Naczelni i prezesi o „lex TVN”: PiS chce Budapesztu w Warszawie, Discovery znajdzie sposób, żeby stacje dalej nadawały
W „lex TVN” głównie chodzi o to, byśmy dyskutowali w tej chwili o czym innym, niż palących sprawach i problemach - uważają menedżerowie z mediów prywatnych. Jaką decyzję podejmie prezydent Andrzej Duda? - Ani nie podpisze ustawy, ale też jej nie zawetuje. Odeśle ją do Trybunału Konstytucyjnego - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Katarzyna Kozłowska, szefowa „Faktu”. - Dziwi mnie wiara, w to że Amerykanie sprzedadzą pod przymusem swoją telewizję nabywcy wskazanemu przez polskich polityków - komentuje Jacek Świderski, prezes Wirtualnej Polski.
W miniony piątek Sejm ostatecznie uchwalił nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji (określaną jako "lex TVN"), odrzucając weto Senatu. Nowela zmienia zasady przyznawania koncesji na nadawanie dla mediów z udziałem kapitału spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego, które mówią że właścicielem telewizji czy radia działających na podstawie polskich koncesji mogą być podmioty z udziałem zagranicznym, pozaeuropejskim nieprzekraczającym 49 proc.
Uderzać ma w Discovery, nadawcę kanałów z grupy TVN. Ustawa trafi teraz do prezydenta Andrzeja Dudy, który ma 21 dni na decyzję: podpisać ją, zawetować czy skierować do Trybunału Konstytucyjnego.
POLECAMY: Ponad 2 mln podpisów pod apelem o zawetowanie „lex TVN”
„Budapeszt w Warszawie”
Zdaniem Katarzyny Kozłowskiej, redaktor naczelnej „Faktu” - prezydent nie podpisze ustawy, ale też jej nie zawetuje. - Nie podpisze, bo ani jako polityk, ani jako osoba prywatna, nie ma żadnego interesu w tym, by stać się symbolem rozpadu polsko-amerykańskiego sojuszu. Nie zawetuje, bo jego partia, Prawo i Sprawiedliwość, wyraźnie podkreśla, że „lex TVN” jedynie sankcjonuje to, co przyświecało przed laty twórcom ładu medialnego - a co obchodzi się dziś za pomocą specyficznej struktury holdingowej obecnego właściciela TVN.
- Uważam, że prezydent odeśle ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Ale nie dlatego, że skutki tej ustawy mogą uderzyć w konstytucyjną wolność słowa. Prezydent wielokrotnie dawał do zrozumienia, także po przejęciu przez spółkę skarbu państwa gazet regionalnych i lokalnych, że jego zdaniem wolność słowa w Polsce nie jest zagrożona. Do TK ustawa trafi więc pewnie ze względu na chęć zbadania, czy nie ograniczono w niej np. prerogatyw prezydenta - dodaje Kozłowska.
Roman Imielski, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, mówi portalowi Wirtualnemedia.pl: - W przypadku „lex TVN" PiS i Jarosław Kaczyński konsekwentnie zmierzają drogą, którą przed wielu laty opisywali hasłem: „Chcemy Budapesztu w Warszawie". Obóz władzy marzy o sytuacji takiej, w jakiej są media na Węgrzech - niezależnych jest zaledwie kilka, reszta została podporządkowana ludziom rządzącego Fideszu. W Polsce zaczęło się od skoku na media zwane wciąż nieopatrznie „publicznymi”, pompowanie dziesiątek milionów złotych w projekty braci Karnowskich i Tomasza Sakiewicza, potem była orlenizacja, więc teraz przyszedł czas na rozprawę z niezależnymi redakcjami.
Zdaniem naszego rozmówcy - na „lex TVN" się nie skończy. - Im bliżej będzie do wyborów, tym groźniejsze pomysły będzie miał obóz władzy i Jarosław Kaczyński. Przy okazji trochę stłumiło się efekt tekstów o wykorzystywaniu opłacanych przez TVP ochroniarzy jak służby przez Jacka Kurskiego i jego żonę oraz skandal z fałszywymi zeznaniami oficerów ochrony w sprawie wypadku samochodu premier Beaty Szydło.
