SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Katarzyna Kozłowska to świetna szefowa tabloidu. „Fakt” łagodnieje, ale nie wobec polityków (opinie)

Katarzyna Kozłowska to wyważona redaktorka z różnorodnym doświadczeniem i słuchem społecznym, więc świetnie nadaje się na redaktora naczelnego „Faktu”. Pewnie wprowadzi swoje zmiany, ale bez pośpiechu i rewolucji - komentują dla Wirtualnemedia.pl publicyści, którzy współpracowali w przeszłości z Kozłowską.

Katarzyna KozłowskaKatarzyna Kozłowska

W środę Ringier Axel Springer ogłosił, że nowym redaktorem naczelnym „Faktu” została Katarzyna Kozłowska. Wydawca szukał osoby na stanowisko od trzech miesięcy, po tym jak z dziennikiem pożegnał się Robert Feluś wskutek mocno skrytykowanej publikacji o śmierci syna byłego premiera Leszka Millera.

- Katarzyna Kozłowska posiada wieloletnie doświadczenie w pracy z wiodącymi markami mediowymi. Jestem przekonany, że wraz z całym zespołem redakcyjnym będzie miała wpływ na dalszy rozwój marki „Fakt” i zapewni mu jeszcze mocniejszą pozycję w polskim ekosystemie medialnym. Pragnę również podziękować Marcinowi Walterowi, zastępcy redaktora naczelnego dziennika Fakt, który przez ostatnie cztery miesiące z sukcesem prowadził gazetę - skomentował Mark Dekan, CEO Ringier Axel Springer Polska.

Dawni współpracownicy cenią spokój i rzetelność Kozłowskiej

Katarzyna Kozłowska pracowała już w „Fakcie” w latach 2003-2007, m.in. jako szefowa działu politycznego, a potem przez rok była zastępca redaktora naczelnego „Super Expressu”. W obu tabloidach współpracował z nią Sławomir Jastrzębowski, który w połowie br. odszedł z „SE” to agencji public relations R4S.

- To dziennikarz niezwykle rzetelny, pracowity i analityczny, a także apolityczny. Zna się na rzemiośle dziennikarskim, zarówno na długich, jak i na krótkich formach. I co najcenniejsze dla „Faktu” w tej chwili - Katarzyna Kozłowska ma słuch społeczny, wyczucie tabloidu. Zatrudnienie jej na tym stanowisku to bardzo dobry ruch Ringier Axel Springer - ocenia Jastrzębowski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. - Bardzo dobrze wspominam współpracę z Katarzyną Kozłowską w „Fakcie”. To osoba niezwykle wyważona, a tej gazecie zwłaszcza w kontekście politycznym potrzebny jest obecnie spokój, wyciszenie pewnych emocji - dodaje Wojciech Biedroń, przez wiele lat dziennikarz „Faktu”, obecnie w tygodniku „Sieci” i Telewizji wPolsce.pl.

Komplementów Katarzynie Kozłowskiej nie szczędzi również Marek Tejchman, zastępca redaktora naczelnego „Dziennika Gazety Prawnej”. Nowa szefowa „Faktu” ostatnich latach współpracowała z tym tytułem.

- To fantastyczna osoba, jeden z najmądrzejszych, najciekawszych dziennikarzy w Polsce - także pod kątem rozumienia roli redaktora w gazecie: schowania własnych ambicji na rzecz pracy zespołowej i realizacji wspólnego celu. Bardzo wysoko oceniam jej kompetencje. Najbardziej zazdroszczę jej, że ma dużo spokoju i dystansu do rzeczywistości - podkreśla Tejchman.

Wylicza też zalety Kozłowskiej jako menedżerki mediów. - Rozumie, że na pewne rzeczy trzeba czasu, więc potrafiła realizować strategie redakcyjne rozciągnięte na dłuższy czas. Nie jest jednym z redaktorów przychodzących z gotowym pakietem i starających się narzucić go innym, a także oczekujących, że efekty przyjdą od razu. Rozumie, że proces budowy wartości wymaga dyskusji, słuchania, autorefleksji. To dość rzadka cecha w polskim dziennikarstwie, może dlatego że jest mało kobiet na stanowiskach kierowniczych - komentuje wicenaczelny „DGP”.

