Roboty mogą tworzyć informacje, ale nie zastąpią dziennikarzy (opinie)
- Specjalne algorytmy mogą zestawiać ze sobą dane i tworzyć na ich podstawie prasowe informacje, ale roboty nie wyeliminują z rynku dziennikarzy. Prawdziwe dziennikarstwo wymaga bowiem zdolności, emocji i umiejętności specyficznego kojarzenia faktów, które posiada wyłącznie człowiek - oceniają dla serwisu Wirtualnemedia.pl szefowie czasopism i agencji prasowych.
W lipcu ub.r. agencja Associated Press podpisała umowę z technologiczną firmą Automated Insights na uruchomienie systemu automatycznego tworzenia informacji prasowych.
Specjalne algorytmy opracowane przez Automated Insights pozwalają na zautomatyzowanie procesu budowania tekstów na podstawie danych dostarczanych do systemu. W pierwszej kolejności AP wykorzystała roboty do pisania artykułów z branży finansowej w oparciu o informacje dostarczane w raportach przez poszczególne firmy. W ten sposób w ciągu jednego kwartału agencja dostarczyła swoim klientom ponad 3 tys. tekstów ekonomicznych (więcej informacji tutaj).
Zachęcona sukcesem AP postanowiła rozszerzyć zastosowanie algorytmów na automatyczne tworzenie depesz sportowych dotyczących rozgrywek akademickiej ligi futbolowej NCAA. Szefostwo agencji zapowiedziało już, że w przyszłości w podobny sposób będą powstawały informacje z wyczynowych rozgrywek NFL oraz NHL (zobacz szczegóły).
Automated Insights nie jest jedyną firmą, która zajmuje się wdrażaniem automatycznych systemów tworzenia informacji prasowych przez specjalne algorytmy. Na tym samym rynku działa także Narrative Science, producent platformy o nazwie Quill. Obecnie jest ona wykorzystywana przez „Forbesa” do dostarczania codziennych raportów z rynków finansowych i działa na podobnej zasadzie jak rozwiązanie opracowane przez Automated Insights. Jednak ambicje szefów Narrative Science sięgają o wiele dalej niż opracowywanie prostych depesz prasowych z zestawami danych.
W rozmowie z dziennikiem „The Guardian” Kris Hammond, CEO Narrative Science, przekonuje, że wkrótce roboty będą mogły podjąć się o wiele bardziej skomplikowanych zadań dziennikarskich, niż tylko tworzenie skrótowych notek. Sugeruje, że za kilka lat robot będzie miał szansę na zdobycie nagrody Pulitzera. Natomiast do 2030 r. ok. 90 proc. tekstów dziennikarskich będzie tworzonych przez algorytmy.
Na pytanie o to, w jaki sposób robot będzie w stanie zbudować w pełni wartościowy, angażujący czytelnika tekst dziennikarski Hammond wyjaśnia, że kluczowym elementem jest nauczenie robotów wywoływania u odbiorców za pomocą tekstów pożądanych reakcji.
- Kiedy dobry pisarz opowiada nam jakąś historię wie, jak wykorzystać swoje rzemiosło do tego, by czytelnicy uwierzyli w jego opowieść - tłumaczy Hammond. - Używa odpowiednich zestawów słów by przekazać emocje, w specyficzny sposób buduje konstrukcję powieści. Potrafi zasmucić czytelnika samemu nie będąc smutnym. Może wywołać u odbiorcy gniew, podczas gdy sam jest zupełnie spokojny. Na takiej samej zasadzie działają dziennikarze. To także rodzaj rzemiosła. Maszyna nie musi posiadać emocji po to, by wywoływać je u innych za pomocą stworzonego przez siebie tekstu. Myślę, że z czasem jesteśmy w stanie ją tego nauczyć - zapowiada Hammond.
Chociaż prognozy szefa Narrative Science praktycznie eliminują z rynku dziennikarzy, to jednak nie wszyscy eksperci zgadzają się z jego opinią. Z raportu przygotowanego przez organizację non - profit Nest wspólnie z naukowcami z Uniwersytetu w Oksfordzie na temat przyszłości globalnego rynku pracy wynika, że stopień nasycenia robotami i automatami poszczególnych segmentów rynku będzie zależny od tego, w których z nich człowiek i jego specyficzne umiejętności okażą się trudniejsze do zastąpienia. Badacze doszli do wniosku, że podatność danej branży na robotyzację jest tym mniejsza, im więcej kreatywności potrzeba do jej funkcjonowania. Wymieniając profesje, które dzisiaj wydają się najmniej zagrożone ze strony postępującej robotyzacji autorzy raportu wymieniają między innymi branżę dziennikarską, w której wskaźnik wymaganej kreatywności jest wysoki (56,5 proc.), a podatność na robotyzację stosunkowo niska - na poziomie 12 proc (przeczytaj o tym raporcie).
Ten sam tok myślenia towarzyszy większości szefów redakcji, z którymi rozmawiał serwis Wirtualnemedia.pl, choć część z nich uważa, że automaty mogą dzisiaj wykonywać mniej skomplikowane zadania dziennikarskie.
