Dekoncentracja mediów to raczej straszak niż plan. Braun: media były w całości polskie za czasów Radiokomitetu
Politycy PiS od prawie czterech lat mówią o potrzebie dekoncentracji kapitałowej w mediach. W mijającej kadencji nie przedstawiono jednak żadnych konkretnych rozwiązań prawnych. Teraz w programie wyborczym partia rządząca nie wspomina już ani słowem o dekoncentracji. - Media były w całości polskie za czasów Radiokomitetu i RSW "Prasa" - przypomina Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych.
"Nie ma repolonizacji jako takiej, mowa tylko o dekoncentracji" - powiedział w ostatnim wywiadzie dla portalu Wirtualnemedia.pl Krzysztof Czabański, szef Rady Mediów Narodowych i poseł PiS. Jednocześnie przyznał, że dekoncentracja "to bardzo delikatna materia". - Trzeba pamiętać, że monopolizacja rynku medialnego - zwłaszcza crossowa, przechodząca z jednego segmentu do drugiego - jest niekorzystna dla odbiorcy, czyli dla nas wszystkich. Dekoncentracja rynku może się odbywać tylko w ten sposób, że kapitał prywatny będzie wykupywać udziały od prywatnych właścicieli. On z kolei nie będzie mieć hegemonicznej pozycji na rynku, nie mówiąc o monopolistycznej. Wtedy pada również pytanie, kto dane medium kupi. Musi kupić je prywatny kapitał - w Polsce bardzo ograniczony. Chodzi o to, aby nie było tak, że wpadniemy z deszczu pod rynnę, bo nasze media wykupi kapitał rosyjski. Mówię wprost: to bardzo delikatna materia, trzeba ostrożnie do tego podchodzić - stwierdził Czabański.
Zapewnił jednak, że brak zapisów na ten temat nie oznacza, że PiS porzuca dekoncentracyjny plan.
Kiedy mowa o koncentracji rynku - pod względem strukturalnym - wyróżniamy trzy rodzaje powiązań: poziomą - gdy podmioty medialne konkurują na tym samym rynku, przykładowo radiowym lub telewizyjnym; pionową - w przypadku udziałów kapitałowych ze względu na wartości, przykładowo producent - nadawca - dystrybutor; oraz krzyżową, gdy następuje konsolidacja kapitału na kilku rynkach medialnych np. radia, telewizji, prasy czy internetu.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń o pracę
Media w całości polskie za czasów Radiokomitetu i RSW "Prasa"
Były prezes Telewizji Polskiej Juliusz Braun przypomina, że temat dekoncentracji systematycznie wraca - według niego - gdy Prawo i Sprawiedliwość "chce postraszyć niezależne media". - Nie wychylacie się, bo was zdekoncentrujemy. Co to miałoby w praktyce znaczyć trudno jednak powiedzieć. Wcześniej pojawiało się hasło "repolonizacji". Ostatni moment, gdy media były w całości polskie, to czas Radiokomitetu i RSW "Prasa", czyli instytucji podległych w pełni rządzącej partii komunistycznej. Pomijając już to historyczne odniesienie, obecnie przynależność Polski do Unii Europejskiej nie pozwala na ograniczanie praw właścicieli w ramach Unii w zależności od kraju pochodzenia. Największy podmiot spoza Unii, którego ewentualnie mogłyby dotyczyć ograniczenia, to amerykańskie Discovery, właściciel TVN, ale nie spodziewam się, by jakakolwiek władza chciała ruszyć na wojnę handlową z USA - stwierdza Braun.
Kiedy mowa o USA, warto przypomnieć o spotkaniu ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Georgette Mosbacher z Zespołem Parlamentarnym Polska-Stany Zjednoczone, podczas którego zwracała uwagę na wolność mediów i podkreśliła, że w Stanach "są święte". Miała też pytać o "ustawę ograniczającą wolność mediów". Medialną burzę wywołał również list Mosbacher do premiera Mateusza Morawieckiego, prezydenta Andrzeja Dudy i ówczesnego szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego w sprawie reportażu "Superwizjera" TVN o neonazistach, w którym napisała, że "wyraża głęboki niepokój ostatnimi zarzutami wyrażonymi przez członków rządu wobec dziennikarzy i kierownictwa TVN i Discovery".
