Parlament Europejski przyjął dyrektywę ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym
Posłowie Parlamentu Europejskiego przyjęli projekt dyrektywy ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Niebawem ruszą negocjacje dotyczące wdrożenia jej w krajach członkowskich UE.
W głosowaniu za przyjęciem projektu dyrektywy było 438 europosłów, przeciw - 226, a 39 wstrzymało się od głosu. Wcześniej odbyła się debata dotycząca proponowanych przepisów.
Europarlamentarzyści już drugi raz głosowali nad tą regulacją. W lipcu br. decydowali, czy udzielić Komisji Europejskiej mandatu do rozpoczęcia negocjacji w sprawie wprowadzenia ówczesnej wersji dyrektywy. Wtedy za było 278 posłów, przeciw - 318, a 31 wstrzymało się od głosu.
- Jestem bardzo zadowolony, że pomimo intensywnego lobbowania przez internetowych gigantów, mamy w Parlamencie Europejskim większość, popierającą zasadę uczciwej zapłaty dla europejskich twórców - skomentował Axel Voss, europoseł Europejskiej Partii Ludowej odpowiedzialny za przygotowanie projektu dyrektywy.
- Na temat nowych przepisów toczyła się ożywiona debata, wierzę, że uważnie wysłuchaliśmy wszystkich podniesionych argumentów. Dlatego też odnieśliśmy się do obaw związanych z innowacyjnością, wykluczając małe i mikro-firmy oraz agregatorów z zakresu stosowania dyrektywy. Jestem przekonany, że za kilka lat, internet będzie tak wolny jak jest teraz, za to twórcy i dziennikarze będą zarabiali uczciwą część wpływów wygenerowanych przez własną pracę - dodał Voss.
O co chodzi w dyrektywie ws. praw autorskich?
Dyrektywa ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym ma zmienić przepisy w zakresie praw autorskich, żeby dostosować je do obecnego poziomu rozwoju technologicznego mediów, zwłaszcza w internecie. Jej projekt jesienią 2016 roku przedstawiła Komisja Europejska.
Najwięcej dyskusji wzbudziły dwa art. proponowanej dyrektywy. Art. 11 ma wprowadzić dodatkowe prawo pokrewne dla wydawców oraz licencjonowanie treści za pomocą tzw. podatku od linków, co może mocno zmienić model biznesowy większości agregatorów treści i aplikacji informacyjnych.
Natomiast 13 mówi o obowiązku filtrowania treści oraz odpowiedzialności prawnej dostawców usług internetowych za treści zamieszczane przez ich użytkowników.
Większość wydawców prasowych chce dyrektywy
O przyjęcie dyrektywy apelowała większość działających w Europie wydawców prasowych oraz zrzeszające ich organizacje. We worek w czołowych polskich dziennikach ukazał się list wielu takich organizacji z całej Europy (m.in. polskiej Izby Wydawców Prasy). Podkreślili oni, że szczególnie ważny jest art. 11 proponowanej dyrektywy, oraz zapewniali, że nie ograniczy możliwości tworzenia blogów czy aktywności w social media, jest natomiast ogromnie ważny dla branży wydawniczej.
Dodatkowo wtorkowe wydania „Rzeczpospolitej”, „Parkietu”, „Pulsu Biznesu” i „Dziennika Gazety Prawnej” ukazały się z pustymi pierwszymi stronami, co miało symbolizować, jak może wyglądać prasa opiniotwórcza bez nowych przepisów w zakresie prawa autorskiego.
- Anachroniczne przepisy sprzed lat preferują amerykańskich gigantów internetowych i rodzime firmy, których model biznesowy polega na bezpłatnym korzystaniu z naszych treści. Nie mając efektywnych instrumentów walki o ochronę swych praw, musimy redukować liczbę kolumn naszych gazet i zwalniać dziennikarzy - ocenił Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” i dyrektor Izby Wydawców Prasy.
