Towarzystwo Dziennikarskie: plany PiS to śmierć niezależnego dziennikarstwa. Ministerstwo Kultury: dostęp do zawodu będzie otwarty
PiS w swoim programie wyborczym zapowiedział ustawowe uregulowanie zawodu dziennikarza, które zakładałoby m.in. utworzenie samorządu dziennikarskiego, który "dbałby o standardy etyczne i zawodowe". Towarzystwo Dziennikarskie uważa, że plany tej partii to zapowiedź "śmierci niezależnego dziennikarstwa", ale Ministerstwo Kultury zapewnia, że dostęp do zawodu będzie otwarty. Pomysł chwali Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
W ostatni weekend Prawo i Sprawiedliwość opublikowało swój program wyborczy, który w części dotyczy również mediów i dziennikarzy. Największe kontrowersje wzbudził zapis, który zakłada, że „ze względu na odpowiedzialność i szczególne zaufanie, jakim cieszy się profesja dziennikarza, należałoby również stworzyć zupełnie odrębną ustawę regulującą status zawodu (ustawa o statusie zawodowym dziennikarza)”.
Miałaby ona wprowadzić rozwiązania podobne do tych, jakie mają inne zawody zaufania publicznego, np. prawnicy lub lekarze.
„Głównym celem zmiany powinno być utworzenie samorządu, który dbałby o standardy etyczne i zawodowe, dokonywał samoregulacji oraz odpowiadał za proces kształtowania adeptów dziennikarstwa” - napisało PiS w swoim programie wyborczym.
Wspomina też, ze w takiej sytuacji możliwa byłaby likwidacja art. 212 Kodeksu karnego, bo „powstałaby gwarancja nienadużywania mechanizmów medialnych w sposób nieetyczny”.
- Ustawa ta nie będzie jednak w żadnym stopniu ograniczać zasady otwartości zawodu dziennikarza - podkreślono w akapicie poświęconym dziennikarzom.
Ta propozycja wzbudziła najwięcej kontrowersji i była krytykowana przez dziennikarzy w mediach społecznościowych.
W rozmowie z nami posłanka PiS, członkini Rady Mediów Narodowych i Komisji Kultury i Środków Przekazu Joanna Lichocka podkreślała jednak, że ustawa regulująca zasady dotyczące wykonywania i statusu zawodu dziennikarza nie może powstać bez konsultacji ze środowiskiem dziennikarskim i organizacjami dziennikarskimi.
Towarzystwo Dziennikarskie: śmierć niezależnego dziennikarstwa
W odpowiedzi na propozycje opublikowane przez PiS w programie wyborczym, Towarzystwo Dziennikarskie opublikowało oświadczenie, w którym stwierdziło, że „plany PiS to śmierć niezależnego dziennikarstwa w Polsce”.
- Dziennikarze mają mieć samorząd, tak jak lekarze i prawnicy – stwierdza PiS w programie wyborczym ogłoszonym 14 września 2019 r. Jest to potrzebne ze względu na „odpowiedzialność i szczególne zaufanie, jakim cieszy się profesja dziennikarza”. Dziennikarski samorząd powoła ustawa. Zadba on o standardy etyczne i zawodowe, będzie sam regulował i odpowiadał za kształtowanie młodych kadr – napisano w oświadczeniu.
Dalej Towarzystwo Dziennikarskie stwierdza: - W czasie czterech lat swoich rządów PiS pokazał jak sobie wyobraża wolność słowa i mediów. Zniszczył niezależność dziennikarską w mediach publicznych, przekształcając je w tubę propagandową rządzącej partii. Wspierał też reklamami spółek skarbu państwa życzliwe mu media prywatne. Jeżeli PiS postuluje utworzenie organizacji samorządowej, do której dziennikarze mieliby obowiązek należeć, to może to tylko oznaczać, że projektuje licencjonowanie zawodu dziennikarza. Nie mamy żadnych wątpliwości, kto miałby decydować o wydawaniu licencji. Na szefa takiego dziennikarskiego samorządu najlepiej nadawałby się Jacek Kurski. Ostrzegamy, plany PiS to śmierć niezależnego dziennikarstwa w Polsce - podkreśliła organizacja.
