SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Apple ma słabsze wyniki, bo stracił innowacyjny impet i popadł w rutynę (opinie)

- Wyniki finansowe Apple i dane o sprzedaży iPhone’ów rozczarowują, ale pozostaną jedynie epizodem, jeśli nie przekształcą się w stały trend. Aby tak było Apple musi powrócić na ścieżkę innowacji, z której wyraźnie zboczył. Być może powinien też zapomnieć o iPhonie jako głównej lokomotywie wzrostu i znaleźć inny produkt, który ponownie pociągnie za sobą świat - oceniają dla serwisu Wirtualnemedia.pl eksperci rynku nowych technologii.

We wtorek koncern Apple rozczarował rynek, podając po raz pierwszy od lat gorsze od spodziewanych kwartalne dane finansowe - z drugiego kwartału bieżącego roku fiskalnego.

Koncern ujawnił, że wyniki w raportowanym okresie okazały się gorsze rok do roku zarówno pod względem przychodów (50,6 mld dol. - spadek o 13 proc.), jak i zysku netto (10,5 mld dol. zamiast 13,6 mld rok wcześniej). Przy okazji okazało się, że po raz pierwszy w rynkowej historii smartfonów iPhone ich sprzedaż zawróciła ze ścieżki wzrostu i zanotowała spadek o 16 proc. w ujęciu rocznymi i aż o 36 proc. w porównaniu z II kwartałem roku 2015.

Nagłe wyhamowanie rozpędzonego od lat Apple budzi wiele pytań o przyczynę słabnących wyników i przyszłość koncernu w kolejnych miesiącach. W rozmowach z serwisem Wirtualnemedia.pl eksperci branży nowych technologii są dalecy od paniki, choć większość z nich dostrzega w ostatnich wynikach Apple ostrzegawczy sygnał, który powinien dać do myślenia menedżerom koncernu. Z wyjątkiem Neila Hughesa, redaktora naczelnego serwisu Apple Insider, którego zdaniem obecne potknięcie Apple to jedynie „wypadek przy pracy”, który nie ma żadnego znaczenia dla kondycji i przyszłości firmy z Cupertino.

- To nie jest żaden początek końca Apple, jak próbują sugerować niektórzy - ucina zdecydowanie Neil Hughes. - Apple będzie istniał jeszcze zapewne długo po mojej i twojej śmierci. To wciąż najbardziej dochodowa i najbardziej dynamiczna firma na świecie, która w dodatku ma w banku ponad 200 mld dol. W takiej sytuacji nie może nią zachwiać jeden słabszy kwartał, a nawet dwa czy trzy. Przecież stały wzrost nie mógł trwać wiecznie, kiedyś musiało nastąpić lekkie wyhamowanie. Pomimo gorszych wyników w ostatnim kwartale Apple sprzedał ponad 50 mln iPhone’ów - zapewniam, że wielu producentów na świecie, na przykład Microsoft, chciałoby osiągnąć taki poziom i mogą o nim jedynie pomarzyć. Pewnie, że najnowsze wyniki Apple nieco rozczarowują, ale nic poza tym – nie jest to żaden sygnał rodzącego się kryzysu. Tim Cook i Apple nadal mają się świetnie - zapewnia Hughes.

Uspokajająco na temat wyników Apple wypowiada się także krótko Michał Kreczmar, e-commerce director w Hypermedia, choć nie jest tak entuzjastyczny jak szef Apple Insidera. - Apple ma retencję konsumentów na poziomie 90 proc., więc spadek sprzedaży oznacza co najmniej utrzymanie dotychczasowej pozycji na rynku - zauważa Kreczmar. - Z dalszymi prognozami poczekajmy na rozwój i przyjęcie oferty installment payments, którą Apple odpalił w USA, i wprowadzenie jej na inne kraje. To oznacza łatwiejszy onboarding klientów (płacisz niższe kwoty miesięcznie/raty/leasing), przywiązanie ich do produktów, no i upgrade do nowych wersji.

Nieco inaczej wyniki i przyszłość Apple widzą inni rozmówcy Wirtualnemedia.pl, dla których za słabnącą sprzedażą iPhone’ów kryje się niepokojące drugie dno mogące zaważyć na przyszłości koncernu. Wśród nich jest Zbigniew Urbański, gospodarz programu „Twardy reset” w Onet.pl.

