Fundacja Reporterów oskarża agencję R4S o używanie farmy trolli w kampanii Coca-Coli. "Zleciliśmy audyt"
Agencja R4S Adama Hofmana, byłego rzecznika PiS miała zajmować się prowadzeniem kampanii w internecie dla Coca-Coli w oparciu o usługi farm trolli. Miały one m.in. organizować akcję w sieci na rzecz wstrzymania podatku cukrowego w Polsce - wynika z ustaleń Fundacji Reporterów. - Informuję, że R4S zleciło audyt procedur zgodnie z naszymi zasadami compliance w zewnętrznych spółkach, wykonujących dla nas te usługi - przekazał Adam Hofman portalowi Wirtualnemedia.pl.
W 2019 roku premier Mateusz Morawiecki oraz ówczesny minister zdrowia zapowiedzieli wprowadzenie nowego podatku - tzw. cukrowego, którym miałyby być objęte produkty zawierające cukier m.in. napoje słodzone. Najbardziej zatem ucierpiałyby na tym wielkie koncerny typu PepsiCo, Coca-Cola czy Maspex.
Konrad Szczygieł i Wojciech Cieśla (współpraca Julia Dauksza) z Fundacji Reporterów w tekście opublikowanym w serwisie OKO.press poinformowali, że agencja PR-owa R4S miała zaproponować Coca-Coli, że w ramach swoich usług m.in. „dotrze do interesariuszy”, których przekona, że podatek cukrowy nie jest potrzebny, chodzić miało m.in. o polityków.
Ostatecznie agencja miała zaoferować stworzenie landing page w ramach kampanii "Ukryta Słodycz", który przekona użytkowników, że cukier zawierają m.in. produkty nieprzetworzone np. zboża. Strona ukrytaslodycz.pl nadal istnieje pod wskazanym adresem. Można tam m.in. przeczytać, że „niewystarczające spożycie cukru prowadzi do niebezpiecznego zjawiska, jakim jest hipoglikemia, która wiąże się z osłabieniem i obniżeniem koncentracji”, dwukrotnie na stronie pojawia się także nawiązanie do Coca-coli. Ani firma, ani Adam Hofman nie chcieli komentować warunków współpracy, pytani o to przez Fundację.
Natomiast sam landing page miał zostać zarejestrowany na Ewę Szurę za Stowarzyszenia „Bądź Zdrów” z niewielkiej miejscowości na Opolszczyźnie, które powstało 6 grudnia 2019 roku. Stowarzyszenie miało prowadzić stronę dla R4S, ale aż do września 2020 roku nikt nie podpisał z nimi umowy.
W ramach kampanii „Ukryta Słodycz” został również stworzony profil na Twitterze, który miał być promowany przez niewielką farmę trolli – o czym kobiety ze Stowarzyszenia – cytowane przez OKO.Press - miały nie wiedzieć. Trolle miały także regularnie krytykować rządowy projekt wprowadzenia podatku cukrowego.
Ostatecznie te działania okazują się nieskuteczne - podatek zacznie obowiązywać od 2021 roku, natomiast Twitter zawiesił konta anonimowych trolli. Do tych, które pozostały napisali autorzy tekstu w OKO.Press, ale dzień później zostały usunięte. Anonimowe konta miały także komentować wpisy dotyczące klientów Adama Hofmanna i agencji R4S (na przykład te dotyczące banku Leszka Czarneckiego, który był klientem firmy).
Sama Coca-Cola po pytaniach o "współpracę z farmami trolli" miała odpowiedzieć dziennikarzom, że "prowadzi wewnętrzne postępowanie", w tej sprawie, ponieważ "zarzuty są bardzo poważne".
Praca trolli na rzecz ZAIKS-u?
Według informacji portalu OKO.Press farmy anonimów miały angażować się także na rzecz oczernienia wizerunku Michała Kanownika, prezesa Związku "Cyfrowa Polska". Walczył on o zablokowanie ustawy reprograficznej, która miałaby nałożyć podatek od nośników (typu pendrive’ów czy telefonów). Za wprowadzeniem tych zapisów jest Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych (ZAIKS), który chciałby, aby podatek zasilił konta twórców.
Jak poinformowała Fundacja Reporterów, ZAIKS miał być klientem R4S. Według rzeczniczki organizacji Anny Klimczak, "nie mieli podpisanej żadnej umowy na korzystanie z usług farmy trolli", natomiast samą współpracę z agencją miała oceniać pozytywnie.
