Protest przeciw czeskiej reklamie T-Mobile pokazuje polski hejt i zaściankowość (opinie)
Obrażanie się z powodu takiego a nie innego przekazu w reklamie jest świadectwem narodowych kompleksów i polskiej zaściankowości - tak stratedzy i kreatywni z agencji reklamowych oceniają dla Wirtualnemedia.pl protest przeciw reklamie czeskiego T-Mobile z karykaturalną rolą Polaka.
Jan Maile, dyrektor kreatywny Change Integrated
Nie wydaje mi się, aby w Czechach obowiązywał stereotyp o merkantylnym charakterze Polaków. Nasi sąsiedzi lubią nas tak samo jak my ich. Czesi, dodatkowo, słyną z dystansu do siebie. Szkoda, że znowu zabrakło go nam. Obrażanie się - zwłaszcza z tak banalnego powodu - dopiero jest świadectwem narodowych kompleksów.
Ewa Sieńkowska, strategic director w GPD Advertising
Jak dla mnie cała ta "afera" wskazuje jedynie na naszą zaściankowość, brak dystansu do siebie i kompleksy.
To może też być dobra okazja na lans medialny pani ambasador w Pradze. W końcu - nie ważne, że ją wyśmiewają, ważne, że jest o niej głośno. Niestety, my Polacy tak mamy... że lubimy budować swoją popularność na absurdalnych, zaściankowych przekonaniach, na braku tolerancji... Poczucia humoru również.
Osobiście - nie widzę problemu, nie czuję się urażona ani ja, ani zapewne rzesze młodych ludzi, którzy również chętnie odwiedzają naszych południowych sąsiadów i... naśmiewają się z nich. Czesi w kampanii T Mobile naśmiewają się sami z siebie, wykorzystują seksistowskie konteksty, a tonalność generalnie jest niegrzeczna, zadziorna, mocno przerysowana. I ten styl, bardzo zabawny, charakterystyczny, świetnie oddaje czeskie poczucie humoru. To prawo reklamy, z którego nasi zachodni koledzy korzystają z dużym powodzeniem i nikt nie obraża się z tego powodu.
Myślę niestety, że my sami często zatracamy dystans do reklamy, nawet do otaczającej nas rzeczywistości, do ludzkich wypowiedzi, wyglądu... Taki polski hejt!
Jakub Załuska, strategy director, Focus Advantage (Focus Media Group)
Natura przekazu reklamowego sprawia, że posługuje się on symboliką, w tym także stereotypami. Używanie zrozumiałych odniesień pozwala upraszczać opowiadanie historii w krótkiej, reklamowej formie. Czasami dotyczą one postrzegania innych nacji – żeby daleko nie szukać, przykład japońskiego turysty-fotografa. Jeszcze częściej używane są stereotypy niedotyczące kwestii narodowościowych. Jaki kolor włosów ma najczęściej aktorka która gra młodą, dbającą o urodę, ale niezbyt rozgarniętą kobietę?
Zanim zaczniemy się oburzać, że Czesi naśmiewają się z Polaków zobaczmy, jaki obraz samych siebie rysują. Polski handlarz nie wypada wcale najgorzej na tle bohatera pozostałych spotów T-Mobile - nauczyciela WFu otwarcie flirtującego ze swoimi uczennicami. Nie oceniając, czy taka tematyka powinna w ogóle pojawiać się w reklamie, nie bardzo jestem w stanie wyobrazić sobie takie spoty w polskiej telewizji, w kraju, w którym dwa ślady szminki na męskim policzku wywołują falę protestów do Komisji Etyki Reklamy o propagowanie niewierności. Tak czy inaczej, chyba trzeba pozazdrościć Czechom dystansu do samych siebie.