POLECAMY: Dziennikarskie organizacje protestują przeciw „lex TVN”, SDP milczy
„Temat zastępczy – taktyką krótkotrwałą”
Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny „Dziennika Gazety Prawnej”, mówi nam, że jego zdaniem – racjonalnie rzecz biorąc – w obecnym zamieszaniu wokół „lex TVN” chodzi najprawdopodobniej o to, „byśmy dyskutowali o lex TVN, zamiast o innych sprawach i problemach”. - Ale te inne sprawy i problemy nie znikają. Skuteczność takiego manewru jest dla jego autorów ograniczona i krótkotrwała. A taktyka tematu zastępczego w tym wypadku dla wszystkich bardzo szkodliwa.
Jedlak spodziewa się weta prezydenta w sprawie nowelizacji ustawy. - W normalnych warunkach byłoby to oczywistością. Ale też w normalnych warunkach i praca nad ustawą, i sama ustawa też wyglądałyby zupełnie inaczej. I nie trzeba by się było martwić, że ktoś chce zrobić krzywdę mediom, które nie podobają się władzy. W gorszym scenariuszu - możliwe jest skierowanie ustawy do TK i przedłużanie stanu niepewności. W najgorszym, bardzo delikatnie rzecz ujmując awanturniczym i po prostu niepotrzebnym - wejście ustawy w życie - pointuje szef „DGP”.
Zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, odpowiadający za oddziały lokalne, Mikołaj Chrzan, mówi portalowi Wirtualnemedia.pl: - Nieudolność w walce z COVID-19, inflacja, a zwłaszcza gigantyczne podwyżki cen energii, opisane ostatnio przez "Wyborczą", fałszerstwa w śledztwie dotyczącym wypadku limuzyny Beaty Szydło - wiele jest spraw, od których politycy PiS chcieliby teraz odwrócić uwagę Polaków. Ale apeluję do wszystkich - nie zastanawiajmy się teraz, jakie afery chce przykryć PiS, patrzmy na istotę tego ataku.
Chrzan podkreśla: sytuacja jest skrajnie niebezpieczna. - Andrzej Duda jest politykiem chwiejnym i jak to określa Jarosław Kaczyński „można go przekonać”. Konsekwencją podpisania "lex TVN" może być sytuacja, w której za kilka miesięcy za ramówkę tej stacji odpowiadać będzie Daniel Obajtek lub inny podobny jemu partyjny biznesmen, a widzowie o godz. 19:00 zamiast "Faktów" będą oglądać propagandowe "Wiadomości-bis".
„Stacja trafi w ręce niezależnego właściciela”
Wątpliwości co do celu „lex TVN” nie ma także prezes Agory, Bartosz Hojka. - Ustawa ta ma na celu ograniczenie dostępu Polaków do niezależnych informacji i programów. W pełni popieramy protesty w obronie stacji i solidaryzujemy się z zespołem TVN. Rząd podawał różne powody wprowadzenia tego prawa, jednak prawdziwy jest tylko jeden: chęć wpływu na przekaz stacji TVN lub jej przejęcie. Wierzymy, że pluralizm mediów jest koniecznym warunkiem istnienia demokracji, a działania rządu przesuwają Polskę w stronę krajów autokratycznych - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl.
Jacek Świderski, prezes Wirtualna Polska Holding, podkreśla w rozmowie z nami: - Wciąż trudno mi uwierzyć, że ta ustawa wejdzie w życie i wymusi sprzedaż dużej stacji telewizyjnej, w dużym europejskim kraju. Dziwi mnie wiara, w to że Amerykanie sprzedadzą pod przymusem swoją telewizję nabywcy wskazanemu przez polskich polityków. Więcej niż pewne jest, że jeśli ustawa będzie obowiązywać, stacja trafi w ręce europejskiego właściciela, który zapewni kontynuację niezależnej działalności mediowej.