Katarzyna Kozłowska pracowała też jako wicenaczelna „Wprost” (w latach 2008–2010), wydawca i komentator w dzienniku „Polska” (2010-2011), wicenaczelną „Show” (2011-2012), a w 2016 roku została redaktor naczelną kwartalnika „Thinktank”. Współprowadziła też butik wydawniczy Kurhaus Publishing.

Rewolucji w „Fakcie” nie będzie, zmiany tak

Jak dużo w redakcji „Faktu” może zmienić Katarzyna Kozłowska? - Każdy redaktor naczelny ustawia redakcję, jak uważa za stosowne, i dobiera sobie ludzi zaufanych, z którymi dobrze mu się pracuje. Myślę, że jakieś zmiany będą, ale niekoniecznie nastąpią od razu - mówi Sławomir Jastrzębowski.

- Na pewno rozmowy wydawcy „Faktu” z Katarzyną Kozłowską trwały dość długo i model współpracy jest już na różnych poziomach poukładany. Nie spodziewałbym się jakiejś rewolucji - zgadza się Marek Tejchman. - Generalnie pracując w mediach, jesteśmy w procesie nieustannej zmiany. Więc spodziewałbym się zmian w „Fakcie” także, gdyby jego naczelnym był dalej Robert Feluś - zaznacza.

Zdaniem Wojciecha Biedronia „Fakt” powinien postawić na „grę na taką wspólną, narodową bramkę, a nie tylko na bramkę, którą wskazuje niemiecko-szwajcarski właściciel”. - Pytanie, jak jest obecnie z samodzielnością redaktora naczelnego „Faktu”. Czy tą redakcją będzie faktycznie kierowała Katarzyna Kozłowska, czego jej oczywiście szczerze życzę - dodaje publicysta „Sieci”.

Takie wątpliwości podnoszono w dwóch sytuacjach. Wiosną 2016 roku „Do Rzeczy” ujawniło, że dwa lata wcześniej, kilka miesięcy przed rozstaniem się Grzegorza Jankowskiego z „Faktem”, Jan Kulczyk w rozmowie z ówczesnym rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem obiecywał interwencję u współwłaścicielki Axel Springer w sprawie Jankowskiego, który zdaniem Grasia jest propisowski. Ringier Axel Springer Polska zapewnił jednak, że nie było żadnych politycznych nacisków na zmiany w redakcji „Faktu”.

Natomiast wiosną ub.r. szeroko komentowany był newsletter wysłanych do wszystkich pracowników RASP przez prezesa firmy Marka Dekana. Zachęcał on, że skoro zdecydowana większość Polaków popiera naszą obecność w Unii Europejskiej, to „Podpowiedzmy im co zrobić, żeby pozostać na pasie szybkiego ruchu i nie skończyć na parkingu. Stawką w tej grze jest wolność i pomyślność przyszłych pokoleń”.

W kolejnym newsletterze Dekan zapewniał, że jego poprzedni list nie był w żadnym stopniu instrukcją dla dziennikarzy, tylko przypomnieniem wartości fundamentalnych dla firmy. - Stoimy w obronie wolności, praworządności, demokracji oraz idei zjednoczonej Europy. Tym samym odrzucamy jakąkolwiek formę religijnych i politycznych skrajności - podkreślił.

Wojciech Biedroń na łamach „Sieci” (wtedy ukazującym się jako „W Sieci”) stwerdził, że artykuły o tematyce politycznej przed publikacją w „Fakcie” oceniał Peter Prior z Ringier Axel Springer Media, interweniując w przypadku tekstów krytycznych wobec rządu PO, Donalda Tuska czy Lecha Wałęsy. - Artykuł „W Sieci” to manipulacja stworzona na potrzeby walki politycznej i nieuczciwej konkurencji. Do wyborów w październiku 2015 roku „Fakt” nie przeszkadzał opozycji, bo krytykował PO-PSL i prezydenta Bronisława Komorowskiego - skomentował Robert Feluś, a Ringier Axel Springer Polska i Mark Dekan pozwali Biedronia o naruszenie dóbr osobistych (Dekan skierował też przeciw Biedroniowi prywatny akt oskarżenia za zniesławienie).

Wątpliwości takich jak dziennikarz „Sieci” nie ma Sławomir Jastrzębowski. - Katarzyna Kozłowska jest bowiem osobą asertywną, potrafi przeforsować swoje zdanie i nie można jej narzucić czyjejś woli. To dobry redaktor naczelny - podkreśla.

