To jest tak. Zdrowie jak to zdrowie czasem jest i funkcjonuje bez zarzutu, a czasem się sypnie jak paciorki zerwanego różańca. I jak masz szczęście to w końcu otrzymujesz od specjalisty skierowanie na zabiegi rehabilitacji kręgosłupa od głowy aż po samą… i zaczynasz szukać najbliższego wolnego terminu.
W końcu decydujesz się na wariant Jaruzelskiego (90 dni spokoju) i … Wybrałem sobie Brzeg Dolny. Po zarejestrowaniu skierowana opcja na NFZ – prywatnie wydałem tyle, że wystarczy – odczekałem swoje, ponad 90 dni i w tzw. międzyczasie jakieś dwa tygodnie temu zadzwoniła pani z pracowni w Brzegu Dolnym podała datę – 29 listopada g.15. Zapisałem sobie w kalendarzu datę i godzinę. W piątek 26 listopada otrzymałem SMS z NFZ: „Przypominamy o wizycie w pracowni fizjoterapii na 30 listopada 2021″. Miał być poniedziałek a przesunęli na wtorek?
Dzwonię. Telefon głucho i długo wybrzmiewa nikt w pracowni nie odbiera. Jadę zatem we wtorek, w końcu ci z NFZ wiedzą lepiej. Byłem, jak lubię, kwadrans wcześniej. Za pleksi te same dwie panie co trzy miesiące temu. Z gabinetu wychodzi lekarz i się mnie zapytuje czy ja do niej. Tak, do lekarza na 15.
– Nazwisko? Podaję. – Ale… pana nie mam u siebie.
Te dwie zza pleksi raz jeszcze pytają o nazwisko. Powtarzam.
– Ale miał pan być wczoraj, lekarz czekał.
Pokazuję SMS. – My nie odpowiadamy za NFZ.
Tłumaczę, że dzwoniłem w celu weryfikacji tego SMS ale nikt nie odbierał na co mam dowód. Pokazuję liczbę połączeń z piątku. Wzruszenie ramion jednej a potem drugiej. Z boku zdziwiona stoi pani doktor. Jej oczy z pozoru nieruchome stawały się coraz większe. Jeszcze chwilę – pomyślałem – i będzie świeciła jak lampy syreny 105 późną nocą.
– A skoro już jestem i pani doktor nie ma pacjenta to nie można mnie zbadać dzisiaj?
– Nie można. Najbliższy wolny termin – nosem przypominającym nos Kwacha po ostrym chlaniu ląduje w kalendarzu – 14 grudnia. Pasuje?
Spojrzałem raz jeszcze na te dwie zza pleksi szybko dokonałem podliczenia ich średniego ilorazu IQ i wszyło mi że razem mają tyle co szara koperta leżąca na wierzchu sterty papierów.
– Pasuje – odpowiedziałem i życząc dobrego dnia wyszedłem po drodze rozbrajając w sobie bombę złożonego wkurwu.
Wsiadłem do auta zapuściłem silnik i radio, a tam: „Dziwny jest ten świat”
W drodze powrotnej zastanawiałem się jak na własną rękę nawlec te rozsypane paciorki skoro z NFZ i ZUS jest jak jest.