- Tak, roboty zastąpią dziennikarzy wkrótce w części zadań - zgadza się Bartosz Węglarczyk, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”. - Już teraz niektóre depesze sportowe w agencjach prasowych są pisane przez roboty. Ten trend będzie postępował - roboty nie biorą pensji, nie chorują, nie mają wolnego i pracują 24 godziny na dobę. Czy to będzie 90 proc. tekstów dziennikarskich? Nie sądzę, bo roboty raczej nie szybko będą umiały pisać dłuższe formy. Ale myślę że to będzie kilkadziesiąt procent.
- Nigdy nie mów nigdy - tym zdaniem podsumowałbym prognozy, że w przyszłości roboty zastąpią dziennikarzy – zaznacza Paweł Nowacki, zastępca redaktor naczelnej "Dziennika Gazety Prawnej" ds. serwisów internetowych i produktów elektronicznych. - Tam gdzie praca jest powtarzalna, gdzie da się napisać specjalny algorytm być może to roboty mogą tworzyć treści. Tak jak już się dzieje – mam na myśli choćby pisanie króciutkich informacji z wynikami sportowymi.
Choć niektórzy rozmówcy skłonni są dopuszczać rosnącą obecność automatów w redakcjach przy tworzeniu prostych treści, to zdecydowana większość z nich nie wyobraża sobie sytuacji, w której gros artykułów miałyby w przyszłości tworzyć roboty, a dziennikarze zniknąć z branży mediów.
- Wierzę w te prognozy tak, jak „wierzyłem” w przepowiednie o końcu kina, książki czy drukowanej prasy, które - jak dziś wiemy, okazały się dalece przesadzone – zwraca uwagę Robert Feluś, redaktor naczelny „Faktu”. - Każdy, najlepszy nawet robot, to zaprogramowana maszyna, która nie może mieć przemyśleń, odczuć, osobowości kształtowanej przez doświadczenie życia i spotkania z ludźmi, a to właśnie nadaje tekstom dziennikarskim - przy czym pomijam depesze informacyjne - indywidualny, ludzki rys, który jest wartością dla żywego czytelnika. Jeśli w jakiejś nieokreślonej przyszłości pytania z Wirtualnych Mediów będzie przysyłał robot, a odpowie na nie komputer naczelnego „Faktu”, to pewnie też w efekcie powstanie artykuł dla czytelników-robotów. Ale to wciąż raczej wizja science fiction niż przyszłość dająca się określić w czasie - podkreśla Robert Feluś.
W podobnym duchu wypowiadają się także inni eksperci, między innymi Wojciech Fusek, dyrektor wydawniczy i zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. - Prognozy z początku wieku dotyczące roku 2015 zapowiadały okulary Google'a, samochody bez kierowców, hologramowe komórki itp. rozwiązania - przypomina Fusek. - Im bardziej niesamowity i szokujący pojawiał się pomysł, tym mocniej brzmiał w przestrzeni publicznej i tym mniej się sprawdzał. Jeśli jednak projekt zastąpienia dziennikarzy robotami zostanie zrealizowany, to nie będziemy mieli do czynienia z dziennikarstwem, tylko z fabrykami newsów. Wtedy szybko zorientujemy się, jak wielką stratą jest zrezygnowanie z prawdziwego dziennikarstwa, które wykracza daleko poza informowanie o pogodzie, korku na drodze, wynikach meczu czy matur. Nie wierzę, by ktoś się na to zgodził.
Piotr Gabryel, zastępca redaktora naczelnego „Do Rzeczy”, zupełnie nie zgadza się z wizją zastąpienia dziennikarzy przez komputerowe algorytmy, podkreślając przy okazji, że to kolejny przykład prognoz, które już od dawna przewidują koniec dziennikarstwa jakie znamy.