Juliusz Braun przypomina także, że przepisy zakazujące nadmiernej koncentracji w Polsce od wielu lat już istnieją.
- Zgodne z ustawą, z domniemaniem pozycji dominującej mamy do czynienia, gdy określony podmiot osiąga 40 proc. udziału w rynku właściwym. Samo przekroczenie tej granicy nie jest niczym zakazanym; nie wolno jednak nadużywać tej pozycji za szkodą dla konkurencji rynkowej, a podmiot podlega szczególnemu nadzorowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl członek Rady Mediów Narodowych i były prezes TVP.
Dodaje, że ważne jest rozumienie pojęcia "rynek właściwy". - Co jest rynkiem właściwym dla gazet? Rynek gazet codziennych, czy rynek prasy ogółem? I jak oceniamy udział w rynku: wielkością nakładu, czytelnictwem, przychodami z reklam? Wielu ekspertów zwraca uwagę, że nawet rynek prasowy ogółem nie jest rynkiem właściwym z punktu widzenia odbiorcy informacji, bo gazeta, nawet jedyna w danym mieście, nie jest monopolistycznym dostawcą informacji - tłumaczy Juliusz Braun. - Obywatel może korzystać z informacji nie tylko z gazety, ale także z rożnych stacji radiowych, telewizyjnych. "Rynkiem właściwym" jest w takiej sytuacji cały rynek mediów. Pytanie również, jak zakreślać geograficzne granice rynku. Jeśli koś czyta gazetę lokalną w Rzeszowie, to nie jest dla niego istotne, że ten sam wydawca ma też gazetę w Szczecinie - objaśnia.
"Powinniśmy badać dominującą pozycję opiniotwórczą"
W Polsce właściwym organem do badania stopnia koncentracji rynku jest Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jednak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w tym roku analizowała skutki transakcji przejęcia akcji Eurozetu przez Agorę (jeszcze kiedy Agora ogłosiła chęć nabycia 40 proc. udziałów; w ubiegłym tygodniu w komunikacie giełdowym podała, że jest zainteresowana 100 proc. pakietem akcji). Organ miał ustalić udziały połączonych podmiotów w rynku słuchalności programów radiowych, w rynku przychodów z reklamy oraz stopień koncentracji sektora radiowego.
Z kolei w sprawozdaniu z działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji można było przeczytać, że "wśród postulatów wprowadzenia koniecznych zmian prawnych, które w 2018 r. zostały przekazane Ministrowi Kultury i Dziedzictwa Narodowego, KRRiT umieściła propozycję ograniczenia możliwości dokonywania przekształceń własnościowych w spółkach wykonujących koncesje na rozpowszechnianie programów radiowych i telewizyjnych". - W wyniku przekształceń własnościowych następują niepożądane zmiany ograniczające różnorodność oferty programowej dostępnej na danym terenie. W 2019 roku spektakularnym przykładem tego rodzaju zmian stała się transakcja sprzedaży udziałów Eurozet na rzecz spółek: SFS Ventures z siedzibą w Pradze oraz Agora z siedzibą w Warszawie - stwierdzono w sprawozdaniu KRRiT.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski w rozmowie z nami stwierdza, że organ od dawna zwracał uwagę na problem koncentracji na rynku medialnym. - Mówiliśmy nie tyle o repolonizacji, co o potrzebie dekoncentracji, a raczej o kontroli koncentracji. Poświęciliśmy temu osobny rozdział w naszej strategii – zaznacza. - Konstytucyjnym zadaniem KRRiT jest ochrona pluralizmu rynku medialnego. Koncentracja kapitału na tym rynku jest jednym z podstawowych czynników mającym wpływ na pluralizm. Przedsiębiorstw medialnych nie można traktować na równi z innymi podmiotami gospodarczymi. Pełniąc swoje funkcje społeczno-polityczne silnie wpływają na kształtowanie opinii - ocenia przewodniczący.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń o pracę
Przypomina również, że problem koncentracji własności mediów jest dostrzegany i dyskutowany na forum europejskim od prawie trzydziestu lat. - W większości krajów europejskich obowiązują szczególne przepisy ograniczające możliwość uzyskania przez jedną grupę pozycji, która może przyczynić się do ograniczenia pluralizmu właścicielskiego w mediach. W Polsce takiego prawa nie ma. W ostatnich kilkunastu miesiącach doszło do kilku spektakularnych przejęć w skali globalnej i krajowej. Przejęcie Scripps Networks przez Discovery, połączenie Eurozetu z Agorą, czy konsolidacje na rynku kablowym. Te procesy powinny być badane w innym systemie, niż obecnie. Polskie prawo antymonopolowe operuje pojęciem dominującej pozycji rynkowej, tymczasem na rynku medialnym powinniśmy badać dominującą pozycję opiniotwórczą - ocenia Kołodziejski.
