Szefowa kampanii Andrzeja Dudy o zagrożeniach wolności słowa, dziennikarze „GW” przypominają jej pozwy w imieniu NBP
- Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa - stwierdziła Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, szefowa kampanii wyborczej prezydenta Andrzeja Dudy. Skrytykowało ją za to niektórzy dziennikarze, przypominając, że przed rokiem reprezentowała NBP w sporach z mediami.
W środę prawniczka Jolanta Turczynowicz-Kieryłło została zaprezentowana jako szefowa kampanii wyborczej prezydenta Andrzeja Dudy. Wieczorem udzieliła wywiadu w „Gościu Wiadomości”, opowiadając ogólnie o założeniach kampanii.
Turczynowicz-Kieryłło wspomniała też o swoim doświadczeniu zawodowym. - Prawa człowieka i obywatela, wolności obywatelskie są mi bardzo bliskie. Myślę, że też są bliskie prezydentowi, będziemy o nie wspólnie dbać, także w tej kampanii - zapewniła.
- Ale każde prawo to też obowiązek. Nie wyobrażam sobie, żeby tylko korzystać z prawa. Jeżeli ktoś czegoś oczekuje, to też powinien dać coś w zamian. Jeśli mówimy o korzystaniu z wolności słowa, to musimy brać pod uwagę także wiele innych aspektów, które ze sobą niesie. Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa - zaznaczyła prawniczka.
"Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa. W sprawach, w których broniłam interesu narodowego zaznaczałam granicę. [Po jej przekroczeniu] działa się w interesie niezgodnym z tym, co słuszne dla państwa". pic.twitter.com/Kegb3YaXtl
— Jakub Wencel (@kuba_w) February 19, 2020
Te słowa krytycznie ocenili na Twitterze niektórzy dziennikarze. - Tak, wolność słowa ma granice. Nie, poza ekstremalnymi wyjątkami, interesy państwa nie mogą wyznaczać tych granic. Nie, od ich wyznaczania nie są też politycy, tylko niezależne od polityków sądy. Ups - skomentował Adam Ozga z TOK FM. - Oj, nie wiem, czy ta wypowiedź szefowej sztabu nie odbije się zaraz czkawką. Kolejne darmowe paliwo dla opozycji - napisał Tomasz Żółciak z „Dziennika Gazety Prawnej”. - Szefowa kampanii A.Dudy boi się „nadmiernej” wolności słowa. Początek kampanii prezydenta to komedia omyłek i wpadek - ocenił Tomasz Liz z „Newsweeka”
Jolancie Turczynowicz-Kieryłło przypomniano, że przed rokiem reprezentowała Narodowy Bank Polski w sporach z mediami. Pod koniec listopada 2018 roku NBP skierował do Sądu Okręgowego w Warszawie kilka wniosków o zabezpieczenie roszczeń procesowych. Dotyczyły one siedmiu artykułów z „Gazety Wyborczej” (autorstwa Wojciecha Czuchnowskiego, Agnieszki Kublik, Dominiki Wielowieyskiej, Jarosława Kurskiego i Rafała Wójcika) oraz dwóch z „Newsweeka” (napisanych przez Cezarego Michalskiego i Radosław Omachela). Według NBP w tych tekstach bezpodstawnie sugerowano, że Adam Glapiński był zaangażowany w tzw. aferę KNF, a tym samym organa NBP działały niezgodnie z prawem.
Wnioski te zostały oddalone przez sądy. Na początku ub.r. NBP skierował pozew sądowy dotyczący artykułu Dominiki Wielowieyskiej w „Gazecie Wyborczej” o Adamie Glapińskim. Domaga się przeprosin i 300 tys. zł na cel społeczny, m.in. od wypowiadającego się w tekście posła PO Sławomira Neumanna. Z kolei w czerwcu ub.r. warszawski sąd okręgowy oddalił dwa pozwy, w których NBP domagał się od szefostwa „GW” opublikowania sprostowań.
- PAD (prezydent Andrzej Duda - przyp.) krytykował rozpasanie płacowe w NBP i kosmiczne zarobki pań dyrektorek. Po czym uczynił szefową sztabu prawniczkę, która broniła tych patologii. Żądała nawet usunięcia tekstów o aferze KNF i współpracowniczkach prezesa Glapińskiego z sieci oraz....wydań papierowych - przypomniała Dominika Wielowieyska. -
- Podziwiamy też jej (Jolanty Turczynowicz-Kieryłło - przyp.) odwagę że już ma początku kampanii ogłosiła, że dowolność w korzystaniu z wolności słowa może ona szkodzić państwu. W domyśle wolność słowa ograniczyć #BrawoWy Pamiętamy jak chciała zakazu publikacji materiałów wiążących szefa NBP z aferą KNF - napisał Jacek Czarnecki z Radia ZET. - Turczynowicz-Kieryłło w imieniu Stokłosy ścigała wszystkich. Niszczyła ludzi zwalczających smród - dodał Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”.
