Jak doniosły Wirtualnemedia, PiS znowu rozpoczyna rządy od zapowiedzi zmian w mediach publicznych. W 2005 roku zaowocowało to cudaczną koalicją z Samoobroną RP i LPR, której kwintesencją w dziedzinie rynku medialnego były słowa Andrzeja Leppera: „O co wam chodzi? O pozory? Jest co dzielić, to dzielimy”! W trakcie przerwanej kadencji (prawie jak „Przerwana dekada” Gierka ) Prawo i Sprawiedliwość koszmarnie poprowadziło politykę medialną (np. podpisanie umowy koalicyjnej tylko w obecności TV Trwam i Radia Maryja). Jak widać osiem lat w opozycji nie poszło na marne i dostrzeżono, że władanie mediami publicznymi to za mało. Trzeba mieć dobrą prasę i gdzie indziej. Niestety, zamiast projektów efektywnej komunikacji, PiS postanowił rozegrać rzecz całą po swojemu, czyli w drodze nowelizacji aktów prawnych. No cóż – można próbować i tak, szkoda tylko, że ta szarża, to za nasze pieniądze.
Co oferuje PiS? Zmianę statusu prawnego mediów publicznych z poziomu spółek skarbu państwa, do instytucji kultury. Wyrzucenie ich z rynku reklamy komercyjnej i pozbawienie możliwości generowania zysków oraz powszechny, niski abonament ściągany „inaczej”. Rewolucja ta ma nastąpić do 2017 roku (całość artykułu do przeczytania tu, na Wirtualnemedia.PL).
Odnosząc się do całości zamierzeń pokrótce:
Po pierwsze – wygląda, że przewidywania mi się sprawdzą i tym razem PiS nie zaatakuje z marszu, tylko spokojnie poczeka na koniec kadencji obecnej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (wygasa w sierpniu 2016 roku). To dobry krok, przynajmniej w sensie wizerunkowym.
Po drugie – próbuje kupić duże media komercyjne, niestety za nasze pieniądze. Media komercyjne mają wypaść z rynku reklamy i karmić się z abonamentu. W praktyce oznacza to degradację mediów publicznych na lokalnych rynkach. Niski, powszechny abonament oznacza też niskie środki na realizację działań. Co więcej – argumentacja, że media publiczne nie powinny generować zysku jest absurdalna. To tak, jakby nie miały zarabiać muzea i teatry. Bzdura kompletna, godząca dodatkowo w ideę partnerstw publiczno-prywatnych, ale najwidoczniej aktywność społeczna, nie jest w cenie. Za to cała reklama komercyjna, społeczna, ba – nawet urzędowa – trafi na rynek prywatny.
Po trzecie – zapowiadana zmiana wzmacnia dodatkowo pozycję KRRiT i pozwala na centralne zarządzanie całym interesem, czego zwolennikiem nie jestem.
Po czwarte – abonament miał się zmieniać i za Platformy, ta jednak niczego dobrego – w sensie prawnym – dla rynku mediów nie zrobiła, poprzestając na „odzyskaniu” z PSL i Ordynacką rozgłośni i oddziałów TVP.
Reasumując – Drodzy Reformatorzy, wy już lepiej poprawcie Prawo Prasowe, bo mnie te odwołania do Konstytucji PRL zwyczajnie mierżą. A zanim pozmieniacie rynek, dla poprawy własnego wizerunku, to zróbcie szeroką debatę, bo może wasz pomysł nie jest najgenialniejszy.
I tym optymistycznym apelem zakończę. To będzie ciekawa kadencja!
P.S. Jedno pewne – w kolejnych władzach mediów publicznych nie będzie przedstawicieli Ordynackiej.
Komentarze