W Polsce nie ma monopolu na rozpowszechnianie informacji
Innego zdania jest Juliusz Braun, który podkreśla, że obecnie nikt w Polsce nie ma monopolu na rozpowszechnianie informacji, nie ma też podmiotów dominujących na rynku medialnym. - Trudno powiedzieć, co mają na myśli politycy zapowiadający dekoncentrację. Najprostszym prawnie rozwiązaniem byłoby obniżenie w stosunku do mediów progu "domniemania pozycji dominującej" lub wprowadzenie przepisów ograniczających "krzyżowanie własności", czyli posiadanie przez jednego właściciela różnych mediów. Ograniczenia w zakresie "krzyżowania własności" mogłyby uderzyć w bardzo wiele różnych podmiotów. Tak w Agorę, jak i w spółkę Fratria, a nawet TV Trwam i Radio Maryja - wymienia były prezes Telewizji Polskiej.
Jak tłumaczy w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl, gdyby dodatkowo w praktyce działań UOKiK zawęzić definicję rynku właściwego, obniżenie progu mogłoby uderzyć przykładowo w firmę Bauer, której „pozycja liczona liczbą sprzedanych egzemplarzy jest wysoka, ale znaczenie polityczne mniejsze, bo rynek na którym dominuje to tygodniki telewizyjne”. - Na rynku telewizyjnym z punktu widzenia udziałów w rynku widzów żaden nadawca nie zbliża się dziś do granicy domniemania pozycji dominującej, ale najsilniejszą pozycję ma grupa TVP. Ewentualne obniżenie progu mogłoby więc uderzyć w pierwszej kolejności w telewizję publiczną. Jako przykład nadmiernej koncentracji, wręcz monopolu, często wskazywana jest prasowa grupa Polska Press wydająca gazety lokalne. Przy "odpowiednio" interpretowanej definicji rynku właściwego mogłaby być objęta dekoncentracją, ale jest to rynek tak słaby, że nie ma szans na utrzymanie się na nim kilku niezależnych podmiotów - zwraca uwagę ekspert.
Dekoncentracyjne scenariusze
O potrzebie ograniczenia dominującej pozycji niektórych firm zagranicznych w wybranych sektorach segmentu mediów politycy obozu rządzącego mówią co jakiś czas od niemal początku obecnej kadencji rządu. Jako przykład najczęściej podawano segment dzienników regionalnych, w którym większość najpopularniejszych tytułów wydaje Polska Press Grupa. Nieoficjalnie mówiło się, że tego typu przepisy miałyby uderzyć również w koncerny TVN Discovery Polska i Ringier Axel Springer Polska.
