Elon Musk szykuje globalny satelitarny dostęp do internetu. „Komunikacja satelitarna pozostanie niszowym rozwiązaniem”
Elon Musk rozpoczął starania o realizację projektu globalnego dostarczania internetu za pomocą ponad 4 tysięcy satelitów. Docelowo prędkość połączenia ma sięgać 1 Gb/s. - Koncepcja Muska rodzi wątpliwości co do jej kosztów i opłacalności, telekomunikacja satelitarna pozostanie w ciągu najbliższej dekady rozwiązaniem niszowym - ocenia dla serwisu Wirtualnemedia.pl dr Tomasz Kulisiewicz z Ośrodka Studiów nad Cyfrowym Państwem.
Pierwsze plany dostarczania internetu na całym świecie za pomocą okołoziemskich satelitów Elon Musk ujawnił na początku ub.r. Zapowiadał wówczas umieszczenie na orbicie kilkuset satelitów zajmujących się dostarczaniem internetu przede wszystkim w słabo rozwiniętych technologicznie regionach świata.
Choć przez wiele miesięcy wokół anonsowanego przez Muska projektu było cicho to okazuje się, że znany biznesmen i technologiczny wizjoner nie porzucił tej koncepcji. W ub. tygodniu pojawiły się informacje o tym, że jedna z należących do Muska firm - SpaceX - złożyła w amerykańskiej Federalnej Komisji Komunikacji (FCC) wniosek o zatwierdzenie projektu satelitarnej sieci internetowej wraz z wspierającą ten wniosek dokumentacją.
Okazuje się, że pierwotny projekt uległ znaczącej ewolucji. Obecnie Musk i inżynierowie SpaceX nie chcą już umieścić wokół Ziemi kilkuset satelitów, lecz docelowo ich liczba ma wynosić ponad 4,4 tys. - to trzy razy więcej niż obecnie znajduje się na orbicie.
Według planów satelity mają znajdować się na wysokości od 1,15 do 1,27 tys. km, każde z urządzeń ma zaś pokryć swym zasięgiem obszar o szerokości przekraczającej 2,1 tys. km.
Realizacja projektu ma przebiegać w dwóch etapach. W pierwszym ok. 800 satelitów zostanie uruchomionych w celu dostarczania internetu na obszarze USA. W dalszej kolejności zostanie osiągnięta pełna liczba orbitujących urządzeń obsługujących całą Ziemię, które ostatecznie mają zapewniać dostęp do sieci z prędkością do 1 Gb/s.
Na razie nie wiadomo, kiedy dokładnie projekt przygotowany przez SpaceX miałby się rozpocząć. W dokumentacji dostarczonej FCC nie podano też kalkulacji kosztów całego przedsięwzięcia. Jednak zapowiadając swoją śmiałą koncepcję w ub.r. Musk wspominał o kosztach na poziomie 10 mld dol.
Koncepcja globalnego dostępu do internetu zaprezentowana przez Muska nie jest jedynym tego typu projektem. Nad własnymi rozwiązaniami w tym zakresie pracują też m.in. Google oraz Facebook.
Jakie są szanse realizacji podobnych koncepcji? W rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl dr Tomasz Kulisiewicz, ekspert rynku telekomunikacyjnego z Ośrodka Studiów nad Cyfrowym Państwem przyznaje, że choć wizja Muska jest śmiała, a po nim samym można spodziewać się wszystkiego (w pozytywnym sensie), to jednak sam projekt rodzi wiele pytań i budzi wątpliwości:
Choć prognozowanie rozwoju dowolnej techniki w dzisiejszych czasach to czynność dość ryzykowna (przypomina się powiedzonko przypisywane kilku sławnym ludziom: "nigdy nie wdawaj się w prognozy, a zwłaszcza dotyczące przyszłości") to jednak wydaje mi się, że telekomunikacja satelitarna pozostanie w ciągu najbliższej dekady rozwiązaniem niszowym, wypełniającym luki tam, gdzie się do tego najlepiej nadaje - a więc na obszarach, gdzie nie ma innej łączności.
Plany Muska - zwłaszcza dotyczące wystrzelenia na stosunkowo niskie orbity kilku tysięcy satelitów uzupełnianych o przeróżne inne nośniki transponderów - na razie wyglądają dość futurystycznie, przede wszystkim z uwagi na koszty takiego przedsięwzięcia. Jest też aspekt, na który już coraz bardziej zwraca się uwagę, a mianowicie konieczności ograniczania „zaśmiecania" przestrzeni kosmicznej.
Z punktu widzenia kosztów i pokrycia najkorzystniejsze są wysokie orbity geostacjonarne (ok. 35 tys. km od powierzchni Ziemi), ale z nimi jest kilka problemów: choć niemal cały obszar globu można pokryć teoretycznie przy użyciu zaledwie 3 satelitów, to jednak jest na tych orbitach już bardzo mało „wolnych slotów", ściśle kontrolowanych przez traktaty międzynarodowe i ITU.
W dodatku nie pokrywają one obszarów, na których komunikacja satelitarna jest najbardziej potrzebna, bo ciężko jest tam zbudować inne sieci - a mianowicie na obszarach podbiegunowych a także na środku największych oceanów. Pewnym problemem w przypadku telekomunikacji satelitarnej na wysokich orbitach są też duże opóźnienia - teoretycznie ping ok. 260 ms, ale w praktyce ok. 1 sekundy, co powoduje problemy w łączności szerokopasmowej.
Istotną barierą dla telekomunikacji satelitarnej w przypadku użytkowników indywidualnych i małych firm są ceny - właściwie tylko w rozwiązaniach dostępu szerokopasmowego w wersjach "konsumenckich" (np. Tooway) można mówić o cenach, które dla kogoś, kto nie ma innej możliwości, są do przełknięcia (od ok. 250 zł za 10 GB transferu miesięcznie do 350 zł za 30 GB).
Cała reszta to rozwiązania profesjonalne dla żeglugi, lotnictwa, stacji badawczych, wojska itp. - ze stawkami po kilka/kilkanaście tysięcy zł miesięcznie, cenami rozmów rzędu 1-10 dol. za minutę i wysokimi cenami terminali (choć są już telefony satelitarne w cenach zbliżonych do cen smartfonów - ale akurat w telekomunikacji satelitarnej specjalnie nie ma chętnych do ich subsydiowania).
Pytanie, czy ceny spadłyby znacznie w przypadku upowszechnienia się telefonii satelitarnej?
W ciągu najbliższych 10 lat dużo realniejszy, bo już przygotowywany technicznie i biznesowo jest szybki rozwój inteligentnych, kognitywnych sieci hybrydowych NGN/NGA z wyraźnym udziałem telefonii komórkowej 5G.
W tym obszarze można się spodziewać udziału np. Google'a, który ma dostatecznie dużo środków i możliwości by wziąć w nim udział nie tylko jako OTT, jak do tej pory, ale jako dostawca usług transmisji danych (operator). Ale po Elonie Musku można się spodziewać wszystkiego...
Dołącz do dyskusji: Elon Musk szykuje globalny satelitarny dostęp do internetu. „Komunikacja satelitarna pozostanie niszowym rozwiązaniem”