Ministerstwo Kultury: Dostęp do zawodu dziennikarza będzie zawsze otwarty
W poniedziałek politycy PiS również odnosili się do zapisów w programie wyborczym, mówiących o dostępie do zawodu dziennikarza. W rozmowie z PAP wicepremier i minister kultury Piotr Gliński ocenił, że „samorząd dziennikarski nie będzie ograniczać otwartości zawodu dziennikarza”.
- Miałby on jedynie wspierać środowisko w realizowaniu jego podstawowej misji, tj. kontroli władzy i umacnianiu demokracji. (…) Samorząd dziennikarski to był jeden z postulatów środowiska kierowany do Prawa i Sprawiedliwości jeszcze przed poprzednimi zwycięskimi wyborami. Mówiliśmy o tym także na konwencji programowej cztery lata temu. Koncepcję takiego samorządu można dopracowywać wyłącznie ze środowiskiem dziennikarskim i tylko w takich ramach, jakie są dla niego akceptowalne, gdyż to właśnie media są ostoja demokracji - stwierdził minister kultury.
Dodał, że „zawód dziennikarza powinien pozostać na zawsze otwarty i taki zapis jest w programie PiS”. - Ta propozycja nie będzie jednak w żadnym stopniu ograniczać zasady otwartości zawodu dziennikarza. Samorząd miałby jedynie wspierać środowisko w realizowaniu jego podstawowej misji, tj. kontroli władzy i umacnianiu demokracji - podkreślił Piotr Gliński.
Z kolei wiceminister kultury Paweł Lewandowski odniósł się do dyskusji na ten temat na Twitterze:- Dostęp do zawodu dziennikarza będzie zawsze otwarty. Żadne regulacje dotyczące zawodu nie będą tworzone bez dialogu z całym środowiskiem. @pisorgpl konsekwentnie wspiera wolność słowa. Największa liberalizacja prawa prasowego nastąpiła w ciągu ostatnich czterech lat – napisał.
Dostęp do zawodu dziennikarza będzie zawsze otwarty. Żadne regulacje dotyczące zawodu nie bedą tworzone bez dialogu z całym środowiskiem. @pisorgpl konsekwentnie wspiera wolność słowa. Najwieksza liberalizacja prawa prasowego nastąpiła w ciągu ostatnich czterech lat.
— Paweł Lewandowski 💯🇵🇱🇪🇺 (@pplewandowski) September 16, 2019
Szef SDP chwali pomysł PiS
Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich uważa, że dyskusja nad powołaniem samorządu jest potrzebna: - Chętnie weźmiemy udział w dyskusji na temat projektu samorządu dziennikarskiego, bo to ważna rzecz, żeby podczas tworzenia takiego ciała nie została naruszona niezależność dziennikarska i wolność słowa. Gdyby ta inicjatywa miała pomóc odzyskać wiarygodność mediom, a to na pewno by się przydało, to warto o tym rozmawiać, bo dziś trudno jest nawet zdefiniować zawód dziennikarza. Na takie rozmowy jesteśmy jako SDP otwarci.