- Dlatego żądałam usunięcia z internetu i... wydań papierowych tekstów o aferze KNF i współpracowniczkach prezesa Glapińskiego. To będzie piękna katastrofa - skomentował wypowiedź prawniczki Rafał Wójcik z „Gazety Wyborczej”.
Kurs na centrum. pic.twitter.com/yDvqNCpnYO
— Rafał Wójcik (@woj_raf) February 19, 2020
Turczynowicz-Kieryłło odpowiada Giertychowi i Lisowi
Wypowiedź Jolanty Turczynowicz-Kieryłło skrytykował też adwokat Roman Giertych, w przeszłości lider LPR i minister edukacji w rządzie PiS-u, LPR i Samoobrony, w ostatnich latach reprezentujący kilku polityków PO. - Szanowna Pani Mecenas podważa art. 54 Konstytucji RP, który przyznaje każdemu prawo do wolności słowa. Ale z drugiej strony jej obecny mocodawca od początku kadencji lekceważy Konstytucję stawiając się ponad prawem. Wart Pac pałaca, a pałac Paca - stwierdził.
- Szanowny Panie Mecenasie #WolnośćSłowa to też odpowiedzialność za słowo. Polecam orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Hejt jest jej niebezpiecznym nadużyciem. Nie ma na to zgody - odpowiedziała mu szefowa kampanii Andrzeja Dudy.
Odniosła się też do wpisu Tomasza Lisa. - Hejt w stosunku do wolności słowa to jak lis w kurniku. Uważa Pan, że należy na to pozwalać? - spytała. - Nie ma zgody na hejt. To nie jest cenzura! - podkreśliła.
Hejt w stosunku do wolności słowa to jak lis w kurniku. Uważa Pan, że należy na to pozwalać?
— Jolanta Turczynowicz-Kieryłło (@mecenasJTK) February 20, 2020
- Wysłuchałem słów p. @mecenasJTK (Jolanty Turczynowicz-Kieryłło - przyp.) z TVP. Nie ma tam wezwania do cenzury, jak niektórzy tu zarzucają. Ale zawsze gdy osoba z okolic władzy mówi o konflikcie wolności słowa i interesów państwa, zapala mi się czerwona lampka. Bo politycy często utożsamiają interes państwa ze swoim - skomentował Kamil Sikora z Wirtualnej Polski. - Oburzanko na słowa Turczynowicz-Kieryłło ma mniej więcej tyle sensu, co kiedyś awantura o słowa Sienkiewicza, że państwo ma monopol na przemoc. Tak, nadużywanie wolności może prowadzić do zagrożeń. Stwierdzenie tego banalnego faktu nie oznacza, że ktoś chce wolności ograniczać - napisał Piotr Trudnowski, prezes Klubu Jagiellońskiego.
- Mam problem z czynienia adwokatom zarzutów, że próbują maksymalizować korzyść swojego klienta. Być może zabezpieczenie w przypadku dóbr to zły koncept (dałbym się pewnie przekonać), ale dopóki jest w systemie prawnym, to trudno się czepiać, że prawnik z niego korzysta - dodał. - Oczywiście, niemniej sytuacja się zmienia, gdy dany prawnik staje się politykiem. Nie ma obowiązku brać każdej sprawy, a pozwy tej pani mecenas były absurdalne np. Żądanie usunięcia tekstów z wydań papierowych. No i liczy się skuteczność: tu wnioski taśmowo odrzucane przez sądy - zaznaczyła Dominika Wielowieyska.
- Wypominanie @mecenasJTK, że chciała ograniczyć wolność prasy to całkowity absurd. Była pełnomocniczką NBP. Takie wypominanie niczym się nie różni od głosów drugiej strony, że jeden czy drugi adwokat jest zły, bo bronił mordercę lub aferzystę - skomentował Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”. - Z tym, że w tym przypadku chodzi o to, że przekonania pani mecenas są identyczne, jak mocodawcy. Bo swoje podejście do wolności słowa wyraziła będąc już w innej roli - zauważył Marek Chądzyński, też z „DGP”. - I powiedziała prawdę. Inną kwestią jest to, że jako polityk niewyrywana za wszelką cenę do odpowiedzi mogła tę chwilę szczerości pominąć. Krótko mówiąc, jako polityk wypadła źle, ale nie powiedziała nic nieprawdziwego - zaznaczył Słowik.
