Wreszcie w latach 60., epoce kontestacji i kontrkultury, przy współpracy z Warner Bros. Arthur Penn realizuje „Bonnie i Clyde”, przedstawiając słynną parę gangsterów jako zmitologizowanych buntowników i indywidualistów. Co ciekawe, tuż po tym filmie powstają z kolei produkcje, które ukształtowały formułę kina policyjnego: „Bullit” i „Brudny Harry”. Stworzyły one stereotyp niepokornego, twardego gliniarza, a równocześnie zdynamizowały filmową sensację, kładąc nacisk na starannie wyreżyserowane, widowiskowe sceny pościgów i strzelanin – wyjaśnia dr Robert Dudziński, ekspert od historii i teorii kina gatunkowego.
Warner Bros. na małym ekranie
Warner Bros. to nie tylko filmy, a także, o czym nie wszyscy wiedzą, bogata biblioteka seriali. O kultowych i przełomowych produkcjach, mających istotne znaczenie generacyjne opowiada nam Kamila Czaja: - Warner Bros produkowało lub współprodukowało wiele moich najdawniejszych serialowych wspomnień oraz tytułów dla mojego pokolenia kluczowych, takich jak „Przyjaciele” czy „Ostry dyżur”. Do dziś pamiętam na przykład, jak w podstawówce planowałam wszystko wokół kolejnych odcinków „Nowych przygód Supermana” i jak w liceum chciałam wygłaszać monologi i riposty równie szybko jak bohaterki „Kochanych kłopotów”. Wytwórnia WB to też jedne z moich niegdyś ulubionych proceduralnych kryminałów („Dowody zbrodni”, „Podkomisarz Brenda Johnson”). Chciałabym się jednak skupić na współczesności, dowodzącej, że wytwórnia WB, obok trafiających do szerokiej publiki przystępnych hitów z jednej strony i ambitnych dramatów dla HBO z drugiej, ma na koncie świeże i siłą rzeczy niszowe eksperymenty oraz w założeniu kameralne tytuły, które hitem stają się trochę ku zaskoczeniu wszystkich. Pierwszą grupę reprezentuje „Crazy Ex-Girlfriend”, musicalowa wariacja na temat feminizmu, zaburzeń psychicznych i kobiecej przyjaźni, z genialnymi piosenkami – to zakończony w 2019 roku serial, o którego dłuższe trwanie w często za krótkiej telewizyjnej pamięci warto zadbać. Drugi typ ma wyrazisty przykład w postaci „Teda Lasso”, przekraczającego granicę między komedią i dramatem, od koszmarnego 2020 roku zapewniającego nam tak potrzebną nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone – mówi nam recenzentka Serialowej, Kamila Czaja.
Dołącz do dyskusji: Obchody stulecia Warner Bros. Przełomowe filmy i seriale oczami krytyków i badaczy
https://cdn.cdaction.pl/images/2021/11/20/c0b9c657-8a48-4e5f-a72e-fda7d79281c2.jpeg