Z kolei Związek Producentów Audio-Video o przyjęcie dyrektywy apelował w kampanii „Daj prawo kulturze!”, zaangażował do niej znanych muzyków, z którymi współpracuje. - Dyrektywa o prawach autorskich jest jedynym gwarantem uczciwego i równego traktowania środowisk twórczych przez giganty technologiczne. Proponowane regulacje to opracowywany miesiącami, wynegocjowany i zrównoważony tekst, uwzględniający interesy zarówno użytkowników, jak i uprawnionych podmiotów - komentował Marek Staszewski, pełnomocnik ZPAV.
Dyrektywę skrytykowały Wikipedia, Mozilla i Wykop
Za to dyrektywę, zwłaszcza art. 11 i art. 13, skrytykowały niektóre podmioty internetowe i organizacje z branży cyfrowej. - Artykuł 11 może obniżyć jakość projektów Wikimedia, które bazują na wolontariackim wyszukiwaniu specjalistycznych źródeł. Z kolei artykuł 13 może znacznie zniechęcić wolontariuszy do publikowania własnych treści, stworzonych w drodze kompilacji dostępnych źródeł - oceniła Wikimedia Polska. Na znak protestu na początku lipca, na kilka dni przed pierwszym głosowaniem europosłów ws. dyrektywy, kilka wersji językowych Wikipedii, m.in. polska, zostało zawieszonych na dzień.
Fundacja Mozilla już od kwietnia na specjalnej stronie internetowej wzywa internautów do apelowania do europarlamentarzystów, żeby zagłosowali przeciwko wprowadzeniu art. 11 i 13. Zapisy te zostały też skrytykowane przez organizacje branży cyfrowej z Polski, Czech, Słowacji i Węgier. W Polsce przeciw dyrektywie w obecnym kształcie opowiedziały się m.in. Centrum Cyfrowe Projekt Polska, ZIPSEE czy Fundacja „Panoptykon”. Natomiast Wykop.pl wzywał swoich użytkowników do wywierania presji na europosłów, by odrzucili w głosowaniu proponowane przepisy.
Pod koniec sierpnia Centrum Cyfrowe zaczęło akcję „Internet jest dla ludzi”, w ramach której m.in. zachęcało internautów, żeby wysyłali do europosłów e-maili z apelem o głosowanie przeciwko dyrektywie. - Nowe regulacje mogą spowodować, że cały internet stanie się czyjąś „własnością”, a poruszanie się w nim będzie trudnym wyzwaniem - uważa Aleksander Tarkowski, prezes Centrum Cyfrowego.
Parlament Europejski: przepisy nie dotkną Wikipedii ani małych platform
W komunikacie przekazanym portalowi Wirtualnemedia.pl biuro prasowe Parlamentu Europejskiego zapewnia, że dyrektywa zawiera przepisy mające na celu zapewnienie przestrzegania prawa autorskiego bez nieuzasadnionego ograniczania wolności słowa. Dlatego zwykłe dzielenie się linkami do artykułów, wraz z „pojedynczymi słowami” do ich opisania będzie wolne od ograniczeń praw autorskich.
Za to w myśl nowych przepisów wydawcy internetowi będą musieli przygotować systemy szybkiego dochodzenia roszczeń (obsługiwane przez ich pracowników, a nie algorytmy), za pośrednictwem których można będzie składać skargi w przypadku nieprawidłowego usunięcia przesłanych plików. Ponadto wszelkie działania podejmowane przez platformy w celu sprawdzenia, czy przesłane treści nie naruszają praw autorskich, muszą być zaprojektowane w taki sposób, aby uniknąć usuwania tych „nienaruszających praw autorskich
Parlament Europejski zapewnia, że w dyrektywie zapisano, że niekomercyjne encyklopedie internetowe takie jak Wikipedia oraz platformy oprogramowania open source, takie jak GitHub, będą automatycznie wyłączone z wymogu przestrzegania praw autorskich.
Z obowiązków wynikających z dyrektywy będą też wyłączone małe i mikro platformy. Ma to zachęcać do tworzenia nowych firm i innowacji.