- To zależy, co rozumiesz pod pojęciem „interes państwa”. Jeśli go rozumiesz tak, jak pani mecenas to winszuję. Mi bliższy jest standard np. ze sprawy Pentagon papers w „NYT” i „Washington Post” (tak, wiem, to było dawno) - przypomniał Marek Chądzyński. - Ależ ja nie muszę nic rozumieć. Jest bogate orzecznictwo sądowe, w którym podkreśla się, w jakich sytuacjach wolność słowa podlega ograniczeniom. I o to mi tylko chodzi - zauważył Patryk Słowik. - Zgoda, natomiast w tym konkretnym przypadku przypominanie sprawy NBP bierze się stąd, że pokazuje, jak "interes państwa" może być rozumiany - dodał Marek Chądzyński.
Dobrze wiedzieć i dobrze zapamiętać. Wierzę, że pan poseł równie ciężkimi słowami uraczy swoich kolegów z partii, którzy bronili morderców i gwałcicieli.
— Patryk Słowik (@PatrykSlowik) February 20, 2020
Albo - byłoby jeszcze lepiej - dostrzeże, że wypisuje głupoty.
Polecam Panu Posłowi tekst: https://t.co/jK8RCAOOKw https://t.co/XUay1ppr86
Turczynowicz-Kieryłło polemizuje z Kidawą-Błońską
W czwartek po południu Jolanta Turczynowicz-Kieryłło w wypowiedzi dla dziennikarzy podkreśliła, że mówiąc o ograniczeniach wolności słowa miała na myśli hejt. - Chcę to jasno powiedzieć, żeby te wypowiedzi nie były manipulowane. Cenzura to jest co innego niż hejt. Nikt się nie zgadza na hejt i wszyscy uważamy, że jeśli chodzi o hejt, należy robić wszystko, żeby takich zachować w przestrzeni publicznej nie było - stwierdziła.
Odniosła się w ten sposób do słów kandydatki Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która w czwartek rano stwierdziła, że wypowiedź szefowej kampanii Andrzeja Dudy w „Gościu Wiadomości” to „taka zapowiedź wprowadzania cenzury”. Zarzuciła jej też, że uważa, że wolność słowa może być niedobra.
- Wszyscy wiemy, jak bardzo mowa nienawiści niszczy ludzi i do czego może doprowadzić. Nie można powiedzieć, że mamy absolutną wolność w wyrażaniu opinii wulgarnych, w wyrażaniu opinii, które krzywdzą innych ludzi, w negowaniu ich godności ludzkiej - wyliczyła Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.
- Wierzę, że nikt z Polaków nie uważa, że słowa Kidawy-Błońskiej o tym, że wolność jest absolutna, są prawdziwe. Każda wolność ma swoje granice i tą granicą jest godność drugiego człowieka - oceniła.
Kim jest Jolanta Turczynowicz-Kieryłło?
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło to współzałożycielka kancelarii adwokacko-radcowskiej T. de Virion, J. Turczynowicz-Kieryłło i Wspólnicy. W swojej karierze w szeroko komentowanych procesach reprezentowała m.in. policjantów oskarżanych w sprawie porwania w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika, Mariusza Handzlika, sekretarza stanu w kancelarii prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, oskarżonego o współpracę ze służbami specjalnymi PRL (Handzlik został uniewinniony) i Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych w sporach dotyczących produkcji polskich paszportów oraz dowodów osobistych.
Od ponad dwóch dekad jest związana z polityką. W latach 1998-2002 była radną w Bydgoszczy z listy AWS, w 2011 roku kierowała zespołem prawnym w krajowym sztabie wyborczym AWS. W ub.r. bez powodzenia kandydowała do Senatu w okręgu nr 88 w Północnej Wielkopolsce. Startowała z listy Zjednoczonej Prawicy, dostała prawie 70 tys. głosów, a mandat uzyskał Adam Szejnfeld z Koalicji Obywatelskiej.
Dołącz do dyskusji: Szefowa kampanii Andrzeja Dudy o zagrożeniach wolności słowa, dziennikarze „GW” przypominają jej pozwy w imieniu NBP