Ciemnoskórzy arystokraci w serialu „Bridgertonowie”. Fenomen produkcji Shondalandu
Trzeci sezon „Bridgertonów” cały czas znajduje się na pierwszym miejscu listy Top 10 Netfliksa w Polsce. Podobnie sytuacja wygląda w kilkudziesięciu innych krajach. Serial Shondy Rhimes bawi nas opowieścią o Anglii epoki regencji. Pełni funkcję baśni dla dorosłych, w której wszystko jest możliwe, a siły dobra wygrywają z czającym się wszędzie mrokiem. Zupełnie inaczej niż w „Rodzie smoka”.
Można by rzec, że paradoksalnie, serial, w którym niewiele się dzieje, stał się jednym z największych hitów Netfliksa. „Bridgertonowie” opowiadają losy dwóch rodzin – tej tytułowej i panien z rodziny Featherington. Panny na wydaniu z dwóch rodów zaczynają sezon towarzyski „na zamążpójście”, czyli bywają na wystawnych przyjęciach, gdzie wypatrują potencjalnego kandydata na męża. Największe szanse ma piękna Daphne, dużo mniejsze niepasująca do kanonu Penelope (w tej roli Nicola Coughlan) oraz „dziwna” Eloise (Claudia Jessie).
Nic się nie dzieje, wszyscy oglądają
Początkowo akcja skupia się wokół wspomnianej Daphne Bridgeton (Phoebe Dynevor) i jej debiutu na salonach. Jako że to olśniewająca debiutantka, pojawia się wielu chętnych do ubiegania o jej rękę. Najbardziej nieustępliwy jest niezbyt urodziwy i niezbyt miły lord, który ze wszech miar utrudnia życie dziewczyny. Na szczęście z pomocą przybywa książę Hastings Simon Basset (w tej roli Regé-Jean Page), urodziwy outsider o kiepskiej reputacji. Proponuje bohaterce sezon udawanych zalotów, dzięki czemu Daphne będzie miała spokój od natrętnych absztyfikantów i czas, żeby rozejrzeć się w poszukiwaniu tego jedynego, a on nie będzie swatany z innymi kobietami, bo nie ma ochoty na małżeństwo. Plan idealny? Możecie zgadywać.
Istotnym elementem serialowej intrygi są plotki kolportowane w formie dworskiej gazetki, regularnie publikowanej przez tajemniczą Lady Whistledown. Tożsamość „plotkary” poznajemy dopiero z czasem. Podobnie jak arystokraci, których oglądamy na ekranie, my także możemy tylko zgadywać kim jest ta wnikliwa obserwatorka śmietanki towarzyskiej skupionej wokół królowej Charlotty (Golda Rosheuvel).
Spin-off „Bridgertonów”
Skoro o królowej Charlotcie mowa, warto wspomnieć, że w 2023 roku powstał spin-off dziejący się w tym samym uniwersum co „Bridgertonowie”, opowiadający młodość bohaterki. „Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów” prezentuje losy królowej Charlotty, a dokładnie Zofii Charlotty Mecklenburg-Strelitz, czyli niemieckiej księżniczki, która 8 września 1761 roku została wydana za mąż za króla Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii, Jerzego III. Serial jest swoistą fantazją na temat tego, jak mogło wyglądać życie królowej, zatem bardziej prawdopodobne jest założenie, że nie ma nic wspólnego z jej biografią.
Twórczyni obydwu produkcji, Shonda Rhimes, korzysta z hipotezy, która od 1940 roku krąży wśród historyków, a dotyczy pochodzenia Zofii Charlotty i domniemania, że w jej żyłach płynęła domieszka afrykańskiej krwi. W serialu bohaterka jest ciemnoskórą księżniczką Wielkiego Księstwa Meklemburgii-Strelitz.
