Resort sprawiedliwości zatrudnia specjalistów od wizerunku za niemal pół miliona zł. „To normalna praktyka”
Ministerstwo Sprawiedliwości od początku 2016 roku wydało niemal pół miliona złotych na dwóch niezależnych ekspertów od PR - wykazała kontrola NIK. - Nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, rząd jest wręcz do tego zobowiązany - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Adam Łaszyn, prezes firmy Alert media Communications.
Resort, którym kieruje minister Zbigniew Ziobro, znalazł się pod lupą Najwyższej Izby Kontroli. Okazało się, że od początku ub. roku ministerstwo zawarło 12 krótkoterminowych umów z dwoma ekspertami od wizerunku, na kwotę (łączną) 474,2 tys. zł. Każdorazowo umowa taka opiewała na 12,3 – 13,6 tys. zł. Jak podała „Rzeczpospolita” zawieranie takich umów mogło służyć obchodzeniu prawa o zamówieniach publicznych. - Zatrudnieni specjaliści zajmowali się wyłącznie przygotowaniami Zbigniewa Ziobry do wystąpień telewizyjnych oraz brali udział w autoryzacji jego wywiadów – pisze w swoim raporcie NIK.
W odpowiedzi ministerstwo wystosowało komunikat, w którym zapewnia, że wynagrodzenie ekspertów nie było wygórowane, a korzystanie z ich usług - konieczne. - Zlecane ekspertom zadania obejmują m.in. dokonywanie oceny i analizy projektów dokumentów oraz materiałów dotyczących działalności Ministerstwa, analizę funkcjonujących w Polsce i na świecie rozwiązań w zakresie spraw, które są przedmiotem zainteresowania resortu, a także monitoring polskich i zagranicznych mediów pod kątem tworzenia skutecznych kampanii informacyjnych. Efektem jest polityka informacyjna Ministerstwa Sprawiedliwości, w tym materiały i komunikaty dla prasy, foldery informacyjne, publikacje w mediach i publiczne wystąpienia przedstawicieli resortu - tłumaczy ministerstwo.
Umowy mają zapewniać dyspozycyjność ekspertów w porach wykraczających poza godziny pracy urzędników Ministerstwa i w nagłych sytuacjach. - Ustalone w umowach wynagrodzenie jest nie tylko adekwatne do czasu pracy, jej charakteru, dużej liczby zlecanych zadań oraz kompetencji ekspertów, ale także konkurencyjne wobec podobnych usług realizowanych przez działające na rynku firmy - brzmi komunikat.
Adam Łaszyn, prezes firmy PR-owej Alert Media, wykładowca i autor wielu książek z dziedziny PR, w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówi, że nie ma nic nadzwyczajnego w podobnych umowach. - To jest potrzebny wydatek. Tak się robi na całym cywilizowanym świecie. Jeżeli chcemy komunikować się ze społeczeństwem, a ministerstwo, szerzej: rząd, są do tego zobowiązani, powinni zajmować się tym ludzie, którzy robią to w sposób profesjonalny - komentuje Łaszyn.
Dołącz do dyskusji: Resort sprawiedliwości zatrudnia specjalistów od wizerunku za niemal pół miliona zł. „To normalna praktyka”
I zapytać: Co Tobie człowieku przeszkadza w polskim prawie na Twoim stanowisku pracy?
Tego realnie nie ma.
Nie ma też realnego opiniowania ustaw i rozporządzeń. Owszem, projekty są rozsyłane. Ale termin złożenia opinii liczony od rzeczywistego dotarcia projektu do odbiorcy jest tak krótki, że nie wystarczyłby nawet na lekturę.