Domniemam, że niewielu rodaków wie, iż po raz pierwszy słowo europejczycy zostało użyte w odniesieniu do posiłków Karola Młota w bitwie pod Poitiers w 732 roku. Frankowie bronili się wtedy przed najazdem Umajjadzkim (arabskim). Dziś, z rzeszami migrantów przemycanych na stary kontynent przez zorganizowane grupy przestępcze za pieniądze, stanęliśmy przed gigantycznym kryzysem (polecam źródło rządowe). Nie ekonomicznym, nie militarnym, ale przed kryzysem tożsamości.
Europa ugrzęzła w lansowaniu wolności. Co zmierza, w mojej ocenie, do dyktatu mniejszości. Wznosząc górnolotne hasła, sama zamknęła się w kazamatach politycznej poprawności. Uznała, że podstawowym prawem, jest prawo do handlu. Straciła polityczne pazury i rolę na arenie międzynarodowej. W prawdziwej grze dyplomatycznej zupełnie jakby żadna Unia Europejska nie istniała, i tak biorą udział przede wszystkim wytrawni gracze, czyli byłe mocarstwa.
W sferze ludzkiej stajemy na polu, na którym w imię wolności, prawo do swobody wypowiedzi zaczyna poniektórych mierzić. Bo każdym słowem, czy gestem mogę urazić uczucia Sami-Wiecie-Kogo (i nie ma znaczenia, o kim teraz pomyśleliście). Tylko niestety ja sam nie do końca wiem, czym. Jeszcze chwila i nie będziemy mogli ze sobą ani „pięknie się różnić”, ani nawet rozmawiać. Zauważam też zabawne zjawisko – najgłośniej w obronie Sami-Wiecie-Kogo występuje nie Sami-Wiecie-Kto, nie jego śmierciożercy, ale ci wszyscy zwolennicy wolności wszelakich, którzy się martwią, że oto ich europejski brat, może niechcący urazić swoją wypowiedzią Sami-Wiecie-Kogo, więc lepiej go przestrzec, przed tak niegodnym zachowaniem! Jeszcze chwila i dobrniemy do jakiejś „obywatelskiej” wersji Stasi.
W związku z powyższym prawo do posiadania swoich poglądów staje się prawem intymnym. A ich publiczne wyrażanie już bezwstydem, który może się spotkać z napiętnowaniem.
Znaleźliśmy się w punkcie, w którym trzeba uczciwie zapytać o to, kim są ci europejczycy? Czym jest Europa? Dokąd zmierzamy?
Obecnie bowiem dryfujemy donikąd, bo poza swobodami handlowymi, obroną rynków wewnętrznych i ochroną środowiska nie mamy żadnego, kontynentalnego celu.
Aha, do starcia pod Poitiers doszło 25 października – bez podtekstów.
Na koniec linki do dwóch obrazków parodiujących ludową opowieść o Czerwonym Kapturku w jej najpopularniejszej wersji. W obu przypadkach może wywoływać uśmiech, skłaniać do refleksji, lub urażać uczucia.
Obrazek i obrazek