SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Do Szczecina wróciła „Odwilż”. Recenzja drugiego sezonu polskiej produkcji Maxa

Po ponad dwóch latach, które minęły od premiery pierwszego sezonu „Odwilży”, doczekaliśmy się nowych odcinków serialu o komisarz Katarzynie Zawiei, szczecińskiej policjantce niepotrafiącej znaleźć równowagi między pracą a życiem prywatnym. W pierwszej odsłonie poznaliśmy historię śmierci jej męża, ale jak się okazuje, twórcy nie powiedzieli nam o nim wszystkiego. Drugi sezon ujawnia kolejne sekrety małżonka bohaterki.

„Odwilż”, Max„Odwilż”, Max

Pierwszy sezon „Odwilży” napisała Marta Szymanek. W wywiadach scenarzystka nie ukrywała, że chciała pokazać różne odsłony macierzyństwa, wesprzeć kobiety nieodnajdujące się w nowej roli i walczące z poczuciem osamotnienia. Dzięki temu Katarzyna Zawieja (w tej roli Katarzyna Wajda) stała się bliższa żeńskiej widowni, rozumiejącej, że nie każdego dnia można zdobyć medal „matki roku”, ani nawet miesiąca. Bohaterka była zraniona, sfrustrowana, ale też zawzięta, uparta, bezkompromisowa, czasem szła bezmyślnie na kurs kolizyjny. Dzięki temu „Odwilż” została przesycona prawdą emocjonalną o rodzicielstwie i rolach społecznych.

Drugi sezon napisał Bartosz Janiszewski we współpracy z Kevinem Rundle. Zmiana autorów jest odczuwalna i działa na niekorzyść produkcji. Brakuje bardziej wnikliwego spojrzenia na bohaterkę, czułego jej dyscyplinowania, jakie wyłaniało się ze scenariusza Marty Szymanek. W nowym sezonie trudno się nam spotkać z Katarzyną Zawieją w połowie drogi. Jej zachowania częściej irytują, wydają się niezrozumiałe (jak np. zaangażowanie członka zaprzyjaźnionej rodziny do podjęcia się ryzykownej misji) i wytrącające z równowagi (kontrowersyjna decyzja dotycząca losów pewnej dziewczynki).

Kim jest Katarzyna Zawieja? 
To, że bohaterki nie da się lubić, było oczywiste już w pierwszym sezonie. Nic w tym złego, nie każdego trzeba lubić. Olgierda Halskiego („Ekstradycja”) też nie wszyscy lubili, podobnie jak Andrzeja Gajewskiego („Glina”). Gorzej, że Zawiei nie mamy ochoty w ogóle spotykać na swojej drodze, bo wydaje się podejmować jedną decyzję gorszą od drugiej. Komisarz Zawieja znowu nie śpi, nie spędza czasu z córką ani swoją matką, to norma. Podobno uczęszcza na terapię i doszła do siebie po wszystkim, czego doświadczyła w poprzednim sezonie w związku ze śmiercią męża i poszukiwaniami zaginionego dziecka.

Niestety w bohaterce nie widać żadnej zmiany, co jest o tyle problematyczne, że przecież minął pewien czas, a ona sama chciała poprawić relację z córką. Wydaje się jednak, że niczym w klasycznym nordic noir napędza ją adrenalina, „dzianie się” i same negatywne bodźce. Gdy nic się nie dzieje, Zawieja zapada w letarg. Hania, czyli córka bohaterki jest trochę starsza, więcej rozumie, nauczyła się, że praca matki wpływa negatywnie na jej życie (ciągłe spóźnienia do szkoły, strach o swoje życie, proszenie dorosłych, żeby zapinali pasy bezpieczeństwa w aucie). Jak tak dalej pójdzie, dorosła Hania stanie się kolejną pogubioną dziewczyną nieradzącą sobie z codziennością. Zawieja pracuje na to każdego dnia.

„Odwilż” nie jest jednak serialem skupionym na relacjach i macierzyństwie. To przede wszystkim produkcja kryminalna nawiązująca do bliskich nam problemów geopolitycznych. Akcja sezonu toczy się w styczniu 2023 roku. Odnosi się do wybuchu wojny w Ukrainie oraz napięć imigranckich na granicy polsko-białoruskiej. Zawieja i podkomisarz Trepa mają pomóc Centralnemu Biuru Śledczemu w znalezieniu dowodu na handel ludźmi, który przechodzi przez szczeciński port.

Braci się nie traci? 
Podobnie jak w pierwszym sezonie, mamy dwie nitki kryminalne – tajemniczą śmierć bohatera, która powiązana jest z drugim wątkiem, czyli handlem ludźmi. Poza pionkami w grze wykonującymi polecenia samej „góry” mamy przedstawicieli tejże, czyli wpływową rodzinę Lańskich (w roli głowy rodziny wystąpił Mirosław Zbrojewiecz) oraz współpracującego z nią gangstera Wiktora Molskiego (w tej roli oglądamy Tomasza Schuchardta).