- Może dlatego, że nie wierzę, aby mogło się to ziścić, a może dlatego, że nie chcę, by się to ziściło, nie wierzę, aby roboty mogły całkowicie zastąpić, a więc wyeliminować dziennikarzy - podkreśla Gabryel. - Owszem, bez kłopotu mogą generować proste informacje, ale czy na pewno zawsze będą w stanie zweryfikować prawdziwość każdej z nich? Albo czy będą w stanie ciąg informacji zamienić w analizę, jeśli nie da się jej poprawnie przeprowadzić, nie uwzględniając przeróżnych specyfik związanych choćby z zachowaniem ludzi, które z pewnością dla robotów jest większą zagadką niż dla ludzi? Nie wspominając o dziennikarstwie trochę wyższej, a zwłaszcza tej najwyższej próby: o reportażu, eseju, felietonie, przeprowadzonym z pasją wywiadzie… Kwestia możliwego zastąpienia dziennikarzy przez roboty jest kolejnym etapem budowania wizji wieszczącej śmierć dziennikarstwa jako zawodu, i zagrożeń jakie dla naszej profesji płyną ze strony nowych technologii. Ileż to już zwrotów, głębokich zmian, ba - rewolucji - przechodziła prasa i zatrudnieni w niej dziennikarze? I ileż to razy stawiano na niej krzyżyk, a ona zawsze wychodziła z opresji obronną ręką? Nie przegrała z radiem i nie przegrała z telewizją. Dlaczego więc miałaby przegrać z internetem i innymi nowymi technologiami? Dlatego, że ani radio ani telewizja tak bardzo, tak głęboko nie wchodziły na pole do tej pory zarezerwowane wyłącznie dla słowa drukowanego? No i co z tego? Po prostu w tę przegraną nie wierzę. Niechby radiowy internet nagle gwałtownie przyspieszył (i niech wreszcie przyspieszy!), a e-biznes szybko wprowadził do sprzedaży - na masową skalę - e-papier (niech to uczyni jak najprędzej!), czyli niechby papierowa prasa zaczęła jeszcze szybciej schodzić do grobu. Czy to oznaczałoby koniec dziennikarstwa? A z jakiegoż to niby powodu? Przecież w e-prasie nadal będą potrzebni dziennikarze, choć być może wtedy będziemy ich nazywali e-dziennikarzami albo „nowymi dziennikarzami”. Jak zwał tak zwał, zawsze będzie chodziło o ludzi, którzy zdobywają informacje, sprawdzają je i podają do druku; o ludzi, którzy opisują i komentują otaczającą nas rzeczywistość - podsumowuje Gabryel.
Nowacki podziela opinię swoich kolegów o tym, że roboty nie będą w stanie zastąpić dziennikarzy. Przy okazji zwraca uwagę na to, że realizacja podobnego scenariusza mogłaby doprowadzić do swoistego rozwarstwienia dziennikarskiego rynku.
- Tam gdzie w grę wchodzi tworzenie treści, przede wszystkim zdobywanie jej, selekcjonowanie na poziomie abstrakcji to człowiek, czyli dziennikarz będzie wciąż potrzebny - przewiduje Paweł Nowacki. - Bo czy roboty wykonają rozmowę z informatorem, czy aplikacje odsieją treści informatora wprowadzające w błąd od tych wiarygodnych, zdobytych u innego rozmówcy? Wątpię, a przynajmniej nie spodziewam się, że to nastąpi szybko. Nie postawiłbym jednak dużej kwoty na to, że się na pewno nie zdarzy. Świat dziś wygląda inaczej niż futurystyczne prognozy sprzed lat. Czy 90 proc. treści będą tworzyć roboty? To zależy jakie treści. Być może internet stanie się miejscem gdzie będą funkcjonować dwa światy: świat treści niskiej jakości - stworzonej przez roboty i świat treści płatnej - tworzonej przez dziennikarzy? - zastanawia się wicenaczelny „DGP”.
W odróżnieniu od ekspertów z rodzimego rynku medialnego nieco łagodniejsze opinie o obecności robotów w dziennikarskiej przyszłości formułuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Reg Chua, redaktor naczelny agencji Reuters ds. operacji redakcyjnych, danych i innowacji.
- Podstawowe pytanie nie powinno brzmieć: czy roboty zastąpią dziennikarzy, ale w jaki sposób mogą uzupełniać ich pracę - podkreśla Reg Chua. - Maszyny mogą być bardzo przydatne wszędzie tam, gdzie potrzebne jest szybkie przeanalizowanie i zestawienie ze sobą dużej ilości danych. W Reutersie wykorzystujemy obecnie automaty do publikowania dosłownie w ciągu kilku sekund newsów opartych o rozmaite wskaźniki ekonomiczne, czego nie byłby w stanie dokonać żaden człowiek. Roboty sprawdzają się też przy tworzeniu spersonalizowanych raportów giełdowych. Oczywiście ludzie też mogliby pisać takie raporty, ale należałoby w tym celu zatrudnić bardzo wielu dziennikarzy dostarczających osobne zestawienia dla każdego z odbiorców. Wreszcie maszyny są niezastąpione przy opracowywaniu danych na podstawie wcześniej zdefiniowanych schematów. W ten sposób można szybko uzyskać dostęp do informacji o tym, w którym meczu konkretna drużyna zdobyła najwięcej bramek, czy też kiedy w ostatnim roku akcje wybranej firmy osiągnęły najwyższą wartość. Szybkie analizowanie takich informacji najzwyczajniej w świecie przerasta możliwości pojedynczego dziennikarza - zaznacza Chua.
Jednocześnie kreśli własną wizję przyszłości dziennikarstwa. - Sądzę, że w przyszłości newsroomy będą przestrzenią kooperacji ludzi i maszyn - przewiduje naczelny Reutersa. - Potrzebujemy obu rodzajów dziennikarstwa oferowanego zarówno przez dziennikarzy, jak i roboty po to, by tworzyć dla czytelników jak najlepsze i angażujące ich uwagę treści.
Dołącz do dyskusji: Roboty mogą tworzyć informacje, ale nie zastąpią dziennikarzy (opinie)
mega dezinformacja na masowa skale w ulamku sekundy kto o tym nie marzy?
ps czy jest jakis portal informatyczny z prawdziwego zdazenia, na poziomie?...