Roman Giertych wygrał z wydawcą „Faktu” - będą przeprosiny za obraźliwe wpisy internautów
Sąd Apelacyjny w Warszawie, orzekł, że Ringier Axel Springer Polska ma przeprosić Romana Giertycha za tolerowanie obraźliwych komentarzy internautów pod jego adresem zamieszczonych w serwisie internetowym „Faktu”. - Myślę, że to moje największe sądowe zwycięstwo w życiu, bo trochę zmieni się środowisko medialne w którym żyjemy - uważa Giertych.
Proces wytoczony Ringier Axel Springer Polska przez Romana Giertycha dotyczył komentarzy na portalu Fakt.pl dodanych pod tekstem „Giertych chce odebrać immunitet Kaczyńskiemu” z 2010 roku. Adwokat uznał, że wpisy naruszyły jego dobra osobiste, w pozwie domagał się od wydawcy publikacji przeprosin na portalach Fakt.pl, Interia.pl i Onet.pl oraz zapłaty 8 tys. zł zadośćuczynienia.
Ringier Axel Springer Polska argumentował, że o obraźliwych komentarzach na temat Giertycha dowiedział się dopiero, gdy do firmy przesłano odpis jego pozwu. Wtedy niezwłocznie usunął te wpisy, co jest zgodne z ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Sądy pierwszej i drugiej instancji przychyliły się do stanowiska wydawcy, w całości oddalając pozew Romana Giertycha. Ten złożył skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, który w 2014 roku przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia w sądzie apelacyjnym. Tam w lutym 2015 roku znów oddalono pozew, a adwokat jeszcze raz skierował skargę kasacyjną.
Jesienią ub.r. sprawa ponownie trafiła do sądu apelacyjnego. - SN przesądził dwie fundamentalne rzeczy: po pierwsze, że portal prasowy odpowiada za treść komentarzy zamieszczany pod artykułami prasowymi; po drugie, że to na wydawcy gazety internetowej spoczywa obowiązek udowodnienia okoliczności, że nie wiedział o komentarzu naruszającym dobra osobiste - komentował to Giertych. - Dotychczasowa linia wszystkich sądów była taka, że portale nie odpowiadają za treść komentarzy ze względu na treść art. 14 ustawy o świadczeniach usług drogą elektroniczną, która zakłada brak odpowiedzialności, jeżeli portal nie miał wiedzy o treści komentarzy. Otóż powoływanie się na art. 14 jest od dziś możliwe tylko w sytuacji, gdy portal udowodni, że nie miał wiedzy o treści komentarza - dodał.
W piątek Roman Giertych poinformował, że Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał inny od dotychczasowych w tej sprawie: nakazał wydawcy „Faktu” publikację przeprosin za tolerowanie obraźliwych komentarzy.
- Po siedmiu latach od chwili, gdy z Radkiem Sikorskim rozpoczęliśmy wojnę z hejterami, po dwóch niekorzystnych wyrokach Sądu Apelacyjnego, po dwóch korzystnych wyrokach Sądu Najwyższego doczekałem do końca sprawy przeciwko Faktowi o komentarze naruszające moje dobra osobiste - skomentował to Giertych. - Wyrok jest prawomocny i praktycznie nie do zmiany w SN (nie wolno wywodzić kasacji w oparciu o te zagadnienia, które rozstrzygał już SN). Myślę, że to moje największe sądowe zwycięstwo w życiu, bo trochę zmieni się środowisko medialne w którym żyjemy - ocenił.
Przypomnijmy, że Radosław Sikorski pozwał Ringier Axel Springer Polska za obraźliwe, antysemickie komentarze internautów pod jego adresem zamieszczone w serwisie „Faktu” w grudniu 2010 roku. Domagał się usunięcia tych wpisów, publikacji przeprosin na najpopularniejszych portalach informacyjnych oraz 20 tys. zł zadośćuczynienia.
W marcu 2015 roku Sąd Okręgowy w Warszawie w całości oddalił pozew, uzasadniając, że wydawca „Faktu” działał zgodnie z ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną: po otrzymaniu informacji o obraźliwych komentarzach natychmiast je usunął.
Sikorski za komentarze naruszające jego dobra osobiste pozwał też wydawców „Wprost” i „Pulsu Biznesu”. Z oboma zawarł ugody (z pierwszym w 2012, a z drugim w 2013 roku), na mocy których firmy musiały zamieścić przeprosiny i ponieść koszty procesu.
Dołącz do dyskusji: Roman Giertych wygrał z wydawcą „Faktu” - będą przeprosiny za obraźliwe wpisy internautów
Kto będzie chciał ryzykować dawanie takiej opcji jeśli nie wystarczy usunięcie po zgłoszeniu.
W takiej sytuacji wystarczy Screen zanim moderator zdąży zdjąć żeby iść do sądu.
Dodatkowa kwestia tego czy poza największymi ogólnopolskimi wydawcami będą sobie w stanie mniejsze lokalne portale poradzić z koniecznością moderacji artykułów 24/dobę.