AMS odmówiła administratorowi "Tygodnika Nie" powieszenia plakatu przed siedzibą PiS. "Źle to świadczy o wolności słowa"
Przy siedzibie Prawa i Sprawiedliwości na ulicy. Nowogrodzkiej w Warszawie jednak nie zawiśnie billboard administratora socialmediowych profili "Tygodnik Nie" Michała Marszała. W ostatniej chwili realizacji zlecenia odmówiła należąca do Agory firma AMS. - Słabo to świadczy o pojmowaniu wolności słowa w spółce Agory, wydawcy "Gazety Wyborczej". I źle o wolności słowa w kraju - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Michał Marszał. Co miało znaleźć się na plakacie?
Michał Marszał na wykupienie billboardu zgromadził środki dzięki zbiórce w mediach społecznościowych.
- Udało się zebrać na billboard przy siedzibie PiS, podpisałem umowę z AMS, 16 sierpnia mam tam coś powiesić. Jeszcze nie wiem co, ale coś, co – mam nadzieję – dopiecze PiS-owi. Ale nie mogę też przegiąć – przyznawał w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Michał Marszał.
Michał Marszał w rozmowie z Wirtualnemedia.pl przyznaje, że kilka miesięcy negocjował z AMS realizację billboardu, a umowę podpisał już w czerwcu tego roku
- Od początku tłumaczyłem, że sprawa jest happeningiem i już wtedy prosiłem, że jeśli AMS nie jest zainteresowany, po prostu niech odmówi. Chodziło mi o to jedno konkretne miejsce - pod siedzibą PiS. Kilka miesięcy trwały prace nad projektem. Dostałem od internautów kilkaset różnych propozycji plakatu. Wybrałem najbardziej łagodną. Poszedłem na wszystkie ustępstwa wobec AMS - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Michał Marszał.
AMS odmawia realizacji zlecenia billboardu "Nadchodzi koniec, Jarosławie"
Billboard miał wisieć w sąsiedztwie siedziby PiS od 16 sierpnia - tak się jednak nie stanie, bo w ostatniej chwili AMS realizacji zlecenia odmówiła.
- Dziś rano (16 sierpnia - przyp. red.) przyjechałem zobaczyć plakat. Nie wisiał. Pani za to odpowiedzialna poszła na urlop, a jej zastępca przysłał SMS, że plakat jest właśnie wyklejany. Pojechałem na miejsce i nic się nie działo. Wtedy dostałem na e-mail pismo od prawnika AMS - opowiada nam Michał Marszał. Zaraz potem smutno podsumowuje:
- Słabo to świadczy o pojmowaniu wolności słowa w spółce Agory, wydawcy "Gazety Wyborczej". I źle o wolności słowa w kraju. Bo przecież plakaty fundacji Kornice albo z płodami wiszą w wielu miejscach - i jakoś nikt tam tych argumentów nie podnosi - ocenia twórca popularnych w mediach społecznościowych profili "Tygodnika Nie".
A oto treść plakatu, który miał zawisnąć przy siedzibie PiS.
fot. Wirtualnemedia.pl
- Patronom, którzy wsparli moją akcję dziękuję i mogę obiecać, że zarówno ten plakat, jak i inne pojawią się nie tylko pod siedzibą PiS, ale i w innych miejscach kraju i podtrzymuję, że nadchodzi koniec, Jarosławie - mówi nam Michał Marszał.
AMS: plakat od Marszała niesie "wysokie ryzyko zniszczenia nośnika"
Jak ze sprawy tłumaczy się AMS? Jak wynika z pisma, którego treść poznał portal Wirtualnemedia.pl, firma uznała ekspozycję plakatu za "głośny fakt medialny", który "wzbudza bardzo silne, często nacechowane agresją, kontrowersje".
"AMS ma prawo do odmowy przeprowadzenia ekspozycji reklam klienta na wypadek, gdy treść lub forma reklamy obiektywnie narażałaby nośnik reklamowy na wysokie ryzyko zniszczenia wskutek aktów wandalizmu" - czytamy w uzasadnieniu odmowy powieszenia plakatu "Nadchodzi koniec, Jarosławie".
"AMS, obawiając się zniszczenia swojego nośnika reklamowego, zmuszona jest odmówić wykonania ekspozycji przekazanego do nas plakatu. W zaistniałej sytuacji rezygnujemy z prawa do pełnego wynagrodzenia (..), za wszelkie niedogodności przepraszamy" - czytamy w piśmie AMS do Michała Marszała.