- Po ogłoszeniu ostatnich wyników finansowych pojawiły się głosy, że Apple się kończy, a zaprezentowane wskaźniki są zaskoczeniem. Myślę, że nie do końca tak jest, choć z pewnością można mówić o pewnym niepokojącym z punktu widzenia Apple sygnale - zaznacza Zbigniew Urbański. - Przyczyn słabszych wyników Apple jest z pewnością kilka. Po pierwsze rynek smartfonów jest obecnie maksymalnie nasycony, a konkurencja coraz szybciej i skuteczniej goni Apple. Po drugie trzeba jasno powiedzieć, że ostatni model producenta - iPhone 6s niewiele różni się od poprzednika i niewiele cech dopinguje użytkowników do kupowania go. Apple wprowadził co prawda funkcję 3D Touch, ale ja jako praktyk muszę szczerze przyznać, że w ogóle tego rozwiązania nie wykorzystuję i mam wrażenie, że podobnym tropem myślenia poszli także inni użytkownicy. Nie chcą wydawać niemałych przecież pieniędzy na model 6s, który z wyjątkiem niezbyt istotnych gadżetów niewiele wnosi - analizuje.

- W tej sytuacji dla Apple ratunkiem może być jedynie kolejna odsłona iPhone’a oznaczona numerem 7, która po prostu znowu musi zadziwić świat oferując przełomowe rozwiązania. Wtedy wyniki finansowe mogą się poprawić i powrócić do „normy”.  Nie ma wątpliwości, że w ostatnich latach Apple stracił swój impet jeśli chodzi o innowacje. Widać też coraz wyraźniej, że Tim Cook nie jest drugim Stevem Jobsem. Tymczasem Apple może potrzebować lidera pokroju Jobsa jak nigdy, bo konkurencja jest coraz ostrzejsza i użytkownika coraz trudniej przyciągnąć samą tylko kultową marką. Obecnie Apple płynie tym samym nurtem co inni producenci, którzy bez wprowadzania w swoich smartfonach rewolucji powoli je ulepszają, stosują przy tym odpowiedni marketing i w efekcie zwiększają sprzedaż. Apple popadł w tę samą rutynę, a spadająca sprzedaż iPhone’ów świadczy o tym, że użytkownicy ją dostrzegli. Czy obecne słabsze wyniki koncernu to trwała tendencja, czy tylko „wypadek przy pracy”? Myślę, że z odpowiedzią na to pytanie będziemy musieli zaczekać do jesieni i premiery kolejnego modelu iPhone’a. Jeśli okaże się przełomową konstrukcją, to wyniki zapewne skoczą w górę. Jeśli jednak iPhone 7 będzie jedynie ulepszoną nieco wersją iPhone’a 6s, to rynkowe perspektywy Apple w segmencie smartfonów mogą wyglądać ponuro - prognozuje Urbański.

Wspomniany wątek rosnącej dla Apple konkurencji jest dominujący dla kolejnych dwóch ekspertów, z którymi rozmawiały Wirtualnemedia.pl, choć nie jest to czynnik jedyny. - Przez ostatnie 13 lat wyniki Apple stale rosły. To nie mogło trwać wiecznie, więc fakt, że przyszedł rok w którym w końcu nie rosną nie jest niczym nadzwyczajnym - uspokaja Marek Konderski, redaktor naczelny miesięcznika „PC Format”.

- Pamiętajmy też, że te historyczne doskonałe wyniki to efekt rewelacyjnej sprzedaży poprzedniej generacji iPhone’a. Sukcesu, w powtórzenie którego nawet Tim Cook zdaje się wątpić. Warto jednak spojrzeć na konkretne liczby - mimo braku wzrostu, przychody nadal stoją na poziomie nieosiągalnym dla wielu gigantów technologicznych. Na wieszczenie kryzysu z pewnością jest więc za wcześnie. To na razie tylko potknięcie. Istotne jest co nastąpi później, czy wróci stara tendencja wzrostowa, czy też spadek się utrzyma. Nie da się ukryć, że Apple od pewnego czasu przestało być postrzegane jako firma wizjonerska. Nowe produkty nie wzbudzają takiego entuzjazmu jak kiedyś, a i konkurencja mocno poprawiła swoją ofertę. Flagowe smartfony wszystkich liczących się producentów reprezentują mniej więcej zbliżony, wysoki poziom. Rynek aktualnie mówi więc "sprawdzam" legendzie Apple. I w chwili obecnej wszyscy musimy poczekać co najmniej kolejny kwartał, albo nawet cały rok na odpowiedź Tima Cooka i jego zespołu. Jaka ona powinna być, aby zapewnić kolejne świetlane lata Apple’owi? Obawiam się, że bez wizjonera na miarę Steve'a Jobsa ciężko to będzie ustalić - podkreśla marek Konderski.