Teksty prezentujące Michała Kanownika w negatywnym świetle ukazywały się także w tygodniku "Sieci" oraz wPolityce.pl. Jednym z zarzutów było prowadzenie przez niego kont "Nie płacę za pałace" i "Stop Acta 2", do czego - według Oko.Press - sam prezes ZIPSEE się przyznał. (Drugi zarzut dotyczył związków z SLD - któremu zaprzeczył).
Pytamy rzeczniczkę ZAIKS-u o ich współpracę z agencją R4S. Zaznacza ona, że skoro Kanownik sam przyznał się w tekście do stosowania tego typu działań "to bardzo wymowne podsumowanie". - Pragniemy w kontekście wspomnianego tekstu medialnego zwrócić uwagę na niepokojące zjawisko, z którym ZAiKS boryka się od lat. W naszym odczuciu ZIPSEE/Cyfrowa Polska i Michał Kanownik, prezes tego związku, członek Rady ds. Cyfryzacji przy Ministerstwie Cyfryzacji, od dawna inspirują i finansują akcję czarnego lobbingu „Nie płacę za pałace” (www.nieplacezapalace.pl). Stała się ona jedną z największych zorganizowanych przedsięwzięć czarnego PR-u w Polsce. Zorganizowana przez związek ZIPSEE/Cyfrowa Polska jest przykładem systematycznego, metodycznego szkalowania ludzi kultury poprzez fake newsy, personalne ataki, a nawet nawoływanie do przemocy. W ocenie ZAiKS-u jest to jedna z pierwszych zorganizowanych w Polsce na taką skalę akcji łączących aktywność w mediach społecznościowych z agresywnymi działaniami w tzw. realu - ocenia Anna Klimczak, rzeczniczka ZAiKS-u.
Przesyła nam także 15-stronnicowy dokument, który ma zaprezentować aktywność Michała Kanownika i pokazać, że od lat działa on na szkodę ZAiKS-u. Nie chce natomiast ujawniać szczegółów współpracy z agencją PR-ową Adama Hofmana.
- Współpracujemy z R4S, ale ze względu na fakt, że pytanie dotyczy relacji handlowych pomiędzy spółką R4S a ZAiKS-em, nie jesteśmy uprawnieni do udzielenia szczegółowych odpowiedzi. Nasza umowa obejmuje działania związane ze standardową obsługą komunikacyjną - uważa Anna Klimczak.
Według raportu Instytutu Kościuszki – think tank zajmującego się cyberbezpieczeństwem, trolle miały także promować w kampanii Władysława Kosiniaka-Kamysza za pomocą hashtagu #Kosiniak2020. Lider PSL jednak temu zaprzeczył, podobnie jak współpracy z R4S.
Kanownik: ZAiKS działa metodami nieetycznymi
Zapytaliśmy Michała Kanownika, prezesa Związku "Cyfrowa Polska" czy rzeczywiście - jak twierdzi Oko.Press - przyznał się do prowadzenia profili „Nie płacę za pałace” i „Stop Acta 2” i działań, które miały udaremnić wprowadzenie w Polsce opłaty reprograficznej. Zapytaliśmy również czy takie działania uważa za etyczne, jaki cel chciał osiągnąć i jak odnosi się do informacji o działaniu farm trolli, które miały wpłynąć na jego wizerunek w sieci.
Michał Kanownik przesłał nam swoje stanowisko w którym stwierdził, że "podana informacja jest przekłamaniem". - Nigdy ani ja, ani Związek nie miał nic wspólnego z kontem profilowym „Stop Acta 2”, o którym wspomina pani i o których wspomniano w artykule - zaznacza.
Dalej tłumaczy, że w trakcie, kiedy toczyły się w Parlamencie Europejskim prace nad Dyrektywą w sprawie praw autorskich, przy okazji publicznych dyskusji, miał okazję poznać środowisko związane z ruchem Stop Acta 2, ponieważ pojawiali się na spotkaniach i debatach dotyczących tych kwestii. - Są to niezależne od nas środowiska i osoby – społecznicy – którzy działają w ramach własnych idei i pomysłów, na które w żaden sposób nie mieliśmy, ani nie mamy wpływu. To ich osobiste działania, opinie czy komentarze - stwierdza szef ZIPSEE "Cyfrowa Polska".
