Każda próba poważnej dyskusji na temat tworów nieistniejących, albo istniejących tylko w mediach, takich jak „Deklaracja wiary i sumienia nauczycieli”, wywołuje u mnie szczerą niechęć, do polskiej edukacji. Niechęć, nie wynikającą z tego, że nie ma szkoła polska wiary, czy sumienia, ale dlatego, że nie wbija do głów znaczenia źródła. Nie wyrabia tego nawyku „ciągu na źródło” jak to określa uczony kolega. Pokazuje zaś obowiązującą akurat wykładnię programową, co to ją jednym rozporządzeniem można zmienić. Na szczęście edukacja na szkole się nie kończy. Mamy jeszcze media publiczne, których zadaniem misyjnym jest m. in. służenie edukacji medialnej (Art. 21. Ust. 2 pkt. 10).
Przynajmniej w teorii powinno to stawiać media publiczne w takiej sytuacji, w której objaśniają one rzeczywistość, również tę medialną. Pokazują też rządzące rynkiem komunikacji masowej mechanizmy. Generalnie – powinny zachowywać się inaczej niż Yellow Press.
Tyle teorii. Teraz praktyka. Słupki oglądalności, czy słuchalności, reklamodawcy i domniemane zaangażowanie w rozgrywki polityczne, popsuły ten obszar bardzo. Wczorajsza audycja Krzysztofa Grzybowskiego w Radiowej „Czwórce” była tego kolejnym przykładem.
Audycja dotyczyła nieistniejącego (tzn. wykreowanego przez media) zjawiska jakim jest „Deklaracja wiary i sumienia nauczycieli”. Nie wiem, kto w Czwórce postanowił sięgnąć po temat, którym media „żyły” w końcówce lipca, czyli z tygodniowym opóźnieniem, ale niech tam. Jak sięgamy po coś tak późno, to powinien być to znak, że mamy coś do dodania. Albo chcemy słuchaczy wyedukować medialnie właśnie i im udowodnić, że król jest nagi, a duże redakcje zawracają im cztery litery i angażują w spory, o czymś co nie istnieje. Słowem misja, misja i jeszcze raz misja!
Niestety, audycja była dokładnie taka sama jak wszystkie dotychczasowe. Wielki, poważny problem „deklaracji wiary nauczycieli”. Głosy w studio równo rozłożone po obu stronach, plus sms-y od słuchaczy, telefoniczne wejścia antenowe i Facebook…
Nasza polemika z Fejsa (bo nie pozostałem biernym słuchaczem) została przeniesiona przez redaktora Grzybowskiego na antenę. Na falach eteru mówił on, że się upiera, iż taki temat jak „Deklaracja wiary i sumienia nauczycieli” istnieje i, że nie został wykreowany przez media (a przez kogo?). W ten sposób odnosząc się do moich komentarzy, twierdzących coś wręcz przeciwnego. Mam wrażenie, że chyba w ferworze polemiki, zapomniał przy tym, że nie wszyscy słuchacze są dopięci do Fejsa. Przynajmniej ja tak to odbierałem. Niestety nie przywołał przy tym żadnego z moich argumentów i nie nawiązał do źródła tego dokumentu w wersji roboczej, który sobie na blogu wisi.
No cóż, szkoda mi tego tematu. Czwórka podeszła do niego późno – tydzień „po”. Podeszła do niego tak jak wszyscy, którzy byli przed nią. Choć redaktor Grzybowski, jak twierdzi, zna źródło, czyli pionierski post na niszowym blogu, potraktował rzecz całą ze śmiertelną powagą. Wkomponowując się tym samym w ten sam ton, w który uderzają wszyscy twierdzący z uporem maniaka, że jest coś na rzeczy. Tu szczególnie kreatywni są politycy zwani lewicowymi, działający z niskich i doraźnych pobudek politycznych, broniący właśnie bohatersko Rzeczpospolitą przed staniem się „drugim Libanem” (była już gierkowska Druga Polska, potem Druga Japonia, Druga Irlandia, teraz Drugi Liban – no, no, kreatywnie pojechali trzeba przyznać. ). Jakby to ujęła gimbaza: „żal”.
Na marginesie, to dziennikarstwo w mediach publicznych ma już swoją „deklarację wiary i sumienia”, którą stanowi Art. 21 Ustawy o radiofonii i telewizji, zwany potocznie „misją”. Można w nim m. in. przeczytać, że (ust. 2 pkt. 6): „Programy i inne usługi publicznej radiofonii i telewizji powinny: respektować chrześcijański system wartości, za podstawę przyjmując uniwersalne zasady etyki”; Wystarczy twórczo rozwinąć. Bo ja, na przykład, nie wiem, co to są „uniwersalne zasady etyki”.