Marek Sowa, który niegdyś był prezesem Agory, a od kilku lat pełni funkcję przewodniczącego rady nadzorczej Golf Channel Polska, akcentuje: - W którymś momencie trzeba zadać sobie pytanie o cenę, jaką zapłacą obywatele Polski za aberracyjne działania rządzącej partii. Discovery, a właściwie Warner Bros. Discovery, z pewnością znajdzie sposób na kontynuowanie działalności w Polsce, jeżeli taka będzie wola zarządu tej amerykańskiej firmy. „Lex TVN” jest jednak dowodem na to, że obecna administracja albo nie zdaje sobie sprawy z międzynarodowych konsekwencji swoich działań, albo autorytarna gorączka wyklucza resztki racjonalnej analizy zysków i strat.
Sowa precyzuje, że do Waszyngtonu "poszedł właśnie wyraźny sygnał, iż Polska nie może być obecnie traktowana jako solidny, przewidywalny członek demokratycznej społeczności świata”.
POLECAMY: IAA Polska, SAR i ZFPR apelują do Prezydenta o zawetowanie ustawy "lex TVN"
Medioznawca: ustawa może zmienić rynek w Polsce
Uchwalona ustawa uderza rzeczywiście bezpośrednio w Grupę TVN, jednak - gdyby weszła i wyeliminowała koncern Discovery z polskiego rynku telewizyjnego - może w znacznym stopniu zmienić ten rynek - zaznacza w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl prof. Stanisław Jędrzejewski, medioznawca z Akademii Leona Koźmińskiego.
- Gdyby Grupa TVN została na rynku, ale jako stacja satelitarna, nadająca z Holandii (gdzie ma koncesję), to ustawa może finansowo bardzo osłabić całą Grupę. W takim przypadku kanały TVN straciłyby odpowiednie zasięgi i oczywiście dotychczasowe wpływy z reklamy. Najmocniej odczułyby to kanały nadawane naziemnie, czyli TVN czy TVN 7 - uważa prof. Jędrzejewski, dodając: - Tutaj widzę największe szkody wywołane ustawą, które dotkną cały rynek. Może się bowiem okazać, że nastąpi zmniejszenie zainteresowania telewizją, co, w konsekwencji, rykoszetem uderzy w rynek reklamy telewizyjnej.
Ekspert przyznaje, że jest oczywiście droga wyjścia z kryzysu, ale mało zadowalająca. - Po prostu stacja przejdzie na nadawanie satelitarne z terytorium Holandii, gdzie uzyskała jakiś czas temu koncesję. Będzie się to jednak wiązało z pewnymi utrudnieniami dla całej grupy, w tym logistycznymi, organizacyjnymi, wreszcie redakcyjnymi itd. W innym przypadku właściciel TVN - koncern Discovery sprzeda stację i opuści Polskę.
Nasz rozmówca przewiduje, że zanim to nastąpi, najpierw ustawa zostanie skierowana przez prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego. - Tam długo poleży i zawiśnie, niczym miecz Damoklesa, strasząc niezależne media podobnym losem, co będzie skutkować ich wasalizacją wobec partii rządzącej – pointuje medioznawca.
„Naruszenie przepisów unijnych”
W ocenie naszego rozmówcy ustawa przede wszystkim narusza przepisy unijne, bo narzuca maksymalny udział jednego podmiotu na rynku (przypomina, że właścicielem TVN jest holenderska spółka telewizyjna Polish Television Holding BV zatem taka, która funkcjonuje w Europejskim Obszarze Gospodarczym), a poza tym zobowiązuje podmiot zagraniczny pozbycia się swoich aktywów. Wreszcie narusza Traktat o Stosunkach Handlowych i Gospodarczych ze Stanami Zjednoczonymi zawarty przez Polskę jeszcze w 1990 r.