Podobnego zdania jest dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP Jolanta Hajdasz. - W mojej ocenie jest to dobry pomysł i wymaga głębokiego zastanowienia i przygotowania, żeby go wprowadzić w życie. Traktuję to jako próbę zapanowania nad tym, kto tak naprawdę dzisiaj pełni funkcję dziennikarza. Dzisiaj pod dziennikarza można się łatwo podszyć. Należy pamiętać, że nie każda publikacja ma charakter dziennikarski, nie każdy wpis w internecie jest artykułem prasowym, a coraz częściej jest tak traktowany. Oczywiście nikt nikomu nie zamierza zamykać ust i nie ma problemu, że różne publikacje w przestrzeni Internetu się pojawiają, ale dobrze byłoby odróżnić, kto jest dziennikarzem i pracuje zgodnie z regułami i zasadami etyki zawodowej, kto przygotowuje swoje materiały i publikacje zgodnie z regułami sztuki dziennikarskiej, a kto tego nie robi, tylko po prostu komentuje ze swojego punktu widzenia rzeczywistość. Odbiorca ma prawo do jednego i drugiego, ale może trzeba wreszcie jasno pokazać reguły związane chociażby z etyką zawodową. Dla nas, czyli osób wykonujących zawód dziennikarza, jest bardzo ważne, żeby w jakiś sposób można było zacząć regulować zawód dziennikarza w Polsce - podkreśla dyrektor CMWP w wypowiedzi opublikowanej na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Na czym takie regulacje powinny polegać? Jolanta Hajdasz zwraca uwagę na kilka aspektów. - Zauważmy ilu dziennikarzy pracuje bez jakiejkolwiek ochrony, czy jakiegokolwiek ubezpieczenia. Dziś nie obowiązują żadne standardy dotyczące wynagrodzeń dziennikarzy, nie ma też standardów odnośnie ubezpieczeń. Brak jest jasnych standardów regulujących kogo i w jaki sposób powołuje się do pełnienia funkcji w mediach. Czasem to wręcz uwłaczające, gdy widzi się osoby, które nigdy nie pełniły żadnych funkcji w mediach, nie mają nic wspólnego z dziennikarstwem i obejmują rożnego rodzaju kierownicze stanowiska. Moim zdaniem próba w jakiś sposób dostrzegania tego problemu i jego regulacji jest bardzo ciekawa i godna namysłu. To na pewno nie musi od razu łamać nikomu sumienia. Z punktu widzenia statusu dziennikarza jest bardzo wskazane, żeby zacząć o tym rozmawiać.
Jednak pomysł regulowania statusu dziennikarza budzi kontrowersje wielu środowisk. Zdaje sobie z tego sprawę także szefowa CMWP SDP. - Ja też przez lata byłam karmiona tym, że gdyby w 1989 roku były ustalone regulacje statusu dziennikarza, to ludzie spoza układów okrągłostołowych nigdy nie mogliby tego zawodu wykonywać. Dlatego taki samorząd nie może przerodzić się w sformalizowaną instytucję ułatwiającą eliminowanie dziennikarzy z zawodu, to zawsze jest bardzo ryzykowne w tego typu instytucjach, ale mając tego świadomość, nie powinniśmy się całkowicie blokować. Trzeba mieć na uwadze, żeby nikogo nie usunąć z przestrzeni dziennikarskiej i zacząć w jakiś sposób odróżniać profesjonalnych dziennikarzy od chociażby PR-owców. To wcale nie będzie łatwe. Ja dziś nie widzę metody, żeby taki samorząd powołać jednym ruchem ręki, ale na pewno można zacząć o tym myśleć i rozmawiać w gronie osób wykonujących zawód dziennikarza w różnych mediach. Bo trzeba unormować chociażby kwestie tego, kto może mieć prawo wchodzić na konferencje prasowe czołowych polityków, w sensie jak weryfikować tych, którzy zgłaszają się dzisiaj na takie konferencje. Na dziś każdy, mając legitymację prasową, ma prawo się akredytować i nikt nie ma prawa mu tego odmówić. Bywa jednak, że medium czy portal którego legitymacją taki „dziennikarz” się posługuje, nie figuruje nawet w rejestrze mediów. W Niemczech, gdy dziennikarz jest członkiem jakiegoś uznanego stowarzyszenia i ma jego legitymację, może brać udział w dużych wydarzeniach medialnych. Każdy może pisać co chce, ale dziennikarz, który nie jest zrzeszony i nie podlega żadnej weryfikacji, ma nieco inny status niż dziennikarz, który poddaje się rygorom bycia członkiem jakiegoś gremium zawodowego, które przecież eliminuje tych, którzy z jakiś przyczyn się do zawodu nie nadają - podkreśla Hajdasz.
