„W Sieci” artykułem o Sylwestrze Latkowskim walczy z „Wprost” (opinie)
- Artykuł „W Sieci” o przeszłości Sylwestra Latkowskiego to przejaw czarnego PR-u wobec konkurencji, chociaż naczelny „Wprost” wystawił się na taki cios, broniąc Trynkiewicza - komentują Jadwiga Sztabińska, Jakub Stachowiak i Bogusław Chrabota.
Jadwiga Sztabińska, redaktor naczelna „Dziennika Gazety Prawnej”
Ten tekst jest czarnym PR-em ze strony tygodnika „W Sieci”. Nie widzę tu jednak przekroczenia reguł uczciwej konkurencji, bo oni biją w osobę naczelnego „Wprost”, nie w sam tygodnik. Dla mnie sam fakt, że „W sieci” posuwa się do takich rzeczy jest przekroczeniem zasad etycznych, moralnych, którymi nasze społeczeństwo kierować się powinno. W tym także tygodniki takie jak ten Karnowskich.
Cienkość sprawy w przypadku Latkowskiego polega na tym, że rzeczywiście, on miał wyrok, który uległ zatarciu, czyli w nie powinniśmy w ogóle do tego wracać, bo odpokutował za grzechy, których dokonał. Jednak kiedy człowiek próbuje moralnie kogoś oceniać, w tym przepisy, to poddaje się szczególnej ocenie całego społeczeństwa.
Wyciąganie starych spraw osobistych i pisanie o nich jest naganne. Kara została wykonana, wyrok się zatarł, nie ma już o czym mówić. Ale z drugiej strony, skoro Sylwester Latkowski stoi na czele tygodnika opinii i skoro w jego tygodniku ukazują się artykuły o Mariuszu Trynkiewiczu to nie można się dziwić, że „W sieci” sięgnął po taką broń. Trzeba bardzo uważać, jeśli się osądza innych.
To jest walka o zasady etyczne w naszym zawodzie. Sprawa Sylwestra Latkowskiego jest przecież znana w środowisku dziennikarskim. Wszyscy to pomijali milczeniem, z wyjątkiem sytuacji kiedy było o nim tak głośno.
Nie opublikowałabym takiego tekstu, nie posuwam się do żadnych walk personalnych. Nie wiem również, czemu miałoby służyć opublikowanie takiego tekstu. Jedyna rzecz jaka przychodzi do głowy to walka z konkurencją, która schodzi poniżej pasa.
To samo środowisko skupione wokół „W Sieci” zarzucało niedawno Andrzejowi Turskiemu, że był pijany na wizji. Ja nie rozumiem takich oskarżeń. Te ataki jak w przypadku Turskiego i Latkowskiego są zupełnie nieetyczne i ja nie posunęłabym się do takich działań.
Jakub Stachowiak, dziennikarz śledczy, „Superwizjer” TVN
Nie wiem, po co ten tekst powstał. Część tych rzeczy o Sylwestrze Latkowskim już poszła w świat, ludzie to przeczytali w trakcie kampanii medialnej, którą po tekście Cezarego Łazarewicza toczyła agencja MDI przeciwko Latkowskiemu. Wiedziałem, że miał konflikt z prawem i był w więzieniu. Tekst jest napisany bardzo chaotycznie, autorzy mieszają fakty z własnymi ocenami.
Latkowski został prawomocnie skazany i jeden wyrok odsiedział. Tym nie różni się od Mariusza Trynkiewicza, bo obaj panowie zostali skazani i przebywali w więzieniu. Natomiast nadal nie ma aktu oskarżenia w sprawie zabójstwa. Dopóki naczelny „Wprost” nie został oskarżony, a sąd nie wydał wyroku skazującego należy go traktować za człowieka niewinnego.
Sprawa Mariusza Trynkiewicza jest pretekstem do tego, aby uderzyć we „Wprost”, czyli w konkurencję. Bracia Karnowscy nie szukają zbyt wysublimowanych narzędzi żeby to robić. Wcześniej na okładce „W sieci” umieszczono przecież Tomasza Lisa w mundurze nazisty. Walka pomiędzy tytułami powinna być czysta, na zasadzie: my mamy taki tekst, wy macie taki tekst, to co piszemy jest wyznacznikiem jakości, a ludzie niech kupują. Serwowana jest nam wojna, polegająca na obrzucaniu się błotem. Jak słyszę w radiu reklamę tygodnika „W sieci”, z której wynika, że redaktor naczelny „Wprost” jest gangsterem to zastanawiam się, czy jest jeszcze jakieś dno, którego można sięgnąć.
Wojna o czytelnika może sprawić, że tygodniki opinii będą chwytały się najgorszych metod. Każdy z nich jest przeznaczony do innej grupy czytelników. Czytelnik „Polityki” nie sięgnie po „W Sieci”, ten z „W Sieci” nie będzie czytał „Newsweeka” itd. Dyskusja o tym, czy Sylwester Latkowski był gangsterem i czy powinien za to odpowiadać, odbywa się w środowisku mediów i jest dyskusją branżową. Tak naprawdę, wszyscy dzisiaj żyjemy złotym medalem Kamila Stocha i sprawą Mariusza Trynkiewicza.
Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”
Jestem przeciwnikiem opluwania się w branży. Można mieć różne poglądy, ale - przynajmniej - należy szanować się wzajemnie. Sytuacja kiedy redaktorzy naczelni opluwają się na łamach własnych pism powoduje obniżenie wiarygodności prasy i osłabia pozycję mediów jako takich.
Można w felietonie, czy tekście publicystycznym czasami przypiąć łatkę. W „Rzeczpospolitej” zdarzały i zdarzają się takie rzeczy. Co innego jednak felieton (nawet złośliwy), a co innego pałowanie się wzajem i odsądzanie od czci i wiary. Jestem przeciwnikiem takich praktyk. Możliwe, że to myślenie nie w duchu naszej epoki, ale wzajemne opluwanie ciągle mnie brzydzi.
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: „W Sieci” artykułem o Sylwestrze Latkowskim walczy z „Wprost” (opinie)