Pierwszy raz przypuszczenie na temat jej pochodzenia wysunął jamajsko-amerykański pisarz J.A. Rogers w swojej publikacji zatytułowanej „Sex and Race”. Okazało się bowiem, że portret królowej namalowany w 1761 roku przez Allana Ramsaya ujawnia jej „szerokie nozdrza i wydatne wargi”. Dało to początek powracającej tezie, że Zofia Charlotta mogła w swojej rodzinie mieć afrykańskich przodków, choć nie ma na to niezbitych dowodów. Zatem nie warto polegać na serialu jako na wiarygodnym źródle historycznym, do czego zresztą produkcja Netfliksa nie pretenduje.
Zasada „color-blindness” a historycy
Shonda Rhimes wprost deklaruje, że w obydwu serialach (tj. „Bridgertonach” i „Królowej Charlotcie”) korzysta z zasady „color-blindness”, czyli opowiadania historii bez skupienia się na rasowym pochodzeniu bohaterów, jak i obsady serialu. Oglądamy więc ciemnoskórych arystokratów na brytyjskim dworze, a relacje między nimi odbiegają od tego, jak przedstawiają to historycy. Nie jest to pierwszy przypadek takiego rozwiązania fabularnego. W scenariuszu „Downton Abbey” stosowano tę samą metodę twórczą.
Seriale Shondy Rhimes starają się emancypować relacje społeczne i motywować bohaterki do odważnych i przełomowych działań, tym samym dając impuls swojej widowni. Mimo to jednak razi w tym kontekście, zachowanie dojrzałej królowej Charlotty, której język brzmi mało postępowo zwłaszcza w tych momentach, gdy oczekuje od swoich dzieci obdarowania jej wnukami. Rozdźwięk między nastoletnią a dojrzałą Charlottą bywa zaskakujący.
Głos historyka
- W przypadku „Królowej Charlotty” Netflix nie pozycjonuje tej produkcji jako serialu historycznego. Mówi o serialu kostiumowym. Wówczas to czy kolor skóry aktora będzie miał jakiekolwiek znaczenie, to już element można powiedzieć wizji artystycznej i wrażliwości danego reżysera. Pod względem historycznym królowa Charlotta, a dokładnie Zofia Charlotta Mecklenburg-Strelitz była niemiecką księżniczką. Jej rodzice tj. Karol Ludwik Fryderyk oraz Elżbieta Albertyna z Saksonii-Hildburghausen bez wątpienia wywodzili się z niemieckiej arystokracji. Wywód genealogiczny, a także liczne portrety królowej i jej rodziców nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości co do jej koloru skóry. Jednak w przypadku „Królowej Charlotty” raczej widz nie ma wątpliwości, że ma do czynienia z konwencją przyjętą przez twórców serialu, a nie pisaniem historii na nowo. Warto zapytać Netfliksa, czy zasada „color-blindness” będzie dotyczyła także podobnych produkcji, o ile takie powstaną, o nieeuropejskiej historii – w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówił Wojtek Duch, redaktor naczelny serwisu historia.org.pl
Ku pokrzepieniu serc
Na pewno jedną z ważnych cech serialu, które przyciągają publiczność, jest emancypacja bohaterek i dążenie do życia na własnych zasadach. Nie wszystkie marzą o zamążpójściu i przejęciu pałeczki od własnych matek. Niektóre mają ambicje twórcze, zawodowe i próbują je forsować. „Bridgertonowie” to produkcja mobilizująca widownię do podejmowania odważnych decyzji i dążenia do celu wbrew okolicznościom.
Piątego czerwca dwie aktorki z obsady „Bridgertonów”, tj. Claudia Jessie (grająca Eloise Bridgerton) i Adjoa Andoh (grająca Lady Agathę Danbury) odwiedziły Warszawę, gdzie m.in. spotkały się z fanami serialu. Fakt, że Netflix uznał za istotne, aby obsada serialu pojawiła się w Polsce, sugeruje, że produkcja cieszy się u nas dużym powodzeniem.
Seriale „Bridgertonowie” i „Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów” dostępne są na platformie Netflix.
Dołącz do dyskusji: Ciemnoskórzy arystokraci w serialu „Bridgertonowie”. Fenomen produkcji Shondalandu