Słabsze ataki dezinformacyjne w mediach społecznościowych. Eksperci: nadciąga drugi etap informacyjnej wojny
W ciągu ostatnich 48 godzin zmniejszył się atak dezinformacyjny w polskich mediach społecznościowych - informuje Instytut Badania Internetu i Mediów Społecznościowych. To może oznaczać przechodzenie do drugiej fazy wrogich działań: implementacji emocji i przekazów dotyczących tematyki uchodźczej. - Najbliższe dni pokażą na ile te spadki to chwilowa anomalia, a na ile stała tendencja - komentuje Marcin Wiśniewski, dyrektor Instytutu.
Komunikat w tej sprawie opublikowano w poniedziałek, a to oznacza, że osłabienie dezinformacyjnego ataku rozpoczęło się w sobotę. Od tego momentu zanotowano spadem mylących informacji o gospodarce w polskich social mediach o 15 procent, natomiast politycznych fake newsów było mniej o 10 proc. „Należy uznać, że pierwsza faza ataków, mająca na celu wywołanie gwałtownych anomalii społecznych została zakończona” - pisze w komentarzu Instytut Badania Internetu i Mediów Społecznościowych.
Nadciąga druga faza wojny informacyjnej
W ramach tej pierwszej, zakończonej już prawdopodobnie fazy, w ciągu 24 godzin (2.03 – 3.03) nastąpił nagły wzrost dezinformacji: zanotowano ponad 120 tys. prób dezinformowania. Fałszywe newsy pojawiały się w przestrzeni mediów społecznościowych, a dotyczyły rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Co oznacza obecny spadek dezinformacji? - Wynikać to może z jednej strony z ogólnego zmęczenia informacyjnego internautów i spadku całkowitej liczby wzmianek nt. spraw ukraińskich, a z drugiej strony pewnego „wyczerpania” poprzednich wątków komunikacyjnych, w których grupy dezinformacyjne były szczególnie silne (takie jak sprawa paliw czy dostępu do gotówki) i przejście do wątków nowych (jak negatywne incydenty z uchodźcami i krytyka programów pomocowych) - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl Marcin Wiśniewski, dyrektor IBIMS, dodając - Najbliższe dni pokażą, na ile te spadki to chwilowa anomalia, a na ile stała tendencja.
Jeśli tendencja będzie trwała, po pierwszej fazie informacyjnej wojny nastąpić może druga, której celem będą próby implementacji emocji i przekazów dotyczących podziałów społecznych, opartych na percepcji związanych z problemami gospodarczymi i tematyką uchodźczą - prognozuje Instytut. Jednocześnie nie wyklucza się np. masowego wykupu euro, organizowania protestów antyuchodźczych.
⚠️KOMUNIKAT⚠️
— Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowyc (@ibimspl) March 7, 2022
W ostatnich 48h w przestrzeni polskich #socialmedia odnotowano spadek ataków dezinformacyjnych
➡️Zakończył się 1 etap wrogich działań mający na celu budowanie gwałtownych anomalii
➡️ Celem kolejnego etapu będzie próba tonowania i zmiana percepcji #Ukraina #uchodźcy pic.twitter.com/PDmQR5Ej4y
Jak IBIMS przygotowuje swoje raporty?
Instytut dane harwestuje poprzez bezpośrednie podłączenie do API najistotniejszych kanałów mediów społecznościowych i przeprowadzanie kwerendy pod kątem określonych wzmianek i kontekstów.
- Dzięki 10-letniemu doświadczeniu pracy na rynku posiadamy unikatowy system tagowania danych i kontekstów - mówi dyrektor Wiśniewski. Dodatkowo dane klasyfikowane są nie tylko pod względem pionowym (nadawca-odbiorca) ale też poziomo (jak np. dystrybucja w grupach). Instytut posiada bibliotekę klasyfikacji profili pod względem jakości emisji treści, dzięki czemu w miarę szybko wyłapuje tzw. narracje. - To, nad czym pracujemy obecnie, to szybszy sposób pozyskiwania danych z serwisów zamkniętych, takich jak Telegram - mówi Wiśniewski.
Wskazywany przez ekspertów sentyment publikacji jest wynikiem analizy wstępnie dokonywanej przez specjalistyczne oprogramowanie (na bieżąco dopracowywane przez zespół), a następnie weryfikowanej przez analityków IBIMS. - Z racji skomplikowania gramatycznego języka polskiego wciąż nie udało się stworzyć oprogramowania o 100-procentowej skuteczności odczytywania emocji z tekstu, więc praca analityka jest w tym zakresie nadal niezbędna - przekonuje nasz rozmówca.
