Cezary Gmyz: Łukasz Warzecha znów przytulony przez niemiecki „Fakt”. Warzecha: Gmyz to już mój były kolega
Korespondent TVP w Niemczech Cezary Gmyz skrytykował współpracę Łukasza Warzechy (obaj są związani z tygodnikiem „Do Rzeczy”) z „Faktem”, sugerując jej wpływ na to, że Warzecha negatywnie ocenia postulaty reparacji wojennych od Niemiec. - Merytoryczny komentarz mojego byłego już kolegi - odpowiedział Łukasz Warzecha.
W czwartek wieczorem Łukasz Warzecha na Twitterze krytycznie ocenił kwestię reparacji wojennych od Niemiec, do której premier Mateusz Morawiecki wrócił w wywiadzie dla dzienników niemieckiego koncernu Funke. Postulat jest podnoszony przez polityków PiS od kilku lat, w bieżącej kadencji Sejmu powołano nawet zespół parlamentarny ds. reparacji, jego szefem jest Arkadiusz Mularczyk.
- Czytam, że PMM (premier Mateusz Morawiecki - przyp.) ogłosił w wywiadzie dla niemieckiej gazety, że "Polska będzie się domagać reparacji". Jak pisałem niedawno w "DRz" („Do Rzeczy” - przyp.) - równie dobrze możemy się domagać praw własności do Księżyca. Jedynym sposobem uzyskania czegokolwiek od Niemiec jest dwustronne porozumienie - ocenił Warzecha. - Z niewiadomych powodów PMM powtarza jednak bajkę o reparacjach. Ale nikt - z premierem włącznie - nie wyjaśnia, co poza wysuwaniem stanowczych, twardych i moralnie zasadnych zadań zamierzamy z tym zrobić - stwierdził w kolejnym wpisie.
Do jego opinii odniósł się Cezary Gmyz, publicysta „Do Rzeczy” i korespondent Telewizji Polskiej w Niemczech. - Łukasz nie zna niemieckiego. Łukasz został dwa razy nakarmiony zupą przez niemieckie fundacje i zaczął uważać się za niemcoznawcę. Łukasz robił dla niemieckiego Faktu skąd go posunięto. Łukasz znów został przytulony przez Springera. Nie bądź jak Łukasz - napisał.
- Merytoryczny komentarz mojego byłego już kolegi. Ocenę pozostawiam Państwu - odpowiedział na to Łukasz Warzecha w piątek rano.
Merytoryczny komentarz mojego byłego już kolegi. Ocenę pozostawiam Państwu. pic.twitter.com/qOnoODcoDr
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) August 23, 2019
Warzecha właśnie rozpoczął współpracę z Onetu, przeniósł się tam z felietonami z Wirtualnej Polski. Ponadto od połowy stycznia br. pisze komentarze dla „Faktu” (który tak jak Onet należy do szwajcarsko-niemieckiego koncernu Ringier Axel Springer Polska), po tym jak nowa szefowa dziennika Katarzyna Kozłowska zaczęła rozbudowywać dział opinii.
Warzecha oburzony sugestiami Śpiewaka i TVP.info
Jesienią ub.r. Łukasz Warzecha był w Niemczech na zaproszenie tamtejszych władz, co relacjonował na Twitterze. Niedługo potem na WP.pl pojawił się artykuł, w którym negatywnie ocenił ochłodzenie w polsko-niemieckich relacjach dyplomatycznych, zwracając uwagę na rosnącą wymianę gospodarczą między oboma krajami.
- Poziom antyniemieckich emocji, buzujących w elektoracie partii rządzącej, dawno już wymknął się racjonalnym ocenom. Niemcy wyrosły na naszego największego przeciwnika, wroga, który chce naszego zniewolenia i pognębienia - zaznaczył Warzecha.
Krytycznie skomentował to na Twitterze Cezary Gmyz. - Obawiam się, że tak jak w przypadku „Strefy zdekomunizowanej” będącej efektem pobytu w Chobielinie a będącej panegirykiem na cześć Radka Sikorskiego, Łukasz Warzecha niebawem uzna, że po królewskim przyjęciu przez ambasadę Niemiec został oszukany i będzie nienawidził Niemców jak Radka - stwierdził („Strefa zdekomunizowana” to wywiad rzeka Warzechy z Sikorskim wydany w 2007 roku). W reakcji Łukasz Warzecha zablokował Gmyzowi możliwość obserwowania swojego konta.