Za to w przyjętych przepisach wzmocniono pozycję autorów i wykonawców, umożliwiając im żądanie dodatkowego wynagrodzenia, od strony wykorzystującej ich prawa, jeśli początkowo uzgodnione wynagrodzenie stało się nieproporcjonalnie niskie w stosunku do generowanych wpływów. Dodano również, że korzyści powinny obejmować „przychody pośrednie”, co umożliwiłoby autorom i wykonawcom cofnięcie lub wypowiedzenie wyłączności licencji na eksploatację ich utworów, jeżeli uznaje się, że strona posiadająca prawa do eksploatacji nie respektuje ich praw.
- Wiele zmian wprowadzonych przez Parlament do pierwotnego wniosku Komisji Europejskiej ma na celu zagwarantowanie, że artyści, zwłaszcza muzycy, wykonawcy i autorzy scenariuszy, a także wydawcy wiadomości i dziennikarze, otrzymają wynagrodzenie za swoją pracę, gdy inni korzystają z niej za pośrednictwem takich platform jak YouTube lub Facebook, oraz agregatorów wiadomości, takich jak Google News - stwierdzono w komunikacie.
Izba Wydawców Prasy: na dyrektywie skorzystają także dziennikarze
Zadowolenie z przyjęcia dyrektywy wyraziła Izba Wydawców Prasy. - Cieszy nas, iż decydenci zrozumieli argumenty środowisk kreatywnych i opowiedzieli się za przyjęciem dyrektywy, a tym samym za istnieniem niezależnej, wartościowej prasy i jej bogatej różnorodności. Napawa optymizmem fakt, iż politycy nie ulegli zmasowanej akcji lobbingowej przeciwników uchwalenia dyrektywy, posuwających się często do kłamstwa i dezinformacji - stwierdziła organizacja w komunikacie przesłanym portalowi Wirtualnemedia.pl.
Jej zdaniem na nowych przepisach skorzystają nie tylko wydawcy. - Co ważne, beneficjentem przyjętego przez Parlament Europejski rozwiązania będą także dziennikarze - twórcy materiałów, a stosowne przepisy projektu gwarantują utrzymanie wszystkich dotychczasowych możliwości korzystania z treści przez indywidualnych użytkowników - czytamy w komunikacie.
IWP liczy, że przyjęta dyrektywa zmniejszy nierównowagę między wydawcami tworzącymi własne treści a podmiotami „na szeroką skalę wykorzystującymi materiały prasowe w swoich działaniach biznesowych”. - Daje to także nadzieję na skuteczną ochronę praw i choćby częściowe odzyskiwanie nakładów poniesionych przez wielu krajowych wydawców, bezradnych dotąd wobec niektórych stosowanych dotąd w internecie praktyk, a zwłaszcza działań światowych gigantów technologicznych - ocenia.
- Wprowadzenie prawa pokrewnego, na wzór tego, z którego z powodzeniem od lat korzystają producenci muzyki, filmów, programów i gier komputerowych, oraz nadawcy radiowo-telewizyjni – ma fundamentalne znaczenie dla istnienia niezależnej i różnorodnej prasy. Decyzja Parlamentu Europejskiego to ważny krok na drodze uchwalenia nowoczesnych rozwiązań związanych z ochroną praw własności intelektualnej - podkreśla Izba Wydawców Prasy.
Politycy PiS: dyrektywę poprali europosłowie PO, bo chcą cenzury
Przyjęcie projektu dyrektywy przez Parlament Europejski jest komentowane w mediach społecznościowych przez wielu dziennikarzy, menedżerów mediów o polityków.
- Europosłowie Platformy Obywatelskiej przeciwko wolności w internecie. #ACTA2 przyjęta przez PE przy wsparciu europosłów PO. Delegacja PiS zdecydowanie przeciw. Platforma tęskni do cenzury - napisała Beata Mazurek, rzeczniczka prasowa PiS. - Czarny dzień dla wolności w internecie. #ACTA2 glosami także posłów PO przyjęta. Delegacja PiS zdecydowanie przeciw - skomentował europoseł PiS Tomasz Poręba.