Po tym jak w połowie 2014 roku Grzegorza Jankowskiego na stanowisku naczelnego „Faktu” zastąpił Robert Feluś, w ciągu półtora roku zmienili się wicenaczelni dziennika. Michał Wodziński odszedł na początku 2015 roku, a Joanna Niedziela-Dąbrowska i Piotr Bugajski - z końcem 2015 roku.

Obecnie wicenaczelnymi dziennika są Maciej Kabroński (jest też szefem portalu Fakt.pl, w redakcji od jesieni 2014 roku) oraz Marcin Walter (przyszedł na początku 2016 roku z Radia ZET).

Feluś poniósł konsekwencje drastycznych publikacji

Robert Feluś odszedł z „Faktu” kilka dni po zamieszczeniu artykułu o samobójczej śmierci syna Leszka Millera, zatytułowanego: „Ojciec wybrał politykę, a syn sznur”. Feluś szybko przeprosił za tę publikację, natomiast Miller skierował pozew sądowy, w którym domaga się zamieszczenia przeprosin na pierwszej stronie tabloidu przez sześć dni oraz 1,5 mln zł zadośćuczynienia.

Była to druga tego typu sytuacja w okresie, kiedy Robert Feluś kierował „Faktem”. W sierpniu 2015 roku na pierwszej stronie dziennika pojawiło się zdjęcie śmiertelnie rannej 10-letniej dziewczynki (zmarła kilka godzin później), uderzonej siekierą w Kamiennej Górze. Publikację tej fotografii skrytykowało wielu dziennikarzy, blogerów i innych odbiorców.

Feluś początkowo bronił tej okładki, tłumacząc że tak powinien postępować tabloid w nadzwyczajnych sytuacjach. Jednak następnego dnia wydał oświadczenie, w którym przeprosił za publikację i przyznał, że była błędem.

- Odejście poprzedniego naczelnego pokazuje natomiast logikę, zgodnie z którą jeżeli szef się myli, co zostaje powszechnie uznane, traci nie tylko wiarygodność, także u swoich przełożonych i współpracowników, ale także pewność potrzebną do wytyczania kursu pisma. Jeśli nie jest to jednorazowa wpadka, właściciel może uznać, że naczelny gubi kurs, nie uczy się na własnych błędach - komentuje to prof. Maciej Mrozowski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.

Czy obecnie redakcja „Faktu” będzie wyczulona, żeby nie zamieszczać tak drastycznych treści? - Wrażliwość Katarzyny Kozłowskiej jest z pewnością większa niż moja i myślę, że jest też większa niż wrażliwość Roberta Felusia. Sądzę, że ona nie dopuściłaby do pewnych publikacji, które pojawiały się w „Fakcie” czy „Super Expressie” - stwierdza Sławomir Jastrzębowski. - Ale nie oznacza to, że „Fakt” w jej wydaniu będzie łagodniejszy. Myślę, że będzie ostrzejszy w innych sytuacjach, na przykład w tematyce politycznej - zaznacza. Podobnego zdania jest Marek Tejchman. - „Fakt” cały czas ma mocny dział polityczny, potrafią wyciągnąć ważne informacje. W konsekwencji dostają strzały od polityków z każdej strony - mówi.

- Kobiety na stanowiskach naczelnych tabloidów nie są wcale łagodniejsze od mężczyzn, o czym dobitnie świadczy przypadek słynnego „News of The World”, którego redaktor naczelna rozpętała ogromną aferę w Anglii i Murdoch musiał ją spektakularnie zwolnić, zamykając gazetę - dodaje prof. Maciej Mrozowski.

Tabloidy łagodnieją ze starzejącymi się czytelnikami

Wchodząc 15 lat temu do Polski, „Fakt” mocno zmienił rynek prasy bulwarowej. Postawił na ostre, dosadne tytuły, eksponowanie drastycznych treści i krytykowanie znanych osób. W konsekwencji podobne zmiany wprowadził „Super Express”.

W ostatnich latach oba tabloidy złagodniały, na co złożyło się wiele czynników. - Wydaje mi się, że media tradycyjne na całym świecie, także talboidy jak „Bild” czy „De Telegraaf”, zdają sobie sprawę, że nie wygrają na brutalność, agresję z niszowymi serwisami internetowymi. Trzeba wymyślić i tworzyć swoją rolę na nowo - ocenia Marek Tejchman.

