,,Polityka" i ,,Wprost" spierają się o autopromocję z rozpowszechnianiem zamiast sprzedaży. ,,Biznes kreatywny" kontra ,,uprawianie polityki"
Po tym jak „Wprost” podkreślił w autopromocyjnej reklamie, że dociera do większej liczby czytelników niż „Newsweek” i „Polityka” (dzięki innym niż sprzedaż płatnym formom rozpowszechniania), „Polityka” oceniła, że to próba rozmnożenia wyników dystrybucji i „biznes kreatywny”. - Redakcja „Polityki” przywykła do naginania rzeczywistości i uprawiania „polityki”, ale może warto szanować Czytelników i nie wprowadzać ich w błąd - odpowiada wydawca „Wprost”.
W numerze z zeszłego tygodnia „Wprost” na całostronicowej reklamie promował się jako „tygodnik, który czyta najwięcej Polaków”, prezentując dane rozpowszechniania płatnego razem w ub.r., w których osiągnął wyższe wyniki od głównych konkurentów: 126,5 tys. egz. wobec 122 tys. egz. „Newsweeka” i 120 tys. egz. „Polityki”. Przy czym sama sprzedaż ogółem „Wprost” była dużo niższa - wynosiła w ub.r. średnio 58,2 tys. egz., wobec 121,3 tys. egz. „Polityki” i 118,6 tys. egz. „Newsweeka” (według danych ZKDP - zobacz wyniki wszystkich tygodników opinii).
Tak duża różnica między rozpowszechnianiem a sprzedażą w przypadku „Wprost” utrzymuje się od kilku lat - pierwszy raz opisywaliśmy ją pod koniec 2012 roku, kiedy rozpowszechnianie dwukrotnie przewyższyło sprzedaż (zobacz szczegóły). Wydawca tygodnika mocno stawia na inne niż sprzedaż formy rozpowszechniania płatnego, dystrybuując pismo w dużo niższych cenach (musi to być minimum 39 proc. ceny okładkowej w przypadku wersji drukowanej, a 30 proc. w przypadku e-wydania) w sieciach hoteli i restauracji oraz dużych firmach.
W czerwcu ub.r. dyrektor wydawniczy „Wprost” zasugerował nawet portalowi Wirtualnemedia.pl, żeby przy podawaniu wyników dystrybucji tygodników podkreślać rozpowszechnianie płatne, a nie sprzedaż (więcej o tym), co przedstawiciele innych tygodników opinii ocenili jako nietrafne rozwiązanie mające sztucznie podwyższać zasięg pisma w oczach reklamodawców (więcej na ten temat).
Na taką autopromocję „Wprost” w swoim nowym wydaniu odpowiada „Polityka”. Jej zespół przytacza wyniki sprzedaży czołowych tygodników opinii w ub.r., i ocenia, że eksponując w swojej reklamie rozpowszechnianie, a nie sprzedaż „kierownictwo ‘Wprost” próbuje za wszelką cenę nadrobić i rozmnożyć wyniki publikowane przez ZKDP”. „Polityka” ocenia, że inne niż sprzedaż formy rozpowszechniania tytuły prasowego tak naprawdę zależy od woli wydawcy, a nie czytelnika. - „Wprost” przedstawia się ostatnio jako gazeta biznesu. To chyba biznes kreatywny? - pyta na koniec komentarza redakcja „Polityki”.
Z taką interpretacją rozpowszechniania i sprzedaży zupełnie nie zgadza się wydawca „Wprost”, PMPG Polskie Media. Rzeczniczka firmy Anna Pawłowska-Pojawa podkreśliła portalowi Wirtualnemedia.pl, że zespół tego tygodnika jednakowo mocno ceni wszystkich czytelników. - Szanujemy przywiązaną do tradycyjnych form (sprzedaży tylko w kiosku) redakcję „Polityki” i rozumiemy, że ma problem z tym, iż tygodnik, któremu udziałowiec, prezes, wydawca i redaktor naczelny „Polityki” w jednej osobie, pan Jerzy Baczyński, kilkukrotnie już wieszczył rychły koniec, jest dzisiaj najczęściej cytowanym i najbardziej opiniotwórczym polskim tygodnikiem - stwierdziła.
Rzeczniczka PMPG Polskie Media dodała, że „Wprost” oprócz cytowalności mierzonej przez Instytut Monitorowania Mediów (w ub.r. „miał 7 412 cytowań, a „Polityka” - 1251) bije też tego konkurenta w cennikowych wpływach reklamowych (w I kwartale br. miał je o 46 proc. wyższe). - Na dodatek właśnie okazaliśmy się jednym z najbardziej obiektywnych mediów w Polsce - zaznaczyła Pawłowska-Pojawa, przypominając niedawny artykuł Wirtualnemedia.pl opisujący, że redaktorzy naczelni „Wprost” i „Rzeczpospolitej” w ostatnich tekstach przed pierwszą turą wyborów nie wskazywali swoich faworytów, za to naczelni „Polityki” i „Newsweeka” oraz czołowi publicyści „Gazety Wyborczej” mniej lub bardziej bezpośrednio poparli Bronisława Komorowskiego, a ci z „Do Rzeczy” i „W Sieci” - Andrzeja Dudę (przeczytaj ten tekst).
- Rozumiemy też, że redakcja „Polityki” przywykła do naginania rzeczywistości i uprawiania „polityki” (vide wyborczy wstępniak redaktora Baczyńskiego), ale może warto szanować Czytelników i nie wprowadzać ich w błąd w tak prostych sprawach, które można sprawdzić, sięgając do audytowanych danych Związku Kontroli Dystrybucji Prasy - podkreśliła Anna Pawłowska-Pojawa. - Pozostając z sympatią do Kolegów i Koleżanek z konkurencyjnego, ale jak by nie było będącego jednym z 24 proc. tytułów prasowych znajdujących się jeszcze w polskich rękach, tygodnika, życzymy im obiektywizmu i rzetelności dziennikarskiej - zakończyła swój komentarz.
Dołącz do dyskusji: ,,Polityka" i ,,Wprost" spierają się o autopromocję z rozpowszechnianiem zamiast sprzedaży. ,,Biznes kreatywny" kontra ,,uprawianie polityki"
Tam gdzie dwóch Polaków się bije tam trzeci - Niemiecki Newsweek korzysta.