Do Sejmu trafił projekt zwiększający ilość polskiej muzyki w radio. Nadawcy: To przyniesie więcej szkody niż pożytku
Niezrzeszony poseł Piotr Liroy-Marzec złożył w Sejmie projekt zmian w ustawie o radiofonii i telewizji. Przewiduje on, że 50 procent oferty muzycznej rozgłośni radiowych muszą stanowić utwory polskich twórców i wykonawców. - Chcemy powrócić do momentu, w którym będzie można mówić o wolnej konkurencji na rynku muzycznym - tłumaczy serwisowi Wirtualnemedia.pl autor projektu. Z kolei nadawcy uważają nowe przepisy za całkowicie zbędne i szkodliwe dla branży radiowej i muzycznej.
W piątek Piotr Liroy-Marzec, były członek ugrupowania Kukiz’15, a obecnie poseł niezrzeszony złożył w Sejmie projekt zmian w ustawie o radiofonii i telewizji.
W przedstawionym projekcie zaproponowano zmiany w ilości polskich utworów muzycznych, które muszą pojawiać się na antenach nadawców radiowych. Zgodnie z obowiązującymi obecnie regulacjami polskojęzyczne piosenki mają stanowić 33 proc. całej oferty muzycznej nadawcy. Dodatkowo projekt wprowadza pojęcie twórcy niezależnego, a utwory takich autorów mają stanowić nie mniej niż 20 proc. wszystkich nagrań nadawanych na antenie.
Połowa dla polskiej muzyki
Według projektu Liroya-Marca art. 15 ust. 2 ustawy o radiofonii i telewizj ma otrzymać następujące brzmienie: Nadawcy programów radiowych, z wyłączeniem programów tworzonychw całości w języku mniejszości narodowej lub etnicznej, lub w języku regionalnym w rozumieniu art. 19 ustawy z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym (Dz. U.z 2015 r. poz. 573), przeznaczają co najmniej 50% dobowego czasu nadawania
w programie utworów słowno-muzycznych na utwory, które są wykonywanew języku polskim lub są związane przez osobę wykonawcy (zespół wykonawczy, solistę lub dyrygenta), kompozytora lub autora opracowania, z kulturą polską,
z tego co najmniej 10% w ciągu 12 miesięcy od wejścia w życie ustawy, a po tym czasie co najmniej 20% na utwory wytworzone przez twórców niezależnych. Co najmniej 60% utworów słowno-muzycznych, które są wykonywane w języku polskim lub są związane przez osobę wykonawcy (zespół wykonawczy, solistę lub dyrygenta), kompozytora lub autora opracowania, z kulturą polską powinno być nadawane w godzinach 5-24.
Projekt określa też, że twórcą niezależnym jest twórca, który nie zawarł umowy o przeniesienie autorskich praw majątkowych do utworu z osobami trzecimi. Za osoby trzecie nie są uważane organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi w rozumieniu odrębnych przepisów.
Ponadto projekt zakłada korzyści dla nadawców promujących utwory debiutantów, a połowę oferty stacji radiowych w postaci polskich nagrań mają stanowić utwory stworzone w okresie 5 lat przed rozpowszechnieniem, czyli piosenki relatywnie nowe.
W uzasadnieniu nowej inicjatywy posła Liroya-Marca podkreślono, że proponowana nowelizacja ma na celu ochronę polskiej kultury oraz tworzenie warunków niedyskryminowanego i równoprawnego dostępu Polaków do dóbr kultury własnej, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego.
Tymczasem w obecnej sytuacji, polskim wykonawcom dużo trudniej jest funkcjonować na rynku muzycznym, niż twórcom lub artystom zagranicznym, promowanym przez wielkie globalne koncerny i pozbawione tożsamości kulturowej, nastawione wyłącznie na zyski wytwórnie fonograficzne - czytamy w uzasadnieniu. - Polskie wytwórnie nie są w stanie konkurować z zagranicznymi firmami fonograficznymi, posiadającymi ogromny kapitał i środki na promocję. Prowadzi to sytuacji, w której polscy artyści - aby dotrzeć do szerszego grona odbiorców i móc się rozwijać - muszą zwierać kontrakty dużymi zachodnimi wytwórniami, gdzie są zmuszani do sformatowania swojej twórczości pod proponowane przez owe wytwórnie wzory, a nierzadko wręcz blokowani w możliwości realizowania własnego rozwoju twórczego, inspirowanego tradycją polską. W konsekwencji hamuje się rozwój oryginalnej polskiej twórczości artystycznej, jednocześnie ograniczając swobodę konkurencji, co prowadzi do dyskryminacji polskiego rynku muzycznego. Obecne uregulowania prawne sztucznie zatrzymały rozwój polskich wydawców muzycznych. Przedłożony projekt zwiększa udział polskiej muzyki z 33% do 50%. Warto w tym miejscu dodać, że w większości europejskich stacji radiowych promowana jest muzyka rodzima. W niektórych krajach Unii Europejskiej stanowi ona nawet 90 % emitowanych utworów - twierdzi autor projektu.