POLECAMY: Apel w obronie TVN. "Chcę, by decyzja o tym, co oglądam, należała do mnie"
- Amerykanie na razie zareagowali wpisem twitterowym kierującego Ambasadą USA w Warszawie Bix Aliu – zauważa Jędrzejewski. - Co będzie dalej? Amerykanie, np. na poziomie rzecznika Departamentu Stanu wydadzą jakieś oświadczenie, czy nawet serię oświadczeń. Następnie Discovery będzie zapewne dochodzić odszkodowań w ramach arbitrażu inwestycyjnego jeżeli z ustawy wynikałoby, że może prowadzić do wywłaszczenia. A co się zmieni w stosunkach ze Stanami? Trudno przewidzieć, to już sprawa tzw. wielkiej polityki i wiąże się z napięciami politycznymi między Stanami a Rosją na tle Ukrainy i w innych ważnych kwestiach, ale na pewno przyjęcie ustawy nie poprawi stosunków ze Stanami, na których podobno rządowi zależy – podsumowuje naukowiec.
Związkowcy apelują do prezydenta
„Głębokie zaniepokojenie i oburzenie” przyjęciem przez Sejm nowelizacji ustawy wyrazili także członkowie niedawno zawiązanego Związku Zawodowego Pracowników TVN. „Ustawa ta może doprowadzić do utraty pracy tysięcy pracowników i współpracowników TVN” – piszą w apelu. „Związek Zawodowy apeluje do Prezydenta Andrzeja Dudy o rozsądną, mądrą decyzję i stanowcze zawetowanie ustawy, która bezpośrednio godzi w dobro i godne życie tysięcy polskich rodzin. TVN to żywi ludzie, których los leży obecnie w rękach Pana Prezydenta” – czytamy w apelu.
Sejm przyjął „lex TVN” w sierpniu
11 sierpnia Sejm po burzliwych obradach przyjął projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Nowela zmienia zasady przyznawania koncesji na nadawanie dla mediów z udziałem kapitału spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego, które mówią że właścicielem telewizji czy radia działających na podstawie polskich koncesji mogą być podmioty z udziałem zagranicznym, pozaeuropejskim nieprzekraczającym 49 proc.
Zdaniem wielu dziennikarzy, ekspertów i polityków opozycji projekt jest wymierzony w Grupę TVN, bo wejście w życie zawartych w projekcie przepisów może oznaczać konieczność sprzedaży TVN-u przez amerykański koncern Discovery. Dlatego projekt zaczęto nazywać "lex TVN".
Telewizja TVN uruchomiła specjalną stronę z apelem do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie nowelizacji ustawy. W niedzielę do godz. 14 podpisało ją ponad 615 tys. osób Manifestacje w obronie nadawcy odbywały się w kilkudziesięciu miastach w całym kraju. W niedzielę rano Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN, prosił widzów do podpisywania apelu.
Zarząd TVN Grupy Discovery w specjalnym oświadczeniu ocenił, że „w Sejmie doszło do bezprecedensowego zamachu na wolne media”. Firma zapowiedziała, że jest zdeterminowana „do obrony swoich inwestycji w Polsce” i użyje wszystkich środków prawnych, by misja jej mediów w Polsce była kontynuowana. - Ufamy, że prezydent Andrzej Duda zawetuje lex TVN zgodnie ze swoimi wcześniejszymi zapowiedziami - dodał zarząd nadawcy.
W ub.r. grupa kapitałowa TVN zanotowała spadek przychodów o 9,8 proc. do 1,87 mld zł, a jej zysk netto zmalał z 540,57 do 486,98 mln zł. Nadawca zatrudniał 1,4 tys. pracowników etatowych, zwiększył wpływy abonamentowe i dostał dużo wyższą dywidendę od Canal+ Polska.
Natomiast spółka Discovery Polska w ub.r. osiągnęła wzrost przychodów o 13,9 proc. do 129,86 mln zł i zysku operacyjnego z 22,31 do 23,27 mln zł. Jej strata netto pogłębiła się z 7,92 do 19,53 mln zł, głównie wskutek spisania na straty 46 mln zł inwestycji w nadawcę stacji Metro.
Dołącz do dyskusji: Naczelni i prezesi o „lex TVN”: PiS chce Budapesztu w Warszawie, Discovery znajdzie sposób, żeby stacje dalej nadawały