Jak widzi potencjalne rozwiązania w tej kwestii szef Krajowej Rady? - W swoich propozycjach postulujemy o wprowadzenie regulacji traktujących rynek medialny inaczej, niż inne sektory gospodarki. Chcielibyśmy monitorować pozycję na rynku przychodów reklamowych, widowni telewizyjnej, audytorium radiowego lub użytkowników VOD. Mierzyć skutki koncentracji pionowej, gdy dany podmiot kontroluje wszystkie etapy w łańcuchu wartości - od wytworzenia do dostarczenia programu. Koncentracja krzyżowa również może prowadzić do istotnego ograniczenia źródeł informowania. Próg koncentracji jako pozycję znaczącą na danym rynku określiliśmy na poziomie 30 proc. udziału. Na rynku mediów, inaczej niż w pozostałych sektorach gospodarki - liczy się pluralizm i różnorodność – mówi nam szef KRRiT.
Podkreśla jednak, że w strategii organu (chodzi o dokument „Strategia regulacyjna na lata 2017-2022 – przyp.red.) nie postuluje on wprowadzenia twardych zakazów konsolidacyjnych we wszystkich typach koncentracji. - Chcemy by regulator rynku mógł kontrolować skutki koncentracji i w przypadku nadużywania pozycji reagować - kończy Kołodziejski.
Zdaniem Juliusza Brauna wprowadzenie przepisów "dekoncentracyjnych" zgodnych z prawem europejskim i polskim systemem prawnym jest niewątpliwie bardzo trudne, ale gdyby Prawo i Sprawiedliwość "wykazało taką determinację, jak choćby w sprawie niszczenia sądownictwa" - wszystko jest możliwe. - Pozostaje jednak pytanie po co? Na rynku mediów obserwujemy dziś w świecie proces konsolidacji. Władza, która dużym wysiłkiem będzie blokować szanse wzrostu polskich podmiotów na tym rynku będzie działać na szkodę kraju - ucina ekspert.
Na początku 2017 roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego powołało zespół, w którym oprócz przedstawicieli tego resortu pracowały osoby z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Jesienią 2017 roku wiceminister kultury Paweł Lewandowski informował, że opracowano już różne warianty przepisów w zakresie dekoncentracji kapitałowej. - Gotowe są pewne rozwiązania, które czekają na decyzję polityczną. Decyzja będzie dotyczyła tego, które z nich należy wybrać, żeby je zaimplementować do ustawy - stwierdził.
Nie zdecydowano jest jednak na procedowanie tych rozwiązań przez rząd ani skierowanie ich do parlamentu. - Prace analityczne są tak naprawdę zakończone. Zakończyły się w lutym tego roku - powiedział Paweł Lewandowski portalowi Wirtualnemedia.pl w listopadzie ub.r. Ani od jesieni 2017, ani od listopada 2018 nie przedstawiono jednak żadnych propozycji.
Krótszy czas oglądania telewizji w 2018 roku
W 2018 roku liderem oglądalności wśród wszystkich widzów był Polsat, a w grupie komercyjnej TVN. Wśród głównych stacji wzrosty odnotowały TVP1 i TVP2, ale najwięcej zyskały TVP Sport, Super Polsat i TTV. Skrócił się średni czas oglądania telewizji, choć zwiększyły się wydatki reklamowe.
W 2018 roku średni dzienny zasięg radia wyniósł 72,4 proc., a tygodniowy - 91,9 proc. Z kolei średni dobowy czas słuchania wyniósł 272 minuty. Najchętniej słuchaną stacją niezmiennie było RMF FM, a sieć Eska wyprzedziła Jedynkę.
Wyniki mediów publicznych w 2018 roku
W ub.r. Telewizja Polska zanotowała wzrost przychodów o 24 proc. do 2,2 mld zł, głównie dzięki 359 mln zł więcej z abonamentu rtv. Wzrosły też wpływy nadawcy z reklam, sponsoringu, sprzedaży programów i licencji. W ub.r. zatrudnienie w firmie wynosiło prawie 2,7 tys. etatów.
