Rosyjska dziennikarka telewizyjna potajemnie wyjechała z kraju, po 16 latach pracy w NTV
Prezenterka prorządowego rosyjskiego kanału NTV, Lilia Gildiejewa, potajemnie uciekła z Rosji. O swojej decyzji poinformowała przełożonych dopiero wówczas, gdy byłą za granicą - z obawy, że będzie miała utrudniony wyjazd. Na Twitterze podkreślano, że rok temu została nagrodzona przez Władimira Putina za dobrą pracę.
Gildiejewa to znana rosyjska prezenterka, pracująca w stacji NTV, której właścicielem od 2001 roku jest Gazprom (przejął ją za długi). Dziennikarka pracowała w stacji od 2006 roku, prowadząc ostatnio m.in. wieczorny program informacyjny.
We wtorek potajemnie opuściła kraj, a o swojej decyzji poinformowała przełożonych dopiero wtedy, gdy była bezpieczna za granicą. Wydała też oświadczenie, w którym informuje o wyjeździe.
- Rok temu Putin nagrodził ją (okazał wdzięczność) za sumienną pracę, ale teraz postanowiła porzucić i pracę i kraj. Sumienie powoli się budzi - napisał na Twitterze rosyjski opozycjonista Andriej Piwowarow.
Ведущая программы «Сегодня» на НТВ Лилия Гильдеева уехала из России и уволилась с государственного телеканала.
— Андрей Пивоваров (@brewerov) March 15, 2022
Год назад Лилия получила благодарность Путина за добросовестную работу, но теперь решила покинуть работу и страну.
Совесть потихоньку просыпается, глаза открываются. pic.twitter.com/XPzYyaHrNt
Rosyjskie media nie mają swobody wypowiedzi
W Rosji obowiązują radykalne obostrzenia, utrudniające pracę mediom. 4 marca wyższa izba rosyjskiego parlamentu, Rada Federacji, zatwierdziła przyjęty już wcześniej przez Dumę projekt ustawy, na mocy której rozpowszechnianie "fałszywych" informacji o siłach zbrojnych jest przestępstwem, zagrożonym karą do trzech lat więzienia, ale w przypadku gdy rozpowszechnianie tych informacji będzie miało "poważne konsekwencje" - kara może wynieść do 15 lat.
W praktyce oznacza to m.in. zakaz używana m.in. przez dziennikarzy słów „wojna” i „inwazja” w odniesieniu do najazdu na Ukrainę. Rosyjskie media otrzymały też nakaz publikowania informacji wyłącznie ze źródeł rządowych; muszą opisywać sytuację na Ukrainie jako "specjalną operację wojskową". W konsekwencji nadawanie programów ze swoich studiów w Rosji i relacji od tamtejszych korespondentów zawiesiły m.in. Bloomberg, CNN, RAI, ARD i ZDF. TVN wycofał z Rosji swojego korespondenta Andrzeja Zauchę, zapowiadając, że będzie on nadal relacjonował wojnę w Ukrainie, ale spoza terytorium rosyjskiego.
W poniedziałek inna dziennikarka, Marina Owsiannikowa, podczas nadawanego na żywo programu informacyjnego w rosyjskim Pierwyj Kanale pojawiła się z transparentem sprzeciwiającym się agresji militarnej Rosji na Ukrainę. Przez kilka sekund transparent mogli oglądać widzowie. Media podkreślają, że od wczorajszego wieczoru nie ma kontaktu z Owsiannikową po tym, jak została zatrzymana i przewieziona na przesłuchanie. Przeciwko niej będzie wytoczona sprawa administracyjna.
Zarząd główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich we wtorek opublikował oświadczenie, w którym wyraził solidarność z działaniem Mariny Owsiannikowej. "Zdajemy sobie sprawę w jakiej sytuacji znaleźli się obecnie dziennikarze w Rosji, ale apelujemy do nich, by nie stali się narzędziem kłamliwej propagandy dotyczącej wojny, którą prowadzi Rosja z Ukrainą" - czytamy w oświadczeniu.
Dołącz do dyskusji: Rosyjska dziennikarka telewizyjna potajemnie wyjechała z kraju, po 16 latach pracy w NTV