Przywracanie rynkowej konkurencji
W rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Piotr Liroy-Marzec zwraca uwagę na kilka problemów toczących polską branżę muzyczną, które ma szansę rozwiązać złożony przez niego projekt.
- Chcemy powrócić do momentu, w którym będzie można mówić o wolnej konkurencji na rynku muzycznym – tłumaczy Liroy-Marzec. - Obecnie nie ma o tym mowy. Kiedyś wrzucono nam to dziwne 33 procent i dziwnym trafem rozpisano to tak, że dzisiaj można praktycznie w ogóle nie grać w konkretnej rozgłośni polskiej muzyki, a na pewno nie w ciągu dnia. Te przepisy zostały stworzone przez środowiska którym zależało na zmarginalizowaniu polskich twórców muzyki, w tym zaś przede wszystkim muzyków i wytwórni niezależnych. Zawsze martwiło mnie to, że od lat 80-tych i 90-tych gdy do Polski weszły duzi zachodni nadawcy radiowi rodzima muzyka praktycznie przestała istnieć w radio. Teraz w związku z naszym projektem zagraniczne firmy medialne podnoszą krzyk, że Liroy zwariował, bo chce połowy polskich utworów na ich antenach, że to komunizm. Ja pytam, kto tutaj zwariował? Żaden z dużych zachodnich nadawców nie potrafi wskazać przykładu promowania przez niego polskiego muzyka za granicą. Ja chcę, by na 2 piosenki odtwarzane w radio jedna była polska. Uważam, że to sprawiedliwe.
Zdaniem posła obecne przepisy i postępowanie zgodnie z nimi nadawców radiowych tworzy u słuchacza wrażenie, że w polskiej muzyce praktycznie nic się nie dzieje, że nasi twórcy nie mają nic do zaprezentowania.
- Padają też argumenty, że polska muzyka nie jest popularna wśród słuchaczy. To nieprawda – ocenia Liroy-Marzec. - Wystarczy przejrzeć listę OLiS (zestawienie najchętniej kupowanych płyt – przy. red.) by się o tym przekonać. Mamy więc sytuację, w której z jednej strony jest zapotrzebowanie na utwory rodzimych twórców, zaś z drugiej nie jest ono zaspokajane przez nadawców radiowych. Projekt, który przedstawiliśmy ma to zmienić w zasadniczy sposób.
Liroy-Marzec wyjaśnia, że prace nad projektem trwały przez ostatnie 2 lata. Teraz zostanie on skierowany do prac w komisjach, i poseł ma jego zdaniem uzasadnione nadzieje, że szybko trafią pod obrady Sejmu. Zaznacza, że projekt ma poparcie zarówno ze strony partii rządzącej, jak i ugrupowań opozycyjnych.
- Jeszcze w toku prac nad poprawką do ustawy zorganizuję wysłuchanie publiczne, na które zostaną zaproszeni zarówno muzycy i przedstawiciele rynku muzycznego, jak i największych polskich rozgłośni radiowych - zapowiada Liroy-Marzec.
Projekt zbędny i szkodliwy
Racji przytaczanych przez Liroya-Marca nie podzielają nadawcy radiowi. W rozmowach z nami oceniają złożony w Sejmie projekt za zbędną próbę regulacji rynku, która nie przyniesie korzyści nikomu -– ani wytwórniom, ani twórcom czy w końcu słuchaczom radiowym. Na takim stanowisku stoi Zbigniew Zegler, dyrektor muzyczny Radia ZET.
- Rolą stacji komercyjnej jest granie takiej muzyki, jaką chce usłyszeć możliwie szerokie grono odbiorców – podkreśla Zbigniew Zegler. - Playlisty są układane według ich preferencji. To nie jest dzieło przypadku czy „widzimisię" szefów muzycznych. Gdyby słuchacze oczekiwali więcej rodzimych utworów, wszyscy gralibyśmy po polsku. Nie potrzebne są do tego żadne regulacje ustawowe. Przeforsowanie propozycji posła Liroya-Marca przyniesie korzyść przede wszystkim YouTube'owi i serwisom streamingowym, gdzie nikt nie narzuca, czego użytkownik ma słuchać. Z pewnością nie byłoby to dobre ani dla słuchaczy, ani rynku radiowego, ani też branży muzycznej w Polsce – przekonuje Zegler.
Podobna jest ocena Łukasza Pietera, dyrektora muzycznego Meloradia. - Wybierając piosenki do Meloradia (także te polskie) chcę, by podobały się one naszym słuchaczom, chcieli ich słuchać i przede wszystkim by pasowały do muzycznego klimatu naszej stacji - wyjaśnia Łukasz Pieter. - Jeśli artyści będą dostarczać nam właśnie takie utwory, z ogromną przyjemnością będę je grać na antenie. Zaostrzanie już istniejących zapisów, regulujących tę kwestię w wystarczający sposób, nie jest konieczne. Może to niestety przynieść więcej szkody niż pożytku – przestrzega szef muzyczny Meloradia.
Dołącz do dyskusji: Do Sejmu trafił projekt zwiększający ilość polskiej muzyki w radio. Nadawcy: To przyniesie więcej szkody niż pożytku