Pokrewne, choć nieco inne spojrzenie na problem proponuje Konstanty Młynarczyk, redaktor naczelny magazynu „Chip” i serwisu Chip.pl. Według niego Apple powinien zastanowić się, czy dalsze stawianie na iPhone’a jako główną lokomotywę wzrostu ma nadal sens, i czy firma nie powinna poszukiwać technologiczno - sprzedażowego przełomu w segmencie zupełnie innych urządzeń.

- W sytuacji kiedy dojrzałe,  bogate rynki zaczynają ulegać wysyceniu,  jedynym sposobem na utrzymanie wzrostów sprzedaży byłoby odebranie udziałów jednemu z rywali albo otwarcie nowych rynków - ocenia Konstanty Młynarczyk. - Obie te rzeczy są w tej chwili mało prawdopodobne. Czołowi producenci telefonów z Androidem wprowadzili do sprzedaży urządzenia, które nawet zdaniem bardzo Apple-centrycznych recenzentów dorównują,  a pod wieloma względami przewyższają iPhone'y.  Konkurencja wśród "androidowców"  jest ogromna i mniejsze firmy wyraźnie dostają zadyszki,  jednak nawet jeżeli wypadną z wyścigu, stanie się to za sprawą gigantów pokroju Samsunga,  LG czy Huawei i to oni, a nie firma z Cupertino na tym skorzystają. Jeśli chodzi o nowe rynki, to sytuacja wygląda może nieco lepiej, ale wciąż źle. Chociaż iPhone'y są pożądane, są też bardzo drogie, więc można ich sprzedać dużo tylko tam, gdzie społeczeństwo jest odpowiednio bogate. Dobrze widać to, kiedy spojrzy się na mapę Europy i nałoży na nią dane o tym, jaki mobilny system operacyjny dominuje w danym kraju: biedniejsze południe i wschód naszego kontynentu to kraina, którą niepodzielnie włada Android. Apple nie pomoże tu raczej wprowadzenie tańszego modelu SE. Z punktu widzenia biedniejszych rynków nie wnosi on tak naprawdę nic nowego, zastępując po prostu używane iPhone'y wcześniejszej generacji a jego cena wciąż jest o wiele wyższa, niż popularnych telefonów z Androidem. Szansą dla Apple wydawał się ogromny i wciąż bogacący się rynek chiński, gdzie iPhone otaczany jest swoistym kultem, jednak iPhone'y nie sprzedają się w Chinach tak dobrze, jak firma oczekiwała i nie wygląda na to, żeby ta sytuacja miała się poprawić. W świetle tego wydaje się, że iPhone nie będzie już dla Apple kurą znoszącą złote jaja - jeszcze długo przynosić będzie ogromne dochody, ale firma z jabłkiem powinna zacząć rozglądać się za kolejną lokomotywą, która pociągnie ją dalej - podsumowuje redaktor naczelny „Chipa”.

Najbardziej krytyczny wobec poczynań Apple w ostatnim okresie jest Paweł Pilarczyk, redaktor naczelny serwisów technologicznych Grupy Onet.pl, który rozpatrując przyczyny obecnego wyhamowania sprzedaży iPhone’ów dziwi się, że rynek zareagował w ten sposób dopiero teraz. I bierze pod lupę historię konstrukcji proponowanych przez Apple. - Najnowsze ogłoszone przez Apple wyniki sprzedaży to coś, czego chyba każdy obserwator rynku technologicznego się spodziewał. Mnie dziwi jedynie, że dopiero teraz firma zaliczyła duży (aż 13-procentowy) spadek przychodów - przyznaje Paweł Pilarczyk.

