Jest niedziela dziewiąty dzień stycznia Anno Domini 2022. wyjmuję nową czystą kartkę papieru (Pusty dokument) z nadzieją, że uda mi się na niej skreślić choćby kilka dobrych, porządnie zbudowanych zdań, w których znajdą się: orzeczenie, podmiot, przydawka, dopełnienie, okolicznik. I już w tym miejscu śmiało mógłbym napisać: no i ch.., to na tyle.
W głowie jak pustym sklepie z którego wyjęto cały towar wraz z pólkami i regałami, zostało ich kilka zapewne te zbyteczne. Wyprowadziłem psa na ogród. Prawdę mówiąc ona sama, bo to sunia Figa, prosiła lekkim piszczeniem upomniała się o to aby pójść na dwór i oddać naturze co się należy. Figa została na ogrodzie – ma tutaj sporo przestrzeni, myślę że wystarczająco jak na szczeniaka Beagle. Wróciłem do środka i usiadłem znowu przed tą upartą klawiaturą z której nie potrafię nic dobrego wycisnąć. Spoglądam w duże lustro naprzeciwko mnie. Odnoszę wrażenie, że ja w lustrze jestem inny aniżeli wczoraj, że ten w lustrze nie dość że staje się coraz mniej podobny do mnie to na dodatek coraz bardziej się oddala. Dla pewności sprawdziłem czy lustro i ja znajdujemy się w takiej samej odległości co wczoraj. Jest taka sama, identycznie.
Jakieś myśli uparcie chcą się przebić przez inne rozkojarzone i bardzo poplątane, ale nie potrafią albo nie mają właściwej siły przebicia. Te rozkojarzone i poplątane są, że się wyrażę pod ręką i pchają się na „pióro”, nie pozwalają odnieść się do najnowszych wiadomości z kraju i świata. Nie dość tego, że nie pozwalają, to na „pióro” pchają się znane wszystkim powiedzenia i zwroty z klasyków polskiej kinematografii: „Dzień Świta”, „Wojna polsko ruska” i kilku innych z których tak łatwo wyciąga się użyteczne wyrażenia, dialogi, cytaty.
Stąd zapewne szukając właściwego słowa, które mógłbym umieścić w zdaniu przerywam „Kurwa, kurwa, kurwa” i „Chuj, chuj, chuj”. Zdaję sobie sprawę, że są to; raz przerywniki, dwa – wentylowanie psychiki. Przyznaję, że „kurwa” i „ch.j” nie sprawiają mi żadnej przyjemności – przerywają mi natrętne myśli pchające się pod pióro.
No nie, „kurwa” daje mi jakąś przyjemności, której nie potrafię teraz nazwać i właściwie zaszufladkować, ale wiem że mnie wentyluje.
Tia.. zaszufladkować w tym pustym „sklepie”, w którym gdzieś daleko w ciemnym kącie stoją zapchane czymś regały. Instynkt podpowiada mi abym tam, póki co, nie zaglądał.
Kurwa! Nie wiem dlaczego myśli krążą wokół daty 26 sierpnia 2021r. Wiem, że tego dnia dałem się drugi raz szczypnąć Pfizerem. Skutek tego szczypnięcia opisałem w notce zatytułowanej: „Jestem już innym człowiekiem” http://blog.wirtualnemedia.pl/wiktor-smol/post/jestem-juz-zupelnie-innym-czlowiekiem
Zdaję sobie sprawę, że odczuwam każdą swoją komórką tę inność, która we mnie buduje swoją, zgoła odmienną od mojej starej, i niechcianą, tożsamość. To „COŚ” wyjebało w kosmos moją jasność myślenia i łatwość wypowiedzi znaczone trafną konkluzją i ripostą.
Pies wrócił z ogrodu, uprasza się jedzenia, co sprawia, że z pewną ulgą mogę porzucić maltretowanie upartej, jak Figa, klawiatury. I tak nie zdołałbym już z niej dziś niczego wycisnąć. Zatem mogę oddać się peregrynacji myślom.