SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Kandydaci do Parlamentu Europejskiego wydali na promocję w sieci ponad cztery miliony złotych

Polscy kandydaci do Parlamentu Europejskiego i organizacje społeczne wydały co najmniej cztery miliony złotych na kampanię wyborczą w sieci – pokazuje raport Obserwatorium Demokracji Cyfrowej. Najwięcej środków na promocję przeznaczyli kandydaci PiS, KO i Lewicy. - Warto zachować czujność w ostatnich dniach kampanii. Wtedy zachodzi największe prawdopodobieństwo zmasowanych akcji perswazyjnych oraz dezinformacji - mówi Jakub Szymik, założyciel Fundacji Obserwatorium Demokracji Cyfrowej.

Flagi Unii Europejskiej, fot. materiały prasowe Komisji EuropejskiejFlagi Unii Europejskiej, fot. materiały prasowe Komisji Europejskiej

Fundacja Obserwatorium Demokracji Cyfrowej obserwowała wydatki polskich podmiotów politycznych na kampanię na platformach Meta i Google. W okresie między 26 kwietnia a 30 maja na terytorium Polski wydano blisko 3,9 miliona złotych na taką reklamę. Zestawienie uwzględnia płatną reklamę polityczną na największych platformach, a nie uwzględnia wydatków na działania organiczne czy wsparcia influenserów.

Troje największych reklamodawców politycznych to Prawo i Sprawiedliwość (622 tys. złotych), Koalicja Obywatelska (431 tys. złotych) oraz Lewica (338 tys. złotych).

W porównaniu do innych krajów regionu tutejsza kampania wydawała się nie mieć impetu – wskazano w raporcie Fundacji Obserwatorium Demokracji Cyfrowej.  

Więcej od polskich podmiotów politycznych wydali Węgrzy (równowartość ponad 17 milionów złotych) oraz Rumuni (równowartość ponad 12 milionów złotych). Obserwatorzy zwracali uwagę na wysoki poziom treści antyunijnych i antywojennych w kampanii węgierskiej, promowanych nie tylko przez partie, ale również przez media.

Zobacz: Niemrawa kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego. Wyróżnia się polityk od Ziobry 

Mało kampanii profrekwencyjnych

Wobec kampanii parlamentarnej z 2023 roku uwagę zwraca niska aktywność akcji profrekwencyjnych. Zanotowano również pojedyncze incydenty związane z nieprzejrzystym oznaczaniem reklam, w szczególności przez Fundację Projekt 71, która emitowała reklamy poszczególnych kandydatów, oraz francuską firmę MCC, która emitowała reklamy kandydatki na szefową Komisji Europejskiej w wielu krajach członkowskich.

Zobacz: Donald Tusk odbył pilne spotkanie z prezydentem Microsoftu. Tuż po cyberataku na PAP

- Na tym etapie kampanii udało się uniknąć najgorszych scenariuszy, takich jak masowe użycie sztucznej inteligencji czy nagminne omijanie systemu reklamy politycznej. Politycy zostawiają ostateczne uderzenie reklamowe w sieci na ostatnie dni kampanii. Okres przed ciszą wyborczą to również najbardziej ryzykowny okres z perspektywy działań dezinformacyjnych - mówi Jakub Szymik, założyciel Fundacji Obserwatorium Demokracji Cyfrowej.

Od 2024 roku platformy cyfrowe są zobowiązane do raportowania i monitorowania reklam politycznych w sieci. Polskę w przyszłym roku czeka wdrożenie unijnych przepisów, które uściślą zasady kampanii w sieci. 

Dołącz do dyskusji: Kandydaci do Parlamentu Europejskiego wydali na promocję w sieci ponad cztery miliony złotych

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
dec2d2d
a wszędzie tylko reklamy i banery z mordami pełowców i ich pustym serduszkiem
odpowiedź
User
Piotrek
Ponieważ polscy “politycy” nigdy niczego się nie uczą, to wydali na reklamę a nie na informację. I w ten sposób wielu przegrało a o tych co wygrali nadal nic nie wiemy.
odpowiedź