Zakłócenie środowiska informacyjnego traktowane są jako ekstraordynaryjny wzrost liczby wzmianek bądź wskaźników emocjonalnych wpisów w danym okresie. Prowadzony jest także szereg serwisów społeczno-politycznych dla klientów, dzięki czemu na bieżąco można kalibrować średnie wskaźniki popularności i sentymentów wątków tematycznych. - Jeżeli któraś z narracji wykazuje anomalię (nie wynikającą oczywiście z okoliczności zewnętrznych, powszechnie znanych), polegającą np. na zamieszczeniu w krótkim okresie szeregu wpisów o podobnej bądź tożsamej treści i wykorzystującej te same materiały graficzne, traktujemy to jako anomalię - relacjonuje szef Instytutu.
Jako dezinformację bądź próbę dezinformacji traktowane są wpisy o drastycznie wysokim wskaźniku odchylenia od średniej wskaźnika emocjonalnego dla danego wątku tematycznego, bądź szerzące wiadomości oczywiście nieprawdziwe, jak np. miało to miejsce w przypadku narracji nt. „benzyny dla Ukraińców za 2 zł”.
W jaki sposób dezinformuje Kreml?
Organizacja fact-checkingowa Demagog opublikowała z kolei w poniedziałek raport, dotyczący kremlowskiej strategii dezinformacji. Zespół EUvsDisinfo, opisując działania Rosji w zakresie dezinformacji, posługuje się akronimem SWAMPED, co można przetłumaczyć jako „zalany”. Co oznaczają poszczególne litery? „S” (straw man; strach na wróble) to atakowanie idei i poglądów przeciwnika. „W” (whataboutism; odwracanie kota ogonem) to odrzucenie oskarżenia sformułowanego przez przeciwnika, jednocześnie oskarżanie go o podobne postępowanie. „A” (attack) - tu chodzi o stosowanie brutalnego języka w celu zrażenia przeciwnika. „M” (mockery; szyderstwo) – czyli ośmieszenie przeciwnika. „P” to prowokacja, zaś „E” (exhaust) – wymęczenie. Technika ta polega na podawaniu wielu informacji, prawdziwych i nieprawdziwych, aby zamęczyć przeciwnika i odciągnąć jego uwagę od sedna sprawy. I wreszcie litera „D” czyli denial - zaprzeczenie. To negowanie informacji poprzez stwierdzenie, że nie ma na nie dowodu.
Zdaniem Demagoga, najważniejsze obecnie fałszywe narracje Moskwy to te, że „Rosja działa w samoobronie”, w Ukrainie ma miejsce „ograniczona operacja wojskowa”, trwają negocjacje, wyłącznie Rosjanie ucierpieli w wyniku II Wojny Światowej, a Wołodymyr Zełenski jest odpowiedzialny za ludobójstwo ludności rosyjskojęzycznej w Donbasie. Inną popularną obecnie (ale nieprawdziwą) narracją Kremla jest to, że Ukraina posiada laboratoria broni chemicznej i biologicznej.
Paraliżowanie: Wywołanie zdarzeń, tworzenie pozorów, działania informacyjne za pomocą których rosyjski aparat państwowy może dążyć do wywołania uczuć lęku i zagrożenia.
— Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (@RCB_RP) March 6, 2022
⚠️Zachowaj spokój i nie daj się zastraszyć.⚠️ pic.twitter.com/HqpeCcW89i
Dezinformacja promoskiewska dokonuje się na wielu poziomach. Kilka dni temu CERT Polska wraz z CSIRT KNF ostrzegali Polaków przed pochopnym i nieostrożnym angażowaniem się w zbiórki na pomoc Ukrainie. - Nasz zespół w ostatnich dniach zauważył wiele fałszywych zbiórek oraz prób wyłudzeń waszych pieniędzy – informował CERT. Specjaliści przypominają: warto wspierać sprawdzone organizacje, żeby nie ulec emocjom i nie stracić pieniędzy na fejkowej zbiórce.
W niedzielę z kolei liczba cyberataków – tym razem na ukraińskie instytucje rządowe - osiągnęły rekordowy poziom 271 incydentów - poinformowała Państwowa Służba Łączności Specjalnej i Ochrony Informacji Ukrainy. Według statystyk od połowy lutego 2022 roku łączna liczba cyberataków dokonanych przez Rosjan przekroczyła 2,8 tysiąca.
Dołącz do dyskusji: Słabsze ataki dezinformacyjne w mediach społecznościowych. Eksperci: nadciąga drugi etap informacyjnej wojny