Lańscy są stereotypowo zamożni, zblazowani, krnąbrni i nieszczęśliwi. Żonę Marię gra Agnieszka Dygant. Wciela się w postać zmęczonej życiem damy, której nic już nie zdziwi i na niewielu rzeczach jej zależy. Warto przypomnieć, że aktorka ma w swoim dorobku ciekawą rolę policjantki w „Fali zbrodni” z 2003 roku. Czarnej z serialu „Fala zbrodni” bliżej do Zawiei niż pani Lańskiej.

Najlepiej na tle rodziców wypadają synowie, czyli Marek i Paweł. Marka zagrał Nikodem Rozbicki, dodając serialowi trochę niegrzecznego buntu dorastającego dzieciaka. W Pawła wcielił się Eryk Kulm Jr. Jego bohater jest typem milczącym, który jednak kradnie show bratu w drugiej połowie serialu.

Na drugim planie „Odwilży” 
Ważnym bohaterem w uniwersum „Odwilży” jest podkomisarz Trepa (w tej roli świetny Bartłomiej Kotschedoff). W pierwszym sezonie poznaliśmy go jako sympatycznego wesołka. Tym razem bohater czuje frustrację, ponieważ ciągle czuje się wrzucany przez Zawieję do „friendzone”, a on zdecydowanie chciałby czegoś więcej, zwłaszcza że jest stale obecny w życiu jej rodziny. Drugi sezon pokazuje, że Trepa jest lepiej życiowo zorganizowany niż Zawieja i to ona powinna się od niego uczyć, jak być dorosłą (po raz pierwszy zaglądamy do mieszkania bohatera i na pewno dla wielu widzów będzie zaskoczeniem, że Trepa nie mieszka w pokoju w domu rodzinnym).

Na przestrzeni sześciu odcinków dzieje się sporo, ale wiele z tych zdarzeń nie popycha akcji do przodu. Brakuje motywacji dla głównej bohaterki. W pierwszym sezonie było to pragnienie odnalezienia dziecka i pomszczenie śmierci jego matki. Tym razem po części jest to prywatna zemsta policjantki w imieniu męża, z drugiej strony zaś węszenie w sprawie, bo to po prostu najlepiej jej wychodzi. Zawieja działa chaotycznie, myli się, gubi, zbyt często zagląda do kieliszka.

Największy problem tkwi w scenariuszu, który nie pozwala wykazać się aktorom. Nie ma też efektu zaskoczenia, jaki zwykle towarzyszy pierwszym sezonom seriali kryminalnych. Mniej dzieje się na linii matka-córka więc aspekt psychologiczny nie jest tak mocno wyeksponowany jak w poprzednim sezonie. Mamy więc tylko nieco przeterminowany wątek przejścia polsko-białoruskiego i sprawę kryminalną z nim powiązaną.

Do trzech razy sztuka? 
Zabrakło uważniejszego spojrzenia na bohaterkę i jej potrzeby, a także skupienia na relacji Zawieja – Trepa. Mało czasu dostała też Ewa Skibińska w roli matki Zawiei, podobnie jak Andrzej Grabowski. Są widoki na trzeci sezon i domknięcie szczecińskiej trylogii, co daje nadzieję na naprawienie niedostatków drugiego sezonu.

„Odwilż” w dalszym ciągu jest niezłym serialem kryminalnym oferującym rozrywkę na poziomie, ale nie zaskoczy tak bardzo jak w 2022 roku. Drugie sezony często bywają dla produkcji kryzysowe, bo znamy już bohaterów, schemat ich postępowania i niełatwo eksperymentować z formą, która sprawdziła się za pierwszym razem. Wystarczy wspomnieć sukces „Belfra” i to, z jaką krytyka spotkała się druga transza serialu. Z kolei trzecia ponownie zyskała przychylność widzów. Czekamy zatem na trzeci sezon „Odwilży”.

Drugi sezon „Odwilży” zadebiutował 23 sierpnia na platformie Max. Składa się z sześciu odcinków. Całość ponownie wyreżyserował Xawery Żuławski.

Dołącz do dyskusji: Do Szczecina wróciła „Odwilż”. Recenzja drugiego sezonu polskiej produkcji Maxa

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Ojciec rodziny
Kevin Rundle - to scenarzysta opery mydlanej EastEnders . I kolega producenta HBO na Europę
odpowiedź
User
pumeks
Te same wątki, te same twarze... Dziękuję NIE!
odpowiedź
User
lol
Ojej, czy to znaczy, że Odwilż przestanie już być "serialem kultowym", jak to jeszcze kilka dni temu pisaliście?
odpowiedź