W 2018 r. Polskie Radio osiągnęło wzrost wpływów sprzedażowych o 12,96 proc. do 336,53 mln zł oraz 15,3 mln zł zysku netto (wobec 2,79 mln zł rok wcześniej). 69 proc. przychodów spółki pochodziło z abonamentu i związanej z nim rekompensaty, na koniec ub.r. nadawca zatrudniał 1 285 pracowników etatowych, o 30 więcej niż przed rokiem. W br. planuje 62,05 mln zł straty.
W ub.r. Polska Agencja Prasowa zanotowała wzrost skonsolidowanych przychodów sprzedażowych o 4 proc. do 52,56 mln zł oraz 3,65 mln zł straty netto (wobec 2,04 mln zł straty rok wcześniej). Zmalały przychody ze sprzedaży serwisów ogólnoinformacyjnych i ekonomicznych oraz Centrum Prasowego, a wzrosły z PAP Foto, obsługi medialnej i wynajmu. Na koniec ub.r. firma zatrudniała 401 osób.
Wyniki głównych mediów komercyjnych w 2018 roku
W ub.r. grupa kapitałowa Cyfrowy Polsat zanotowała 10,69 mld zł przychodów sprzedażowych i 816,1 mln zł zysku netto. Liczba abonentów firmy zmalała o 1,2 proc., natomiast liczba sprzedanych im usług jednostkowych wzrosła o 2,3 proc.
W ub.r. TVN osiągnął wzrost wpływów sprzedażowych o 8,6 proc. do 1,97 mld zł, a przychody z emisji reklam zwiększyły się o 9,7 proc. do 1,42 mld zł. Nadawca zanotował 157,5 mln zł straty netto, głównie wskutek 394,7 mln zł odpisu dot. wartości udziałów w platformie nc+. Na koniec roku zatrudniał 1 514 pracowników.
W ub.r. Grupa RMF zanotowała wzrost skonsolidowanych przychodów sprzedażowych o 7,8 proc. do 288,22 mln zł oraz 147,16 mln zł zysku netto (wobec 133,29 mln zł rok wcześniej). Firma zatrudniała 292 pracowników.
W ub.r. grupa kapitałowa Eurozet (należą do niej m.in. rozgłośnie Radio ZET, Radio ZET Chilli, Meloradio, Radio Plus i Antyradio) zanotowała wzrost wpływów sprzedażowych o 3,5 proc. do 197,47 mln zł oraz 26,8 mln zł zysku netto. W przypadku samej spółki Eurozet wpływy i zysk nieco zmalały.
Spółka Radio Eska, która jest nadawcą 42 rozgłośni radiowych pod tą nazwą zamknęła 2018 rok przychodami netto w kwocie 32,33 mln zł i zyskiem netto w wysokości 8,51 mln zł. Spadły wpływy ze sprzedaży reklam, ale udało się to zrekompensować wpływami ze sprzedaży praw autorskich.
Dołącz do dyskusji: Dekoncentracja mediów to raczej straszak niż plan. Braun: media były w całości polskie za czasów Radiokomitetu
Nie chcę mi się wierzyć co ten pan za przeproszeniem - pieprzy - ale powrotu do mocno lewoskrętnej geruzji w mediach sobie nie życzę.
I nie potrzebujemy kopiowania innych ustaw RTV z innych państw wspólnotowych obecnej EWG. Wiem, jesteśmy krajem "pawi i papug" - pisał kiedyś poeta - i trzeba coś na bazie innych inspirowań "inspirowania się" (Witkacy) coś bardziej poprawnego filozoficznie, ale wręcz postępowo zgodnie z prawem medialnym i o wolności przekazu bardziej wyrafinowanego - przemyśleć.
Utopii na ekranie nie zrobimy, bo to w końcu spowoduje totalną komercjalizację instytucjonalnych jednostek mediów. Ale też jak ją całkiem zabetonujemy, to też będzie łapanie pułapu zewnętrznego Viens (Derrida) z obecnym Parole.
Błędem tego systematu jest tylko dywagowanie, że telewizja jest mocno egocentrycznym ośrodkiem IV. władzy zakorzenionym dla siebie, przez siebie, i samemu sobie poddana. A tak nie jest.