Rafał Baran, CEO Grey Group Poland
Uważam ze marki globalne powinny być ostrożne z wyśmiewaniem swoich klientów z jednego kraju w innym kraju. A szczególnie sąsiednim. Była już podobna sytuacja z niemieckimi reklamami Media Markt. My jako naród jesteśmy szczególnie wrażliwi na krytykę czy wyśmiewanie z zewnątrz, a szczególnie przez sąsiadów. Uważamy, że spośród wszystkich narodów bloku środkowo-wschodniej Europy, jesteśmy najlepsi, wiec tym bardziej czeskie żarty mogą nas irytować. Oczywiście przy bardziej wnikliwej analizie widać, że nie jest to nic strasznego, ale naskórkowy przekaz mass mediów sprowadzi to do stwierdzenia "Czesi i T-Mobile robią sobie żarty z Polaków" i to już jest groźne dla marki.
A wiadomo, że headlinowy przekaz medialny będzie utrwalał powyższe uproszczone twierdzenie w takich przypadkach. To reguła.
Tomasz Bartnik, partner w OneEleven
Osobiście uważam, że obrażanie się na fakt, że ktoś się z czegoś lub z nas śmieje nigdy nie powinien być powodem oburzenia, czy jakiegoś spektakularnego protestu – tym bardziej w przypadku tej reklamy. Pewnie inaczej można by reagować, gdyby Polaków, lub Polskę obrażać jakoś bardzo agresywnie i wprost, tylko że spot czeskiego oddziału T-Mobile jest bardzo od tego daleki.
Przeglądając reakcje polskich internautów i różnorodne komentarze na forach dotyczące tej reklamy mam wrażenie, że jesteśmy prawdopodobnie jednym z najbardziej nadętych, obrażalskich i pozbawionych humoru narodów na świecie. Gdybyśmy posiadali broń jądrową, prawdopodobnie rozwiązywalibyśmy kwestię jakiegokolwiek żartu na nasz temat poprzez wysłanie rakiety balistycznej.
Oczywiście, że w jakimś sensie spot pokazuje Polaka jako „sprytka”, niemal krętacza. Mój Boże, przecież my sami o sobie tak trochę myślimy kiedy rozmawiamy ze sobą wzajemnie o życiu w Polsce. Jednocześnie nikt nie zauważa, że w tej reklamie Czech wychodzi na naiwniaka i ofiarę losu. Jakoś zupełnie nam to nie przeszkadza.
Może po prostu Czesi mają poczucie humoru jako naród, a my nie. Wkraczanie na drogę dyplomatyczną z protestem przeciw tej kampanii tylko wzmocni percepcję Polaków jako nacji obrażalskiej i bez dystansu do samych siebie. Reagując w taki sposób tylko udowodnimy, że tacy jesteśmy, a skala reakcji pokazuje, że „może coś jest na rzeczy”.
Reklamy z natury rzeczy posługują się stereotypami i kalkami bo taki jest charakter komunikacji społecznej. Czasami je wzmacniają, czasami próbują je łamać. Same stereotypy są zazwyczaj daleko idącymi uproszczeniami. Jako takie są po prostu nie do końca sprawiedliwe, a już na pewno nie odnoszą się do wszystkich i zawsze. Dla niektórych może to być obraźliwe, zwłaszcza jeśli nie ma się dystansu do samego siebie.
Sytuacji z czeską kampanią T Mobile pikanterii dodaje fakt, że ta firma również operuje w Polsce. Przy tak negatywnej reakcji Polaków na spot może się to odbić echem na naszym rynku. Na miejscu polskiego oddziału T Mobile jak najszybciej zrobiłbym kampanię, która stanowiłaby odpowiedź na reklamę naszych południowych sąsiadów. Można się zacząć naśmiewać z Czechów, można pociągnąć pomysł i pokazać, że jesteśmy tak sprytni, że gdybyśmy chcieli moglibyśmy im sprzedać wszystko za najwyższą cenę. Cokolwiek, tylko się nie obrażać.
Marcin Kalhoff, partner w BrandDoctor
Spojrzałbym na to tak: jesteśmy narodem, który nie ma do siebie dystansu i nie umie się śmiać z siebie za to nie ma kłopotu z kpiną z innych - taka narodowa, polska przywara. Gdyby handlarza przebranego za drzewko grał ktokolwiek pochodzący z innego kraju, czy też skończyłoby się to oficjalnym protestem? Czy takie zobrazowanie Polaka jest obraźliwe? Moim zdaniem nie - może jest przykre, może pokazuje jak jesteśmy przez Czechów postrzegani, ale do obrażania się, fochowania i protestów to wciąż daleko.
