SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Hank Moody czy inżynier Karwowski? Sprawdziliśmy, czy warto obejrzeć „Warszawiankę” na SkyShowtime

„Warszawianka” w reżyserii Jacka Borcucha przeszła długą drogę zanim ostatecznie zadebiutowała na SkyShowtime. Pierwotnie miała pojawić się w ofercie HBO, ale plany uległy zmianie po fuzji Warner.Bros Disovery. Czy nowy serial z Borysem Szycem wart jest uwagi?

„Warszawianka” ze scenariuszem Jakuba Żulczyka ma wiele wspólnego z poprzednim serialem pisarza, czyli „Ślepnąc od świateł”. Zarówno tam, jak i tutaj mamy nieoczywiste spojrzenie na Warszawę, outsidera na bakier z całym światem i narrację, która prowadzi nas po zakamarkach jego codzienności. Franek Czułkowski zwany „Czułym” (w tej roli Borys Szyc) jest na życiowym zakręcie. Kończy 40 lat i mógłby powiedzieć, że jest królem życia, ale nie byłaby to prawda.

Paradoksalnie, podobnie jak kultowy „Czterdziestolatek”, czyli inżynier Stefan Karwowski, rozlicza swoją przeszłość, ale w bardziej spektakularny sposób. Karwowskiemu przyśniły się duchy przeszłości, a Czuły po prostu zbiera żniwo złych decyzji, albo ich braku. Karwowski miał pierwszy zawał, siwe pasma włosów i poczucie niespełnienia, a Czuły ma debet na koncie, wyłączony prąd, ale też echa minionych sukcesów i życie w trybie impreza – przebudzenie na kacu.

Hank Moody nad Wisłą?
Przeczytałam gdzieś zdanie, które idealnie pasuje do Czułkowskiego. „Kiedyś czterdziestoletni mężczyźni wchodzili już w smugę cienia, a dzisiaj to wciąż młodzi chłopcy”. I taki właśnie jest Franek w wydaniu Borysa Szyca. Żyje dzisiejszą imprezą, jakby jutro nie istniało, a gdy już przychodzi, ktoś zawsze pomoże mu się z tym uporać. Bohater ma córkę z byłą partnerką, która podobnie jak w serialu „Californication” podchodzi z wyrozumiałością do jego wybryków.

Co prawda nie da się go nie lubić, jednak pisanie męskiej postaci bon vivanta, która jawi się jako skrajnie nieodpowiedzialna, ale urocza wydaje się nieco przebrzmiałym pomysłem w 2023 roku. Hołubienie kabotyna nie jest czymś, co wzbudza moje zainteresowanie. Nie zmienia to jednak faktu, że postać Franka dzięki detalom i niuansom jest na tyle zajmująca, że trudno przejść wobec niej obojętnie. Z Hankiem Moodym łączy go poza talentem pisarskim, uwielbienie nocnego życia i seksu z dużo młodszymi partnerkami. Czuły był kiedyś pisarzem, ale nie chce już tego robić, przez pewien czas prowadzi kawiarnię, ale nie wychodzi mu to zbyt dobrze.

Porównywanie „Warszawianki” do innych seriali z bohaterem o naturze Piotrusia Pana może być dla twórców irytujące, ale płynie z tego ważny wniosek. „Warszawianka” jest dużo lepszą produkcją niż „Californication”, ponieważ nie ogranicza się do banalnej opowieści o miłym, ale nieodpowiedzialnym podrywaczu. Czuły jest w swojej narracji bardzo świadomy ograniczeń i popełnianych błędów. Spogląda na siebie z dystansem i dostrzega nieuchronność nadciągających konsekwencji. Częstokroć w rozmowach ze swoimi licznymi kolegami rzuca tu i tam zdania, które sugerują, że rozumie beznadzieję swojego położenia. W serialu poznajemy ojca Franka, w którego wciela się znakomicie Jerzy Skolimowski. Ojciec Czułego jest cenionym malarzem, na każdym kroku krytykującym swojego syna za lenistwo, marazm i brak obrania jednej ścieżki życiowej. Duet aktorów wypada świetnie w scenie spotkania na wernisażu.

W roli głównej Borys Szyc
Franek mówi do swojej przyjaciółki: „Nasza przyjaźń lepiej by się układała gdybyś nie wierzyła w to, że się zmienię”. Hank Moody potrzebował 84 odcinków, żeby zniechęcić do siebie większość ludzi, Franek ma tylko 11. Najistotniejsze w opowieści bohatera jest samoświadome spojrzenie na swoją stagnację. Sam mówi, że konsekwentnie opada w dół i przygląda się temu z zaciekawieniem. Franek nie byłby tak kompletną postacią gdyby nie Borys Szyc. Przyznam, że nie wierzyłam, iż wybór tak znanego aktora z bardzo rozpoznawalną fizis, to dobra decyzja obsadowa. Okazało się jednak, że Szyc dzięki talentowi komediowemu, łączy w roli różne rejestry, dlatego możemy się śmiać z bohaterem i płakać, ponieważ cały czas lawirujemy między jego podejściem „hej przygodo!” vs. „po co się tak szarpię?”.

Szycowi partneruje Piotr Polak, znany z roli Michała Holca w „The Office PL”, a także Ilona Ostrowska jako matka dziecka Franka. Niestety role kobiece są mocno zredukowane i stanowią tło dla głównego bohatera, który w każdym odcinku ma jakieś wyzwanie – a to wyścigi konne, wyjazd, żeby zrobić interes życia, albo dodatkowe fuchy, żeby podreperować budżet. Rzucanie mu kół ratunkowych to coś, co robi większość jego koleżanek i przyjaciółek. Tylko Warszawa, jako bohaterka drugiego planu, bezwzględnie przygląda się upadkowi bohatera i nie zamierza mu w żaden sposób pomagać.

Czterdziestolatek na nowe czasy
Franek Czuły, za sprawą scenariusza Żulczyka, który jest nieco retro dzięki narracji z offu i miejscami przypomina perypetie Adasia Miauczyńskiego (sen o rozmowie w sprawie pracy), ma szansę na bycie ważną postacią dla pokolenia współczesnych czterdziestolatków. Dotychczas nie doczekali się kogoś na miarę inżyniera Karwowskiego. Jacek Borcuch pokazuje nam Warszawę bardzo nieoczywistą, znaną i nieznaną, wypuszcza bohaterów w plener, dzięki czemu akcja staje się dynamiczna i zmusza nas do uważności.

„Warszawianka” ciekawie operuje warstwą oniryczną, towarzyszymy bohaterowi w jego snach, zamyśleniach, snuciu alternatywnych opowieści. Znajdziemy tam krytykę współczesnej kultury, nowych modeli życia, zawodów, desperackiej pogoni za lepszą pracą i pieniędzmi, których bohaterowi ciągle brakuje. Wszystko to podano w komediowym sosie i w odniesieniu do współczesnego kontekstu. Sądzę, że w rozważaniach Franka odnajdzie się wielu jego rówieśników wychowanych w czasach przed rewolucją cyfrową, a dorosłe życie spędzających już w jej okowach. Tegoroczne lato możecie spędzić z Frankiem Czułkowskim na SkyShowtime.

Serial „Warszawianka” zadebiutował 19 czerwca na platformie SkyShowtime. Dostępne są już dwa pierwsze odcinki.