- Produkty, które Apple zaprezentowało w przeciągu ostatnich dwóch-trzech lat pod żadnym względem nie są innowacyjne. Nowe iPhone'y, iPady czy MacBooki są oczywiście szybsze od poprzednich modeli, ale brak im tego "czegoś", czego nie ma konkurencja. Gdy na rynku pojawił się pierwszy iPhone, rynek smartfonów został wywrócony do góry nogami. Nagle okazało się, że smartfon można obsługiwać po prostu palcem (nie jest potrzebny rysik), że wystarczy tylko jeden przycisk pod ekranem (zamiast całego ich zestawu), że sprzętowa klawiatura QWERTY tak naprawdę jest zbędna, a w dodatku że można stworzyć smartfon, który faktycznie działa szybko i responsywnie (nie ma takiego słowa w języku polskim, ale brak jest naprawdę wiernego tłumaczenia tej angielskiej kalki). W dodatku smartfon tak prosty w obsłudze, że z jego obsługą radzą sobie nawet dwuletnie dzieci. To była rewolucja. IPad był tak naprawdę iPhone'em z dużym ekranem, ale odziedziczył po nim jego wszystkie zalety. I znów - działająca już wcześniej na rynku tabletów konkurencja, mimo przewagi w postaci wieloletniego doświadczenia z tymi urządzeniami, musiała oddać cześć Apple - tak właśnie powinien być skonstruowany i tak powinien działać tablet. Sukcesowi pierwszego iPhone'a nie zaszkodził nawet fakt, że był on prawdziwym technologicznym kastratem, który był obiektem drwin technologicznych nerdów (przypomnijmy: nie mógł nawet pracować w sieciach 3G!), jednak kolejne generacje iPhone'ów zyskiwały po kolei brakujące funkcje, by wreszcie stać się smartfonami kompletnymi. Ewolucja iPhone'ów zajęła Apple'owi wiele lat, a w międzyczasie inni producenci technologiczni - z Samsungiem na czele - nie stali w miejscu - przypomina dziennikarz Grupy Onet.pl.

- Wreszcie nastąpił punkt kulminacyjny, moim zdaniem w okolicach premiery iPhone 5 - gdy telefon nie oferował praktycznie nic, czego nie można było znaleźć u konkurencji. Zostało jeszcze tylko "ekskluzywne" logo na obudowie i dyskusyjnej urody design. Koreańscy i chińscy producenci smartfonów dawno już przegonili Apple jeśli chodzi o zaawansowanie technologiczne. Jedyne, czego im brakowało, to design. I tu mistrzostwo pokazał Samsung w linii telefonów Galaxy S6, które zdaniem większości osób są naprawdę piękne. Ale i inni producenci mają w swej ofercie świetnie wyglądające telefony - elegancki LG G4, czy chińskie Huawei (i linia telefonów Mate), Gionee ze swoimi ultra cienkimi smartfonami z aluminiowymi obudowami, rewelacyjny OnePlus, a nawet cieniutkie Wiko z ekranami Super AMOLED. Urządzenia nie ustępujące iPhone'owi parametrami technicznymi i komfortem pracy, a najczęściej znacznie od niego tańsze. Konsumenci, którzy kupili dobrej klasy smartfon albo tablet z Androidem nie mają już potrzeby zmiany na iPhone'a czy iPada. Urządzenia te działają teraz sprawnie, stabilnie i mogą się pochwalić przebogatą biblioteką aplikacji. Co więcej, wielu wieloletnich użytkowników iPhonów, którzy kupili sobie Androida "na próbę" nagle stwierdziło, że ten "zły" Android jednak jest całkiem fajny, a nawet bardzo fajny, i nie ma wcale potrzeby powrotu do iPhone'a. Nie dziwi mnie więc, że iPhone'ów sprzedaje się coraz mniej. Dziwi mnie, że rynek na brak innowacji Apple zareagował dopiero teraz - podsumowuje Paweł Pilarczyk.

Dołącz do dyskusji: Apple ma słabsze wyniki, bo stracił innowacyjny impet i popadł w rutynę (opinie)

7 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
iPhone8
A mogli kupić Innowacyjnego Morawieckiego, jr. i od razu mieliby „plany”.
odpowiedź
User
Katon
Na następnej konferencji pokażą znowu "innowacyjną" kolekcję nowych pasków do Apple Watch i sprzedaż dalej im spadnie. Jak ten Cook nie wstydzi się robić takiej miernoty na tych swoich prezentacjach? Czy on lustra nie ma, czy zatrudnia samych wazeliniarzy że nikt mu nie powie? Że nowy procesor w laptopie czy pasek do zegarka to śmiech na sali?
odpowiedź
User
jarek
Przyczyna spadku tkwi w Chinach i tamtejszych producentach którzy idą do przodu, nie boją się innowacyjnych rozwiązań, a przy tym ich telefony kosztuja 1/3 tego co Apple o podobnych osiągach. Zobaczcie sobie np produkty LeEco dawniej LeTV, snapdragon 820, 6GB RAM, USB C i firma nie bała się zrezygnować z gniazda słuchawkowego na rzecz bezstratnej łączności ze słuchawkami. Wejdzcie sobie na forum telchina tam widać do jakiego poziomu doszły już chińskie marki i jaki one cieszą się powodzenie w Polsce
odpowiedź