- Natomiast jako Związek w 2015 r. zapoczątkowaliśmy akcję „Nie płacę za pałace” i nigdy tego nie ukrywaliśmy. Organizowaliśmy nawet konferencję prasową inaugurującą kampanię. Natomiast od kilku lat nie mamy z nią już nic wspólnego, dlatego, że od początku chcieliśmy, aby w akcję zaangażować jak najwięcej twórców czy organizacje społeczne, które również dostrzegają patologię systemu finansowania pracy artystów w Polsce i wydawania przez ZAiKS pieniędzy artystów na wspomniane „pałace”. Udało się w to zaangażować wielu ludzi, którym przekazaliśmy akcję i którzy postanowili kontynuować działalność strony czy profilu. Obecnie są to aktywności prowadzone niezależnie od nas. Niestety, te same przekłamanie i wiązanie mnie, jakobym to ja stał za Stop Acta 2 pojawiały się w narracjach, które były szerzone przez wspominane w artykule Oko.Press boty – fałszywe konta profilowe. Służyły one temu, by zdyskredytować mnie i moją działalność - zaznacza Kanownik.
Jednocześnie podkreśla, że "jeśli informacje są prawdziwe i rzeczywiście ZAiKS stoi za tym zleceniem, to uważa, że Stowarzyszenie posunęło się do metod – mówiąc wprost – nieetycznych, a wręcz - rynsztokowych".
- Nasuwa się pytanie, które musi w tej sytuacji publicznie paść: na co organizacja, która powinna przecież zgodnie ze swoją statusową rolę reprezentować interesy twórców i która zarządza ich środkami z tantiem, wydaje pieniądze. Jeśli ich fundusze, które powinny trafić do artystów, idą na finansowanie rosyjskich botów, to wydaje mi się, że coś tu nie gra i wymaga dokładnego sprawdzenia. Zawsze byłem i jestem gotowy do rozmowy z ZAiKS na temat sytuacji twórców i finansowania ich pracy w otwartej, publicznej dyskusji. Sięganie po nieetyczne metody oznacza, że ZAiKS nie ma merytorycznych argumentów w tej dyskusji i w doraźnej grze o jakieś własne interesy wykorzystuje kampanię oszczerstw. Osobiście jestem oburzony takim postępowaniem i mam nadzieję, że sprawa zostanie wyjaśniona - podsumowuje prezes Związku "Cyfrowa Polska".
R4S groziła autorom tekstu procesem
Jak podano w artykule, dziennikarze pracujący nad materiałem "Ukryta słodycz..." spotkali się z byłym politykiem w siedzibie agencji.
Podczas spotkania miał przekonywać, że „nigdy nie słyszał o żadnej farmie trolli działającej na rzecz klientów jego firmy”. Nie chciał jednak autoryzować tej wypowiedzi i odpowiedzieć na dodatkowe pytania. W SMS-ie miał zabronić przytaczania tej wypowiedzi. W odpowiedzi dziennikarze otrzymali groźbę procesu od kancelarii Gotkowicz, Kosmus, Kuczyński.
Adam Hofman miał także odesłać autorów do Pawła Wojtyczki z Secubrand z Wrocławia, firmy, której prezesem jest Michał Wiórkiewicz z R4S. Według Hofmana ma Secubrand ma odpowiadać dla R4S za „digital marketing”. Sam Wiórkiewicz miał nie wiedzieć, dlaczego dziennikarze zostali do niego skierowani, a w odpowiedzi mailowej spółka oceniła, że „taka forma działania (współpraca z farmą trolli) nie jest przez nich uznawana za dobrą praktykę”.
W rozmowie z nami Konrad Szczygieł, jeden z autorów tekstu z Fundacji Reporterów mówi nam, że prace nad artykułem trwały od wiosny 2020 roku. - Spotkaliśmy się z Adamem Hofmanem, spotkanie trwało długo i wypytaliśmy o wszystko, co związane z farmą. Hofman całkowicie zaprzeczył naszym informacjom. Nie zgodził się autoryzować wypowiedzi, którą wysłaliśmy wraz z obszernymi pytaniami. Samo R4S w żaden sposób merytorycznie nie odniosło się do tego, o co pytaliśmy, zamiast tego przyszło pismo od prawników - w nim ponowne zaprzeczenia, zasłanianie się poufnością w relacjach z klientami oraz przestroga aby zachować szczególną ostrożność przy powoływaniu się na nieoficjalne źródła. Prawnicy w imieniu Hofmana odmówili też autoryzacji jego wypowiedzi - mówi nam Szczygieł.
Hofman zlecił audyt "zewnętrznych spółek"
Biuro R4S przesłało nam wypowiedź w imieniu Adama Hofmana. Nie ustosunkował się on do kilku zadanych przez nas pytań, ale w swoim stanowisku stwierdził, że "ani on, ani firma, nie udziela informacji na temat ich projektów".
- Zachowując zasady profesjonalizmu nie mogę więc udzielić pani odpowiedzi na te pytania. Mogę natomiast potwierdzić, że R4S zainwestowało w spółkę technologiczną SecuBrand. Jesteśmy przekonani, że komunikacja przyszłości to jednocześnie rozwój nowych technologii. Będziemy konsekwentnie je rozwijać. Co do informacji o jakichkolwiek nieprawidłowościach dotyczących działań w sieci, to informuję, że R4S zleciło audyt procedur zgodnie z naszymi zasadami compliance w zewnętrznych spółkach, wykonujących dla nas te usługi. Wyniki takiego audytu będą dla nas znane pod koniec pierwszego kwartału 2021 roku.
Poprosiliśmy również o komentarz przedstawiciela branży - Piotra Czarnowskiego z First PR. Powiedział nam, że "ani Adam Hofman, ani jego agencja nie zajmują się PR-em". - To nie jest moja dziedzina, więc na temat jego działań nie będę się wypowiadać - powiedział Piotr Czarnowski portalowi Wirtualnemedia.pl.
SAPR: Czekamy na wyjaśnienia
Swoje stanowisko w sprawie praktyk agencji R4S przesłało nam także Stowarzyszenie Agencji Public Relations.
- W czwartek podczas zarządu SAPR analizowaliśmy otrzymane od R4S wyjaśnienia dotyczące naszych wielu pytań w temacie wcześniej prezentowanych w mediach działań związanych ze sprawą jednego z klientów tej agencji. Także dziś pojawiły się nowe informacje i wątki. Dlatego będziemy oczekiwali od R4S pilnych, uzupełniających wyjaśnień dotyczących tych zupełnie nowych zarzutów. Rzetelność w ocenie faktów jest dla nas kluczowa. Będziemy mogli dokonać ostatecznej oceny dopiero wtedy, kiedy uzyskamy pełną wiedzę w temacie i po wysłuchaniu strony. Czekamy zatem na uzupełnienie wyjaśnień. Przed podjęciem decyzji chcemy dać możliwość przedstawienia punktu widzenia R4S i stanowiska w temacie opisanym w artykule - stwierdził zarząd Stowarzyszenia Agencji Public Relations w nadesłanym nam oświadczeniu.
Według organizacji artykuł opisuje m.in. takie działania, które "bezwzględnie są sprzeczne z etyką i standardami zawodu".
- PR-owiec jest zobowiązany zachować szczególną staranność, rzetelność i uczciwość w pracy zawodowej wobec swoich klientów i adresatów swoich działań. Jest zobowiązany do przestrzegania zasady prawdomówności, a w szczególności do relacjonowania faktów w ich właściwym kontekście, bez zniekształceń i manipulacji. Nie może także rozpowszechniać informacji, które wedle jego wiedzy są nieprawdziwe, nieścisłe lub mogą wprowadzać odbiorcę w błąd. Public relations nie może w żadnym przypadku służyć dezinformacji. Są to podstawowe zasady, które opisują polskie i międzynarodowe kodeksy etyczne regulujące nasz zawód. I naturalnie jako SAPR potępiamy takie działania - podkreśliła organizacja.
O komentarz poprosiliśmy także biuro prasowe Coca-Coli. Firma przekazała portalowi Wirtualnemedia.pl, że wierzy w „otwartą i transparentną” komunikację ze swoimi konsumentami i interesariuszami. - Dlatego jasno przedstawialiśmy nasze stanowisko dotyczące podatku od cukru stronie rządowej, parlamentowi i innym interesariuszom zarówno bezpośrednio, jak i przez stowarzyszenia branżowe, wypowiedzi w mediach i odpowiedzi do konsumentów - napisano.
- Nie akceptujemy korzystania z farm troli czy fałszywych kont, wprowadzających konsumentów w błąd. Nigdy nie zlecilibyśmy ani nie zaakceptowalibyśmy ich używania w ramach naszych działań komunikacyjnych. Na początku października 2020 roku wstrzymaliśmy naszą współpracę z agencją R4S i rozpoczęliśmy wewnętrzną procedurę wyjaśniającą. W listopadzie, po jej zakończeniu, podjęliśmy decyzję o niekontynuowaniu współpracy z agencją R4S - tłumaczy Coca-Cola Poland Services.
W komentarzu przesłanym do portalu Wirtualnemedia.pl firma zaznaczyła też, że poinformowała agencję o swojej decyzji, a sama umowa wygasa 31 grudnia 2020 roku.
W 2019 roku R4S Consulting zwiększyła przychody sprzedażowe o 31,3 proc., a przy wzroście kosztów operacyjnych o 80 proc. do 7,87 mln zł jej zysk netto zmalał z 3,45 do 2,62 mln zł.
Dołącz do dyskusji: Fundacja Reporterów oskarża agencję R4S o używanie farmy trolli w kampanii Coca-Coli. "Zleciliśmy audyt"