Natomiast według prof. Macieja Mrozowskiego nie tylko tabloidy złagodniały, co internet spopularyzował jeszcze ostrzejsze formy. - Hejt, do jakiego dochodzi na niektórych portalach i w mediach społecznościowych, jest znacznie poważniejszy od tego, co robią tabloidy. One przegrywają na tym froncie demonicznych plotek, wymyślonych newsów. Ponadto jedne tytuły żyją z innych, hejterzy czytają tabloidy i natychmiast podchwytują najostrzejsze publikacje. A odpowiedzialność prawną za nie ponoszą tabloidy - analizuje medioznawca.

- W pewnym sensie kończy się epoka tabloidów. Mistrz wychował uczniów: lata brutalnej tabloidyzacji z poprzednich dekad przełożyły się na jeszcze brutalniejszą tabloidyzację sieci w ostatnich latach - dodaje.

Od ponad dekady sprzedaż tabloidów, tak samo jak wszystkich dzienników, systematycznie maleje. Ich wydawcy muszą ograniczać koszty i mierzyć się z rosnącą konkurencją w internecie. - Trudno dziwić się roszadom personalnym w obecnych czasach, w których media tradycyjne się szamoczą, wiele tytułów prasowych cały czas notuje spadki czytelnictwa. Wydawcy nie mogą już odwrócić tego trendu, więc starają się przynajmniej go opóźnić, żeby nie wypaść z rynku przed konkurencją - komentuje prof. Mrozowski.

Według danych ZKDP w październiku br. średnia sprzedaż ogółem „Faktu” wynosiła 226 263 egz., o 8,5 proc. mniej niż rok wcześniej. Natomiast portal Fakt.pl w listopadzie br. zanotował 6,26 mln użytkowników i 83,43 mln odsłon (według badania Gemius/PBI).

Bardzo ostre publikacje zwiększają ryzyko procesów, a w sądach zapadają nieraz wyroki mocno niekorzystne dla mediów. Przykładowo w połowie br. Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał wyrok pierwszej instancji, zgodnie z którym wydawca „Super Expressu” ma publikować przez 30 dni na pierwszej stronie przeprosiny skierowane do Moniki Janowskiej (dawniej Głodek) i zapłacić jej 150 tys. zł. Powód? W 2013 roku w serii tekstów „SE” sugerowano, że Janowska i Janina Drzewiecka ukradły ubrania ze sklepu w USA.

Obie kobiety pozwały także wydawców „Faktu” i Pudelka, w procesach w różnych instancjach zapadły podobne wyroki. - W Polsce adwokaci chętnie podejmują się takich procesów, bo sądy przełamały się już w tej kwestii. W pierwszych latach po 1989 roku w sądach panowało jeszcze nastawienie: „Nie, nie będziemy karać dziennikarzy, bo robiono tak za komuny”. A dzisiaj już te argumenty odpadły, bo wiadomo, że jeśli ktoś zarabia na czyjejś prywatności i reputacji, to może zapłacić za spowodowane szkody - zwraca uwagę prof. Maciej Mrozowski.

Ponadto od dzienników drukowanych odwróciły się przede wszystkim młodsze osoby. W konsekwencji przez ostatnie 10 lat ich grupa czytelników mocno się postarzała. - Dawniej tabloidy prawie w ogóle nie pisały o emerytach, a teraz coraz częściej. Bo osoby w wieku 50-60 lat to ciągle lojalni czytelnicy takiej prasy - zauważa prof. Mrozowski. - Młodzi rzadko czytają prasę, a zwłaszcza tabloidy. W tej grupie tabloidy przegrywają ze smartfonami. Natomiast ci starsi czytelnicy łagodnieją, więc łagodnieją też tabloidy - dodaje medioznawca z UW.

Według danych ZKDP w październiku br. średnia sprzedaż ogółem „Faktu” wynosiła 226 263 egz., o 8,5 proc. mniej niż rok wcześniej. Natomiast portal Fakt.pl w listopadzie br. zanotował 6,26 mln użytkowników i 83,43 mln odsłon (według badania Gemius/PBI).

Dołącz do dyskusji: Katarzyna Kozłowska to świetna szefowa tabloidu. „Fakt” łagodnieje, ale nie wobec polityków (opinie)

36 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Al
Nie jestem fanem gazety niemieckiej dla polakow.
odpowiedź
User
rw
Niemcy to jednak Geniusze! ;)
odpowiedź
User
Jacek_Placek
Nie jestem fanem gazety niemieckiej dla polakow.

A kogo obchodzi czyim lub czego fanem jesteś?
odpowiedź