‼️ Dzięki wsparciu europosłów PO #ACTA2 została przyjęta. To poważne ograniczenie swobody dostępu do internetu. Prawo i Sprawiedliwość zdecydowanie przeciw ‼️Podajcie dalej 🔁 pic.twitter.com/tu2vel31du
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) 12 września 2018
- Artyści, twórcy, przemysły kreatywne wreszcie uszanowane. Obroniono także prawa indywidualnych konsumentów. Wreszcie cenny, niezwykle wartościowy kompromis - skomentował Bogdan Zdrojewski, europoseł PO.
.@TadeuszZwiefka o #ACTA2 – decyzje, które zapadły na sali plenarnej są na rzecz użytkowników internetu
— TVP Info 🇵🇱 (@tvp_info) 12 września 2018
Michał Boni – była do głosowania lista zmian (...), która między innymi ma powodować, że nie będzie nadmiernego filtrowania treści#wieszwięcej pic.twitter.com/zLbnvckUAm
Różne opinie o dyrektywie mają też dziennikarze i menedżerowie mediów. - No, to jak zacznie się rzeź wolnego internetu w interesie niemieckich wydawców, to podziękujcie m.in, posłom PO do PE - stwierdził Michał Karnowski, publicysta „Sieci” i członek zarządu Fratrii. - Z wielką przyjemnością udostępnię darmową licencję firmom Google i Facebook na linkowanie do treści serwisów Grupy Spider’s Web - zadeklarował jej szef Przemysław Pająk
- Europosłowie Platformy Obywatelskiej zagłosowali w Parlamencie Europejskim za cenzurą internetu. Młodzież będzie wam wdzięczna - skomentował Marcin Dobski, przez wiele lat dziennikarz, od niedawna rzecznik partii Wolność. - Tak, tak, bo walka ze złodziejstwem to cenzura :D - odpowiedział mu Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”.
To jest jedyna forma linku (goła, bez żadnego opisu), jaką będzie można podawać/publikować/wyszukiwać bez opłat. #ACTA 2. Jak posłowie PO mogli za tym podnieść ręce w PE???!!! pic.twitter.com/xJWaiXVamg
— Michał Karnowski (@michalkarnowski) 12 września 2018
- Pisałem jakiś czas temu o tzw. ACTA2. Diabeł będzie tkwił w szczegółach, czyli w tym, co pozostawiono do rozstrzygnięcia krajom członkowskim - np. co stanowi istotny fragment utworu. Wokół tej dyrektywy jest dużo mitów, dużo niepotrzebnej paniki, ale patrząc na to, jak wygląda u nas wdrażanie RODO, boję się, że z tym będzie tak samo: chaos, bezsens, niejasność, wychodzenie przed szereg - stwierdził Łukasz Warzecha z „Do Rzeczy”.
- Platforma za wprowadzeniem cenzury w internecie - skomentował Michał Olech z 300polityka.pl. - Cenzury? Michał, przecież nikt ci niczego nie będzie zabraniał publikować. Tylko jak zarabiasz na cudzej treści, to się dziel/dogadaj. To chyba uczciwe, co? - odpowiedział mu Grzegorz Nawacki z „Pulsu Biznesu”.
Cenzury? Michał, przecież nikt ci niczego nie będzie zabraniał publikować. Tylko jak zarabiasz na cudzej treści, to się dziel/dogadaj. To chyba uczciwe, co?
— Grzegorz Nawacki (@nawacki) 12 września 2018
- Słowo „cenzura” to chyba nadużycie. Raczej ograniczenie okradania twórców - ocenił Krzysztof Berenda z RMF FM. - 0% cenzury, bo nikt nikomu nie zabrania publikowania czegokolwiek. Tylko, jak ktoś zarabia na cudzej treści to niech się dogada/podzieli. Uczciwe, prawda? - dodał Grzegorz Nawacki.
Dołącz do dyskusji: Parlament Europejski przyjął dyrektywę ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym