Bywali w Polsce władcy na tyle błyskotliwi, by jeszcze w trakcie bitwy powiedzieć „gorze nam się stało”. Bywali i tacy, którzy biegle władali kilkoma językami i w żadnym nie mieli nic do powiedzenia. Byli też i Ci, którzy całe życie, wszystko robili dobrze, niestety tylko i wyłącznie w ich mniemaniu. Nie brakowało również uzurpatorów i samozwańców. Patrząc na powołanie Polskiego Stowarzyszenia Blogerów i Vlogerów (w skrócie PSBV), warto zachować tę perspektywę historyczną.
„Polska złota młodzież wykończy się sama”
Oglądając dokument „Blogersi” można nabrać przekonania, że oto mamy do czynienia z groźną subkulturą, dodatkowo, jak to stwierdza Tomasz Tomczyk dicto Kominek: wyjętą spod prawa” (brak regulacji ustawowych). Patrząc przez pryzmat blogów, które mniej lub bardziej regularnie czytam taka właśnie jest. Pierwsze Blog Forum Gdańsk pokazało jednak, że to obraz spaczony. Pozytywne relacje można było w 2010 roku „kupić” w zamian za „wpuszczenie na imprezę”, drobne gadżety, nocleg w hotelu… I nagle Towarzystwo staje się ułożone, grzeczne, doceniające i nade wszystko urosło w swoich oczach. Ponieważ, to „wzrastanie”, to efekt docenienia z zewnątrz. Dla znacznej części ludzi, którzy wzięli udział w I BFG autentyczną wartość stanowiła plakietka z imieniem i nazwiskiem.
Podsumowując 2010 rok w blogosferze Mirosław Usidus stwierdził na łamach Wirtualnychmediów, że uczestnicy BFG, to być może grono ludzi, którzy uważają się za jakąś awangardę blogową i gotowi są wytyczać plany na kolejną pięciolatkę.
„Ustąpimy miejsca młodszym, żeby stworzyć nowy ZBoWiD”
Pomysł powołania Towarzystwa Blogerowego dotarł do mnie po drugim BFG. Odpisałem, że nie widzę uzasadnienia, ale też jestem jak nieistniejący już program Pospieszalskiego, czyli uważam, że „warto rozmawiać”. Dziś Stowarzyszenie już istnieje. Patrzę na dokumenty założycielskie i niestety z każdej linijki uderza całkowity brak uzasadnienia dla tej idei.
Powód powstania a „Powód dla którego piszę”
„W ostatnich miesiącach dużo się mówi o blogo i vlogosferze.” – I? Ta jedna litera w zasadzie w tym miejscu wystarczy. To jest takie paskudztwo, którym czasem raczą nas parlamentarzyści. Gdyby to pisali Niemcy, to u nich zwrot „mówi się” ma nieco inny kontekst. U nas pokazuje całkowity brak myśli do przekazania. Ktoś czytuje blogi oparte na „mówi się” i „dużo”? Nie wydaje mnie się, z krakowska mówiąc.
„Rozwój szeroko pojętej blogosfery jest dziś na takim etapie, że powołanie stowarzyszenia jest naturalnym krokiem w jej rozwoju”. Nie widzę w tym kompletnie nic naturalnego. Widzę za to ów brak uzasadnienia.
„Uwiarygodni środowisko w kontaktach zewnętrznych” – wreszcie docieramy do sedna. Ktoś chce być prezesem, ktoś wice, ktoś członkiem Komisji Etyki. Funkcje, reprezentowanie – ot i cały sens działania. Szkoda, że taki zakamuflowany.
Nie życzę sobie żeby jakikolwiek twór uzurpował sobie prawo do reprezentowania mnie, w kraju, czy zagranicą. Sorry, taki u mnie klimat.
„Wierzący, co wierzą, że muszą być w partii”
Stowarzyszenie to owszem kolejny krok, ale na drodze do zrobienia z blogowania branży na siłę. Jest pseudo branżowa konferencja (Blog Forum Gdańsk to wydarzenie z zakresu marketingu terytorialnego, w tej kategorii nagrodzone i słusznie, bo PijaRowcy odstawili kawał dobrej roboty, konstruując ten produkt. Sam klaszczę – serio.); są nagrody branżowe. Tyle, że branża ludzi pióra już istnieje. Nazywa się dziennikarstwo…
Statut PSBV w kilku miejscach uderza słabością sformułowań. Na przykład kto może zostać członkiem zwyczajnym? §10, ust. 1:
„Członkiem zwyczajnym może zostać osoba fizyczna posiadająca pełną zdolność do czynności prawnych i niepozbawiona praw publicznych, będąca blogerem, vlogerem lub w inny sposób publikująca treści w internecie (tak – małą literą), o ile czuje się członkiem środowiska blogerskiego i/lub vlogerskiego”
- Kto to jest bloger? Dobre pytanie!
- Kto to jest vloger? Nie gorsze…
- Kim jest osoba „w inny sposób publikująca treści w” Internecie? Chłopak z IT w gminie, któremu wójt każe raz na miesiąc wrzucać peany na swoja cześć?
- Co to znaczy: „czuje się członkiem (…)”?
Etyka, nauka trudna…
§10 ust. 4: „Członków zwyczajnych i wspierających przyjmuje w drodze uchwały Zarząd, na podstawie rekomendacji jednego członka Stowarzyszenia, po ewentualnym zasięgnięciu opinii Komisji Etyki”. Etyka – oj… To się nazywa ściągnięcie kłopotów na łby i to na własne życzenie. Naturalny (tu ten wyraz pasuje) krok kolejny, to powołanie przy zmianie statutu „rzecznika dyscypliny blogerów i vlogerów”.
Pisałem już o tym, że porywanie się na kodeks etyki, dbałość o czystość etc., nie doprowadzi do niczego dobrego. PSBV stanie – bo jak rozumiem taki jest cel – za chwilę przed dylematem zdefiniowania pojęć: bloger, vloger, „inny twórca”. Od dołu zacznie się międlić to, co dotychczas się nie udało rządzącym. Żaden Premier, żaden Parlament, zrobi się to własnymi rękami i w dobrej wierze.
Resztę myśli i wyrazów, które mi się na usta w tym miejscu cisną powierzam Chronosowi. Bardzo mądre bóstwo. Żeby jednak, zgodnie z misją mediów publicznych, poszanować i religię chrześcijańska dodam: po owocach PSBV poznacie.