Protest przeciw czeskiej reklamie T-Mobile pokazuje polski hejt i zaściankowość (opinie)
Obrażanie się z powodu takiego a nie innego przekazu w reklamie jest świadectwem narodowych kompleksów i polskiej zaściankowości - tak stratedzy i kreatywni z agencji reklamowych oceniają dla Wirtualnemedia.pl protest przeciw reklamie czeskiego T-Mobile z karykaturalną rolą Polaka.
Grażyna Bernatowicz, ambasador Polski w Pradze skrytykowała reklamę T-Mobile, w której pokazano przebranego za drzewko Polaka handlującego drobnymi rzeczami. Zażądała wstrzymania emisji spotu twierdząc, że jest nieetyczny i szkodzi dobrym relacjom polsko-czeskim (więcej na ten temat).
W opinii pytanych przez Wirtualnemedia.pl strategów i szefów kreacji polskich agencji reklamowych taka reakcja jest przesadzona i pokazuje przede wszystkim zaściankowość polskiego narodu i brak dystansu do siebie. Jan Majle, dyrektor kreatywny w agencji Change Integrated uważa, że obrażanie się z tak banalnego powodu jest świadectwem narodowych kompleksów. - Czesi słyną z dystansu do siebie. Szkoda, że znowu zabrakło go nam - mówi Majle.
Według Tomasza Bartnika, partnera w One Eleven wkraczanie na drogę dyplomatyczną z protestem przeciw tej kampanii tylko wzmocni percepcję Polaków jako nacji obrażalskiej i bez dystansu do samych siebie. - Reagując w taki sposób tylko udowodnimy, że tacy jesteśmy, a skala reakcji pokazuje, że „może coś jest na rzeczy” - uważa Bartnik.
Ewa Sieńkowska, strategic director w agencji GPD Advertising zaznacza, że w żaden sposób nie czuje się urażona takim wizerunkiem Polaka pokazanego w reklamie. - Czesi w kampanii T Mobile naśmiewają się sami z siebie, wykorzystują seksistowskie konteksty (patrz wideo poniżej - przyp.red.), a tonalność generalnie jest niegrzeczna, zadziorna, mocno przerysowana. I ten styl, bardzo zabawny, charakterystyczny, świetnie oddaje czeskie poczucie humoru. To prawo reklamy, z którego nasi zachodni koledzy korzystają z dużym powodzeniem i nikt nie obraża się z tego powodu - mówi Sieńkowska. Dodaje: - Myślę niestety, że mi sami często zatracamy dystans do reklamy, nawet do otaczającej nas rzeczywistości, do ludzkich wypowiedzi, wyglądu... Taki polski hejt!
Jej zdaniem takie zachowanie polskiego urzędnika w Pradze może dać obrą okazją na lans medialny pani ambasador w Pradze. - W końcu - nieważne, że ją wyśmiewają, ważne, że jest o niej głośno. Niestety, my Polacy tak mamy... że lubimy budować swoją popularność na absurdalnych, zaściankowych przekonaniach, na braku tolerancji... Poczucia humoru również - mówi Sieńkowska.
Stratedzy zwracają uwagę, że specyfiką reklamy jest to, że posługuje się często pewną symboliką czy stereotypami. - Używanie zrozumiałych odniesień pozwala upraszczać opowiadanie historii w krótkiej, reklamowej formie. Czasami dotyczą one postrzegania innych nacji - żeby daleko nie szukać, przykład japońskiego turysty-fotografa. Jeszcze częściej używane są stereotypy niedotyczące kwestii narodowościowych. Jaki kolor włosów ma najczęściej aktorka która gra młodą, dbającą o urodę, ale niezbyt rozgarniętą kobietę? - zwraca uwagę Jakub Załuska, strategy director z Focus Advantage (Focus Media Group).
Z opinią Załuski zgadza się częściowo Radosław Gawędzki, strategy director&partner w Esteem Brand Strategies. - Rzeczywiście twórcy reklam posługują się często stereotypami, pewnymi uproszczeniami. To wpływa na zrozumiałość komunikatu, jego jednoznaczność, często również bawi konsumentów. Jest jednak sprawa etyki, o której w tym wypadku, w mojej opinii agencja i klient zapomnieli. Spot dla dużej części z nas jest obraźliwy. Wzmacnia negatywny wizerunek Polaka w Czechach, z pewnością nie wpłynie pozytywnie na wzajemne relacje pomiędzy narodami. Z tego punktu widzenia rekcja ambasador Polski jest absolutnie uzasadniona. Warto walczyć o dobre imię narodu, który się reprezentuje - uważa Gawędzki.
Rafał Baran, CEO w Grey Group uważa jednak, że marki globalne powinny być ostrożne z wyśmiewaniem swoich klientów z jednego kraju w innym kraju, a szczególnie sąsiednim. - My jako naród jesteśmy szczególnie wrażliwi na krytykę czy wyśmiewanie z zewnątrz, a szczególnie przez sąsiadów. Uważamy, że spośród wszystkich narodów bloku Środkowo-Wschodniej Europy, jesteśmy najlepsi, wiec tym bardziej czeskie żarty mogą nas irytować - mówi Baran. W jego opinii przy bardziej wnikliwej analizie widać, że nie jest to nic strasznego. - Ale naskórkowy przekaz mediów sprowadzi to do stwierdzenia "Czesi i T-Mobile robią sobie żarty z Polaków" i to już jest groźne dla marki. A wiadomo, że headlinowy przekaz medialny będzie utrwalał powyższe uproszczone twierdzenie w takich przypadkach. To reguła - dodaje.
Na drugiej podstronie pełne komentarze o proteście przeciw czeskiej reklamie T-Mobile z Polakiem
Dołącz do dyskusji: Protest przeciw czeskiej reklamie T-Mobile pokazuje polski hejt i zaściankowość (opinie)