Twitter Blue w Europie pod lupą rynkowego regulatora

Twitter Blue to płatna funkcja Twittera, której subskrybenci otrzymują niebieski znaczek. Dzięki temu ich tweety są wyświetlane wyżej w wynikach wyszukiwania, mogą oni publikować dłuższe filmy, ograniczyć liczbę reklam na osi czasu, a także edytować swoje wpisy do pięciu razy w ciągu pół godziny i wstawiać zdjęcia profilowe z tokenem NFT.

Subskrypcja Twitter Blue została wprowadzona w połowie listopada ub.r., ale szybko ją wycofano, ponieważ pojawiło się dużo profili z niebieskim znacznikiem podszywających się pod znane osoby i marki, m.in. firmy Tesla i SpaceX należące do Elona Muska, a także pod samo oficjalne konto Twittera. Na dobre pojawiła się miesiąc później - najpierw w przeglądarkach, a w aplikacjach na iOS i Androida w styczniu.

Twitter sukcesywnie rozszerza dostępność Twitter Blue o kolejne kraje. Usługa jest już obecna w większości krajów Unii Europejskiej. W Polsce subskrypcja w przeglądarce internetowej kosztuje 44,28 miesięcznie lub 461,24 zł rocznie. Znacznie drożej jest w aplikacjach mobilnych: 60,27 zł miesięcznie i 633,44 zł za 12 miesięcy.

DPC ma zastrzeżenia do działań Twittera

Jak się okazuje, działania Twittera w Europie związane z Twitter Blue budzą zastrzeżenia irlandzkiej Komisji Ochrony Danych (Data Protecion Commision - DPC). DPC sprawuje nadzór nad Twitterem z uwagi na fakt, że serwis swoją europejską siedzibę ma w Dublinie.

Regulator zarzuca Twitterowi, że pomimo wcześniejszych ustaleń nie poinformował go o wprowadzeniu Twitter Blue na europejski rynek. Co prawda firma Elona Muska nie jest do tego zobligowana na podstawie konkretnych przepisów unijnego prawa, ale jest to postrzegane jako najlepsza praktyka. Dodatkowo Twitter miał obiecać DPC, że w przypadku chęci wprowadzenia Twitter Blue do Europy, będzie o tym na bieżąco informować organ.

Na Twitterze stworzono kilkaset tysięcy botów, które chwalą Trumpa i atakują jego przeciwników

Helen Dixon, komisarz DPC, określiła opisane wyżej postępowanie Twittera w stosunku do jej organu jako "coś w rodzaju zerwanej komunikacji". Jednocześnie przyznała, że ostatnio komisja jest "we wzmożonym kontakcie" z serwisem, natomiast żadne formalne dochodzenie nie zostało jak dotąd wszczęte.