Francuscy dziennikarze zatrzymani w strefie granicy polsko-białoruskiej
W poniedziałek rano w Usnarzu Górnym (woj. podlaskie) policja zatrzymała dwóch francuskiego oddziału RT (dawniej Russia Today). Przebywali w strefie stanu wyjątkowego bez wymaganego pozwolenia.
Dziennikarze RT France (francuski oddział telewizji Russia Today, anglojęzycznego kanału informacyjnego finansowanego przez Kreml) prowadzili relację z Usnarza Górnego, przy granicy polsko-białoruskiej - podał Onet. Obecnie trwają czynności z zatrzymanymi.
Zagraniczni dziennikarze zatrzymani na granicy
Do dziennikarza RT France, relacjonującego sytuację na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym, zaczęła zbliżać się polska policja, w związku z czym zakończył nadawanie. Komentatorka ze studia dodała, że "polskie władze nie chcą, by prasa była świadkiem tego, co dzieje się po ich stronie granicy".
🔴 Frontière polono-biélorusse : deux journalistes de RT France arrêtés par la police polonaise
— RT France (@RTenfrancais) November 15, 2021
➡️ https://t.co/ea3uhxIFdh pic.twitter.com/laIESL6Ot4
Od soboty w utrzymywanym od sierpnia koczowisku po stronie białoruskiej na wysokości Usnarza Górnego nie ma już migrantów, pozostały namioty; miejsca pilnują służby białoruskie - poinformowała Straż Graniczna. SG przypuszcza, że cudzoziemcy są teraz grupowani w b. placówce białoruskiej w okolicy.
Rząd zniesie zakaz dla reporterów
Od 2 września, w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy wydanego na wniosek Rady Ministrów stan wyjątkowy wprowadzono najpierw na 30 dni, po czym w końcu września Sejm zgodził się na przedłużenie go o kolejne 60.
Kilka dni temu do wykazu prac legislacyjnych rządu trafił projekt nowelizacji ustawy o ochronie granicy państwowej i niektórych innych ustaw. Regulacja umożliwia m.in. wprowadzenie na czas określony zakazu przebywania na określonym obszarze strefy nadgranicznej.
Szef MSWiA Mariusz Kamiński powiedział w sobotę w radiu RMF FM kryzys na polsko-białoruskiej granicy to kwestia wielomiesięczna. "Musimy przyjąć taką perspektywę, że z dnia na dzień nie rozwiążemy tego kryzysu. Musimy w różny sposób - i poprzez budowę zapory, ale również adekwatnych do sytuacji przepisów ustawowych - reagować na to, co się dzieje" - mówił.
Zapewnił też, że dziennikarze ogólnopolskich redakcji będą mogli wrócić do pracy i relacjonować to, co dzieje się na granicy Polski z Białorusią na zasadach określonych przez Straż Graniczną. "Będziemy elastyczni, będziemy podchodzili rozsądnie. Wszystkie redakcje, które mają zasięg ogólnopolski, będą mogły korzystać z tej możliwości" - zapewnił szef MSWiA.
Reporterzy jednak podkreślają, że stan wyjątkowy wygaśnie dopiero z końcem listopada – a redakcje potrzebują materiałów z centrum wydarzeń „na już”.
Premier proponuje ośrodek dla dziennikarzy
W piątek premier Mateusz Morawiecki poinformował też, że członkowie rządu rozważają „utworzenie odpowiedniego miejsca, ośrodka bardzo blisko granicy, w którym to ośrodku dziennikarze by mieli też dużo szybszy dostęp do informacji, do osób, które mieszkają w pasie przygranicznym”. Zapewnił, że „nie ma obaw co do obecności mediów na granicy", choć ocenił, że są one podatne na białoruskie i rosyjskie fake newsy. - Cała sieć internetowa jest zalana różnymi informacjami, które już zdążyły być wyjaśnione na szczęście, ale ile jest takich, które nie zostały wyjaśnione. Główny problem polega na tym, że obecność mediów intensyfikuje działania prowokacyjne ze strony Białorusi - zaznaczył Mateusz Morawiecki.
Propozycję premiera krytycznie oceniło wielu dziennikarzy na Twitterze. - To jeden z głupszych pomysłów, o jakim słyszałem. Nie potrzebujemy rządowego safari, ale wolnego dostępu do granicy. Niech służby wydają akredytacje, tak jak dzieje się to w strefach wojny - stwierdził Roman Imielski, wicenaczelny „Gazety Wyborczej”.
Z kolei rzecznik rządu, Piotr Müller zapewnił, że w Centrum Informacyjnym Rządu finalizowane są prace nad serwisem internetowym (w wersji polskiej i angielskiej), gdzie będą dostępne nagrania wideo, zdjęcia oraz bieżące informacje pochodzące ze wszystkich instytucji i służb, które odpowiadają na bezpieczeństwo granic. Odniósł się tym samym do wpisu publicysty Eryka Mistewicza, który zasygnalizował, że francuscy wydawcy „sygnalizują brak dobrej jakości zdjęć i nagrań wideo od strony polskiej. Używają zdjęć i nagrań rosyjskich i białoruskich, tych z płaczącymi dziećmi, bo nie ma materiałów dobrej jakości wideo i photo od Polaków”.
Dołącz do dyskusji: Francuscy dziennikarze zatrzymani w strefie granicy polsko-białoruskiej