PiS wymienia swoje osiągnięcia
W programie wyborczym Prawo i Sprawiedliwość wymieniło także kilka aspektów, które według tej partii powinny zostać zaliczone do sukcesów. We fragmencie dotyczącym „wolności i pluralizmu” przypomniano, że jesienią 2017 roku przyjęto nowelizację Prawa prasowego, w której sprecyzowano zapisy dotyczące autoryzacji (wyznaczono m.in. limity czasowe dla udzielających wypowiedzi) oraz usunięto przepis stanowiący, że dziennikarz ma obowiązek „realizowania ustalonej w statucie lub regulaminie redakcji, w której jest zatrudniony, ogólnej linii programowej tej redakcji”. Wprowadzono też możliwość odmówienia przez dziennikarza wykonania polecenia służbowego, które wiąże się z naruszeniem zasady rzetelności, obiektywizmu i staranności zawodowej.
- Zlikwidowaliśmy w prawie prasowym relikty ery PRL. Zliberalizowaliśmy przepisy dotyczące autoryzacji. Niekorzystnych wywiadów nie można już blokować lub zmieniać w taki sposób, aby wypaczać ich sens. Dziennikarz nie jest już ścigany za opublikowanie wywiadu bez zgody rozmówcy, jeżeli publikacja odzwierciedla rzeczywistą rozmowę. Ograniczyliśmy prawo ingerencji wydawcy w materiały dziennikarskie oraz zlikwidowaliśmy przepis pozwalający zwolnić dziennikarza z pracy za pisanie prawdy, która nie była zgodna z linią redakcyjną - wyliczono w programie.
Z kolei w dziale programu zatytułowanym „Media narodowe jako warunek pluralizmu mediów” PiS pochwaliło się zmianami, które w kończącej się kadencji wprowadzono w mediach publicznych.
- W mijającej kadencji rozpoczęliśmy prace, które miały na celu stworzenie warunków do funkcjonowania pluralistycznych, demokratycznych i inkluzywnych mediów. Przygotowaliśmy grunt pod najbardziej oczekiwane reformy. Dążąc do równowagi w przekazie medialnym, której przez lata nie było, udało nam się zreformować najbardziej zaniedbane obszary - podsumowano to w programie partii rządzącej.
- Postawiliśmy również na profesjonalną kadrę menadżerską, która z sukcesami wyprowadza firmy z trudnej sytuacji, reformując je, podnosząc jakość audycji, dbając o pluralizm, ale także o dziennikarzy - dodano. - Zatrudniamy ich w coraz większym zakresie na umowy o pracę, bez uszczerbku dla wyniku finansowego spółek. Po latach poprzednich rządów zdecydowana większość ze spółek medialnych miała wynik ujemny. Dzisiaj prawie wszystkie charakteryzują się równowagą budżetową lub zyskiem - wyliczono.
Jako cele wymieniono m.in. naprawę systemu finansowania mediów publicznych (zapowiadaną od początku bieżącej kadencji rządu) i likwidację abonamentu, stworzenie rosyjskojęzycznego i anglojęzycznego kanału rządowego. W programie nie ma ani słowa o dekoncentracji i repolonizacji mediów, które były wielokrotnie podnoszone jako priorytetowe cele na przyszłą kadencję w przypadku ewentualnej wygranej PiS.
Wybory do Sejmu i Senatu odbędą się 13 października. PiS jest zdecydowanym liderem w sondażach wyborczych, które dają tej partii zazwyczaj ponad 40 proc. poparcia. To może wystarczyć do samodzielnego rządzenia krajem przez kolejne cztery lata.
Dołącz do dyskusji: Towarzystwo Dziennikarskie: plany PiS to śmierć niezależnego dziennikarstwa. Ministerstwo Kultury: dostęp do zawodu będzie otwarty
pokazali nam, że despotyzm nigdy nie jest tak groźny jak wtedy, kiedy chce czynić dobrze, które wtedy wyobraża sobie, że usprawiedliwia najbardziej oburzające czyny intencjami, i zło, które aplikuje sobie jako lekarstwo, nie ma już granic. Zbrodnia bez osłony tryumfuje tylko przez chwilę, natomiast fałszywe cnoty bałamucą na zawsze ducha narodów.