Magdalena Czaja: co bezmyślnie powtarza się o marketingu miejsc
W Polsce o marketingu miejsc wielu specjalistów zajmujących się promocją wypowiada się po prostu źle. Najczęściej jednak rozmowa dotyczy mitów, a nie rzeczywistości - uważa Magdalena Czaja z San Markos.
Jak informuje od 28 marca Polska Agencja Prasowa, Ministerstwo Spraw Zagranicznych przygotowało nowy projektu ustawy Prawo konsularne. W niedalekiej przyszłości kompetencje i role konsulów rozszerzyłyby się m.in. o promocję polskiej kultury, gospodarki i nauki. Pomimo że znamy jedynie założenia dokumentu, rozsądek każe pytać o szczegóły. Kto opracuje i wdroży strategię promocji? Czy będzie ona spójna z rozwiązaniami w poszczególnych regionach? Sytuacja rodzi wątpliwości znane z krajowego podwórka, gdzie o marketingu miejsc wielu specjalistów zajmujących się promocją wypowiada się po prostu źle. Najczęściej jednak, rozmowa dotyczy mitów, a nie rzeczywistości.
Współpraca branży reklamowej i komunikacyjnej z samorządami zawsze była tematem delikatnym. Z jednej strony, ograniczenie niosło prawo zamówień publicznych, którego stosowanie w dziedzinie promocji miast i regionów przynosiło równie opłakane skutki, które widzimy w dziedzinie inwestycji infrastrukturalnych. Dyktat najniższej ceny oraz przesadnie rozbudowane warunki zamówień odbijały się na jakości dostarczanych usług. Po drugie, wiele podmiotów na rynku otwarcie mówiło o awersji do współpracy z samorządowcami, rzekomo nieprzygotowanymi do nadzoru nad realizacją działań promocyjnych. Po trzecie, kadencyjność nie wpływała zbawiennie na ciągłość planów i realizację założeń strategicznych. W efekcie, patchworkowe i dosyć przypadkowe działania sprawiły, że działania promocyjne polskich samorządów często wzbudzał negatywne emocje.
Podobne opinie ferują dzisiaj głównie ci, którzy nigdy albo od dawna nie współpracowali z samorządowcami. Marketing polskich regionów i miast ostatnich kilku latach zmienia swoje oblicze. Po pierwsze, wiele regionów przestało obawiać się promowania jakości w przeprowadzaniu zamówień publicznych. Coraz większą wagę przykłada się nie tylko do doświadczenia potencjalnego wykonawcy, lecz również kreatywności i spójności oferowanych rozwiązań. Co więcej, po raz pierwszy od wielu lat mamy do czynienia z przemyślanymi strategiami i planami. Coraz częściej zmiana kierownictwa po stronie zamawiającego przestaje wywracać do góry nogami cała koncepcje promocji. Istnieje coraz większa świadomość korzyści wynikających z konsekwencji i odwagi. Poza tym, po stronie samorządów naprawdę pracują fachowcy, którzy mają nad wykonawcami zasadniczą przewagę - są związani z miejscem, w którym żyją i zależy im na efekcie wspólnej pracy.
Nie są to tylko teoretyczne rozważania. W ostatnim czasie San Markos przygotował spoty promocyjne dla Lubelszczyzny. Trzeba przyznać, że spotkaliśmy się z dużą otwartością i zaufaniem po stronie naszych partnerów. To z pewnością właśnie dzięki takiej postawie samorządów coraz więcej polskich kampanii przypomina rozwiązania zachodnie. Uznanie budzi chociażby promocja Dolnego Śląska, Śląska czy Małopolski. Przestańmy myśleć o marketingu miejsc powtarzając po cichu utarte półprawdy i zasłyszane od znajomych historie. Pracujmy z samorządami najlepiej jak umiemy. Wierzę, że na dłuższą metę będzie to powodem do dumy dla nas wszystkich.
Magdalena Czaja, przewodnicząca rady nadzorczej agencji San Markos
Dołącz do dyskusji: Magdalena Czaja: co bezmyślnie powtarza się o marketingu miejsc