Tekst o „Deklaracji wiary i sumienia dziennikarzy” to najmocniejszy post w polskiej blogosferze ostatniej dekady. Wyobraźcie sobie. Zakładacie bloga na niszowym portalu (w tym wypadku NeON24). Pierwszy post 22 czerwca. Czytelnictwa zero, komentarzy prawie zero, albo odautorskie. Miesiąc później, 23 lipca piszecie, że „pracujemy nad deklaracją (…)”, bez informacji, kto „my pracujemy”. Idealnie trafiacie w linie redakcyjne i ogólny „trynd” panujący jak się okazuje w sporej grupie dużych mediów i po tygodniu o „my pracujemy” dyskutują topowi politycy i medialne „autorytety moralne i niemoralne”. Lewica donosi, że podobno 4000 nauczycieli już podpisało tę deklarację, której przecież nie ma. A wpisując tytuł postu w Google uzyskujecie prawie 800.000 odpowiedzi. Gratuluję Ci Autorze. Gratuluję Wam Dziennikarze zajmujący się tematem. Gratuluję Wam Medialne Autorytety Moralne i Niemoralne dające się wpuszczać w kanał (ściekowy…)!
Teraz tylko przydałby się mały chłopiec, który by krzyknął: „Król jest nagi!” Może by Wam łuski z oczu spadły.
Panie Krzysztofie – również Pana pozdrawiam i pięknie dziękuję za pozdrowienia na antenie!
We wczorajszej polemice poruszył Pan ciekawy wątek. Skoro takie zagadnienie nie istnieje, to czemu wspomniane powyżej „Medialne Autorytety Moralne i Niemoralne” o nim rozmawiają? Odpowiedź pokazuje, jak odpowiedzialna jest praca dziennikarza. Ministerstwo Edukacji zapytane o opinię oczywiście nie sięgnęło do źródła (bo szkoła „ciągu na źródło” Pani Minister nie nauczyła), tylko poważnie traktuje dziennikarzy z dużego medium, zakładając, że ci zachowują się w sposób przyzwoity, czyli, że w ogóle jest co komentować. Kto w takim razie wykreował problem „Deklaracji wiary i sumienia nauczycieli” jeśli nie media? Nieznany autor blogujący od miesiąca?
I tym pytaniem możemy zakończyć wątek – mam nadzieję…
Panie Zbigniewie, przecież to już ręce same opadają. Za kolejnymi deklaracjami , niechaj idą następne : po wojakach etatowych, celnicy i kominiarze. To się musi skończyć deklaracjami ideowymi apriorycznie – pań zawodowo radzących sobie na dupie.
Co to za kraj, w którym idiotyzmy z kosmosu wypierają skrzeczącą rzeczywistość ?
Zdrowotności , w obliczu TEGO cyrku.
Panie Adamie!
Odpowiadając na pytanie co to za kraj, niestety jedyna istniejąca odpowiedź, to: nasz własny.
Żart pod tytułem „Deklaracja wiary kominiarzy” już krąży w Sieci.
Krople drążą skałę. Mam więc nadzieję, że w końcu jakieś oprzytomnienie i najzwyklejsze w świecie branie odpowiedzialności za to co się robi, nastąpi.
Pozdrawiam! ZB
Panie Zbigniewie – nagość w dzisiejszych czasach już nie szokuje (nawet ta królewska), a co dopiero miałkość, nijakość, żadność (mediowa też).
chciałoby się powiedzieć.
Signum temporis – goła d…
Panie Ewaryście!
Z żalem przyznaję, że cała racja po Pana stronie!
Pozdrawiam, ZB
P.S. Pod wpływem Pana postu kupiłem banany – smaczne!
Szanowny panie, nie od dziś wiadomo ale od Mieszka 1, że społeczeństwo polskie w swej masie, nie jest chrześcijańskie ale jest zatrute pogańskim katolicyzmem który jest religijnym kłamstwem który z czystą biblijną nauką nie ma nic wspólnego,i jak Pismo mówi w 2 Tes.2, 11-12. 11. I dlatego zsyła Bóg na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu, 12.Aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie,lecz znależli upodobanie w nieprawości.Dziennikarze i najpierw lekarze pod wpływem katolickiego kłamliwego ducha są jak Pismo mówi: w ostrym obłędzie, i dlatego to robią co pan tu napisał, katolicyzm jest przekleństwem tego narodu i Europy i świata, dlatego dochodzi do zamętu i zła.
Dzień dobry!
W Europie o katolicyzm coraz trudniej, więc może i obłędy miną.
Pozdrawiam, ZB