Wynik wyborczy, jaki uzyskał Paweł Kukiz, budzi szacunek. Budzi też niestety rozczarowanie, bo rad bym go zobaczył w drugiej turze wyborów. Tym większa szkoda, że nie jest to sukces nadający się do łatwego przekucia na wynik parlamentarny.
Dlaczego nie jest to łatwe do powtórzenia jesienią? Z przyczyn moim zdaniem cośkolwiek oczywistych. Postaram się rzecz całą wyłuszczyć w kilku punktach.
Czas – kilka miesięcy, to zbyt mało, na zbudowanie struktur. Formacje, również, te, które są ruchem społecznym (na początku), muszą mieć sterowność. W innym wypadku jest to duże zwierze, tyle że bez głowy. Nigdy nie wiadomo, w jakim kierunku pobiegnie.
Ludzie – żeby skutecznie wystartować w wyborach parlamentarnych trzeba mieć setki kandydatów, którzy będą walczyć. Co więcej – trzeba mieć dziesiątki liderów, którzy pociągną listy na poziomie regionalnym i będą twarzami ruchu. Podejmą polemiki medialne i poprowadzą spotkania z wyborcami. Tu miejsce na pytanie: kto, to niby ma być? Starzy wyjadacze wyświechtani w innych formacjach politycznych? No, to cytując dawną kampanię CDU: „oni już byli, oni zawiedli”. Nieznani nikomu aktywiści, najlepiej młodzi wiekiem? Tego już Roman Giertych próbował. Nawet chodził z przedstawicielami Młodzieży Wszechpolskiej po domach. To nie zadziała.
Zaplecze eksperckie – trzeba mieć „jakiś” program. Jak ten program ma „jakiś” być, to i ktoś go musi stworzyć. Kto? W Polsce nie ma przyzwolenia na istnienie autorytetów, więc, każdemu można błotem przywalić i niech się lider tłumaczy. Jeden w doktoracie pisał inwokację do Lenina, inny zmienił poglądy w sprawie Okrągłego Stołu, jeszcze inny nie popierał Frankowiczów… i tak to sobie popłynie.
Przeszłość – popatrzmy sobie na ruchy społeczne. Historia nieodległa – 2001 rok. W wyborach startuje RS przeciwny finansowaniu partii politycznych z budżetu i generalnie będący przeciw układowi, systemowi etc. Nim doszło do wyborów powstała deklaracja założycielska – w styczniu. Rok wcześniej (sic!) jeden z trójki założycieli wystartował w wyborach prezydenckich. Również na rok przed wyborami podjęto współpracę z profesjonalistami w zakresie Public Relations (i to bardzo sensownymi). Starczyło to na 14,3% mandatów w Sejmie RP.
Na koniec dodatek poza tematem
Co niby mają dać JOW-y, na których zogniskowała się bieżąca dyskusja? Jak się ludzie nie będą interesować życiem publicznym, to ordynacja kompletnie nic tu nie zmienia. Zrobiono z nich główny punkt programu Kukiza. Ciekaw jestem ilu wśród tych, którzy oddali głos na tego kandydata uczyniła to ze względu na ten właśnie motyw, który powraca co czas jakiś, jako antidotum na wszelkie zło?