Natomiast na początku lipca Warzecha wyszedł z programu „Polska w kawałkach” w Superstacji, po tym jak aktywista miejski Jan Śpiewak zarzucił mu, że w kwestiach klimatycznych reprezentuje interesy rosyjskie, arabskie i niemieckie. - Oskarżenie niezależnego publicysty o to, że występuje w imieniu interesów obcego państwa uważam za jedno z najcięższych możliwych. Ewidentnie godzi to w moją wiarygodność - uzasadnił publicysta „Do Rzeczy”.
Po sporze ws. tekstu o Ziemkiewiczu z „Do Rzeczy” odszedł Horubała
W kwietniu ub.r. z „Do Reczy” odszedł zastępca redaktora naczelnego Andrzej Horubała. Zdecydował się na to, ponieważ szef pisma Paweł Lisicki nie zgodził się, żeby Horubała w artykule o obchodach rocznicy Marca ’68 opisał to, że na wystawie w Muzeum Polin umieszczono tweet publicysty tego tygodnika Rafała Ziemkiewicza.
Pod koniec stycznia ub.r. Ziemkiewicz bardzo negatywnie ocenił krytyczną reakcję przedstawicieli Izraela na przyjętą wówczas przez polski parlament nowelizację ustawy o IPN wprowadzającą kary m.in. za używanie stwierdzenia „polskie obozy śmierci” oraz obarczanie polskiego narodu odpowiedzialnością za zbrodnie nazistowskie w czasie II wojny światowej. - Przez wiele lat przekonywałem rodaków, że powinniśmy Izrael wspierać. Dziś przez paru głupich względnie chciwych parchów czuję się z tym jak palant - napisał na Twitterze. Parę dni później we „W tyle wizji” w TVP Info podczas dyskusji z Marcinem Wolskim porównał ujawnione wtedy praktyki Volkswagena, na zlecenie którego prowadzono z udziałem ludzi i małp testy emisji spalin, z ludobójstwem w obozach koncentracyjnych. - To taka stara niemiecka tradycja: podpuszczamy tę rurę ze spalinami do komory gazowej i tam… - stwierdził publicysta.
Zaraz potem zarząd Telewizji Polskiej skierował do dziennikarzy i współpracowników wewnętrzny okólnik, w którym „przypomina o zachowaniu odpowiedzialności i kultury w relacjonowaniu i komentowaniu kwestii, związanych z ostatnią nowelizacją ustawy o IPN i towarzyszącymi jej wydarzeniami”. Natomiast Marcin Wolski opublikował przeprosiny dla osób, które mogły się poczuć jego stwierdzeniami. Zaznaczył przy tym, że nie miały one podtekstu antysemickiego. Za to Rafał Ziemkiewicz w felietonie w serwisie internetowym „Do Rzeczy” podkreślił, że nie zamierza przepraszać za swój wpis ani wypowiedzi w TVP Info. Ocenił, że jego stwierdzenia został zmanipulowane przez opisujące je media podobnie jak było to ze słowami Jarosława Kaczyńskiego o „gorszym sorcie”.
Prokuratora Okręgowa w Warszawie na polecenie prokuratora generalnego podjęła postępowanie sprawdzające w sprawie wypowiedzi Ziemkiewicza i Wolskiego, a także wpisów twitterowych w „Studiu Polska” dotyczących zbrodni na Żydach w czasie II wojny światowej. Po ponad miesiącu postępowanie umorzono, prokuratorzy ocenili, że nie doszło do znieważenia narodu żydowskiego.
Tweet Rafała Ziemkiewicza o „paru chciwych parchach” oraz wpis Magdaleny Ogórek z połowy 2017 roku zamieszczono na wystawie Muzeum Polin „Obcy w domu. Wokół Marca ‘68” dotyczącej nagonki antyżydowskiej zorganizowanej 50 lat temu przez komunistyczne władze Polski. Oboje publicyści zapowiedzieli działania prawne wobec szefa muzeum prof. Dariusza Stoli. W kwietniu br. poinformowano, że warszawski sąd umorzył sprawę karną wytoczoną przez Magdalenę Ogórek oraz zwrócił pozew cywilny od Rafała Ziemkiewicza, w obu przypadkach z powodu uchybień formalnych. Ogórek i Ziemkiewicz stwierdzili, że jeszcze raz złożą prywatny akt oskarżenia i pozew.
Andrzej Horubała w połowie ub.r. zaczął pracę jako pełnomocnik dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej ds. audytu produkcji.
Według danych ZKDP w pierwszej połowie br. średnia sprzedaż ogółem „Do Rzeczy” wynosiła 31 870 egz., o 11,2 proc. mniej niż rok wcześniej.
Dołącz do dyskusji: Cezary Gmyz: Łukasz Warzecha znów przytulony przez niemiecki „Fakt”. Warzecha: Gmyz to już mój były kolega