Priorytetem władzy (sądowniczej również) jest walka z rasizmem, a nie walka z „wałkami” gospodarczymi, mafią polityczną i innym przestępstwami, które wyprowadzają Polskę na przedpola późnego feudalizmu i współczesnego libertynizmu. [Wyzysk + wszyscy są równi, czyli władza bardziej – jej wolno wszystko.].
Okazuje się, że problemem dla rządzących (rządy warszawskie) nie jest masowa emigracja Polaków za granicę w poszukiwaniu pracy i godnych warunków życia. Maturzyści właśnie piszą egzamin dojrzałości i większość z nich już w czasie najbliższych wakacji wyjedzie z kraju rządzonego przez… Studenci bawią się – mają przerwę od codziennych trudów nauce (zaznacz – kopiuj –wklej; zakuj –zdaj –zapomnij). Ci, którzy nie balują na koszt swoich rodziców już mają zaklepane miejsca pracy i być może życia gdzieś po za Polską. Tylko nieliczni odważą się i zaryzykują na jakiś biznes. Z reguły są to ci, którzy już w czasie nauki na studiach ostro pracują na swoje utrzymanie.
Ci, którym „starzy” dają nauczyli się „doić” rodzinę ile się da i jak długo się da – wieczni studenci siermięgi i zwykłe miernoty, których potem to „coś”, czyli totalne „nic” pchnie do polityki, aby dalej żyć za cudze.
Prokurator Generalny w trosce o walkę z rasizmem wydaje podwładnym polecenia służbowe jak należy i co należy robić z wszelkimi przejawami tzw. rasizmu. Oplakatowane hasłami „Stop rasizmowi”; „Stop wykluczeniu” są wszystkie instytucje państwowe, uczelnie, szkoły a nawet przedszkola – nie wiem jak jest t w przypadku żłobków.
Panie Seremet, w tym kraju wykluczonych zawodowo są setki tysięcy osób. Proszę ścigać z urzędu lub jak pan woli na wniosek pana Kamysza, który chełpi się tym, że bezrobocie spada. Proszę sprawdzić dlaczego spada, proszę doszukać się związków skutkowo przyczynowych. Podpowiem, a co mi tam – masowa emigracja ludzi wykluczonych zawodowo i społecznie oraz tych, którzy w tym kraju nie mają już sił robić za murzyna. Czy w tym programie „Stop rasizmowi” nie chodzi przypadkiem o to, aby jednych „murzynów” zastąpić innymi? Ci „inni” jak tutaj wpadną w rytmie „marsz marsz… z ziemi włoskiej do Polski…”, to dopiero będzie bal.
Mam ten komfort, jak dajmy na to autor znanej bajki o „Murzynku Bambo”, i mogę nazywać rzeczy po imieniu tak jak mnie uczono. Nie będę słuchał dyspozycyjnych lewackich fiutów, którzy realizują wszystko tylko nie przyzwoitość wg standardów promujących normalność.
Przypuszczam, że wg tych nowych zleconych przez Brukselę, pan Andrzej Seremet niezwłocznie postawiłby Tuwima przed sąd i ścigał za rasizm, a autor jak nic dostałby dwa lata paki w zawiasach na pięć.
Standardy państwa, które z jednej strony oplakatuje się w imię zleconych idei z Brukseli – taka Moskwa bis – a z drugiej władza wzmacnia się policyjnie, potrafię nazwać jednym słowem – skurwysyństwo. I dokończyć tę, jakże niebezpieczną myśl prostym, ale czytelnym hasłem: „Na pohybel skurwysynom!”