Każdy naród (śmiem twierdzić, że bez żadnych wyjątków!) chce aby jego obraz w oczach innych społeczeństw był pozytywny. Jak się okazuje, że tak nie jest, to jest przykro. Reklamy rzadko kiedy tworzą obraz od zera. Głównie dlatego, że łatwiej, prościej i taniej jest skorzystać z istniejących opinii i stereotypów niż wydawać pieniądze na kreowanie nowych.
Jeśli stereotyp Polaka w Czechach jest tożsamy z handlarzem, to warto się zastanowić jak go zmienić, a nie obrażać się i wygłaszać górnolotne protesty. W mojej głowie taki obraz Polaka, budzi zastanowienie, skłania do zgłębienia tematu, ale daleko mi do fochów, czy obrażania się.
Radosław Gawędzki, strategy director & partner w Esteem Brand Strategies
Rzeczywiście twórcy reklam posługują się często stereotypami, pewnymi uproszczeniami. To wpływa na zrozumiałość komunikatu, jego jednoznaczność, często również bawi konsumentów. Jest jednak sprawa etyki, o której w tym wypadku, w mojej opinii agencja i klient zapomnieli. Spot dla dużej części z nas jest obraźliwy. Wzmacnia negatywny wizerunek Polaka w Czechach, z pewnością nie wpłynie pozytywnie na wzajemne relacje pomiędzy narodami. Z tego punktu widzenia rekcja ambasador Polski jest absolutnie uzasadniona. Warto walczyć o dobre imię narodu, który się reprezentuje.
Karolina Majewska, senior strategy planner w Grupie Eskadra
Osobiście, kiedy zobaczyłam spot czeskiego T-Mobile nie poczułam się urażona jako Polka, wręcz przeciwnie, bardzo rozbawiła mnie ta reklama, ale fala ostrej krytyki i reakcje z jakim spotkał się spot zupełnie mnie nie dziwią. Nie z tego względu, że reklama jest zła, ale raczej dlatego, że od dawna wiadomo, że Polacy to naród bardzo wrażliwy na swoim punkcie.
Nasi sąsiedzi, których czule nazywamy „Pepikami” mają specyficzne poczucie humoru – potrafią żartować praktycznie na wszystkie tematy. Wystarczy obejrzeć całą serię spotów czeskiego T-Mobile. U nas tego typu kampanie zapewne nie ujrzałyby światła dziennego. Wystarczy przypomnieć sobie ostatnią reklamę Heyah z Leninem..
Polskie społeczeństwo nie ma zupełnie dystansu do siebie. Wszelkie próby żartowania ze stereotypowych Polaków kończą się szeroką dyskusją i najczęściej wymuszonymi przeprosinami.Taka postawa działa oczywiście w dwie strony - bronimy jak lew naszego dobrego imienia, walcząc ze stereotypami, jednocześnie wzmacniając je i tworząc nowe.
Po kilku międzynarodowych dyskusjach na temat naszej „wrażliwości” budujemy kolejny stereotyp - wrażliwego kraju, w którym sztywni ludzie nie mają ani poczucia humoru ani dystansu do siebie.Wiadomo - co za dużo, to niezdrowo. Nie wolno przesadzać w żadną stronę, ale czasem warto przyjąć perspektywę drugiej strony i zastanowić się nad kontekstem sytuacyjnym. Czeski humor jest specyficzny i znany na całym świecie – jedni go kochają inni zupełnie nie rozumieją. Ja osobiście potraktowałabym tę sytuację z przymrużeniem oka i nie obrażała się na naszych sąsiadów, zakładam mimo wszystko, że nie było ich intencją urażenie naszej polskiej dumy.
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: Protest przeciw czeskiej reklamie T-Mobile pokazuje polski hejt i zaściankowość (opinie)