Młodzi lekarze głodują , Płaszczak cynicznie chce sprawdzać ile schudli a KurWizja rozpuszcza plotki , ze niektórzy na wyjazdach jedli kanapki z kawiorem a jak mało zarabiają to powinni żreć co najwyżej chleb suchy..
Oglądam to widowisko i najbardziej śmieszy mnie postulat, aby liderzy wszystkich partii zgromadzali się w kolko i uradzili… A cóż oni się na tym znają!? Zdrowie publiczne, ekonomia zdrowia to bardzo wysoka specjalizacja i węzeł gordyjski sprzeczności wszelakich a systemy ochrony zdrowia są na całym świecie w permanentnej reformie…
POLITYCY chcą jak najmniej płacić z budżetu, ale zdają sobie sprawę, że chore społeczeństwo nie da im mandatu władzy, więc się przymilają i będą obiecywali bez pokrycia.. PACJENCI chcieliby jak najwięcej z budżetu wyciągnąć nie angażując własnej kieszeni. Pragną żyć bez ograniczeń, mieć lekarza na każde zawołanie, a nawet są tacy, którzy bardzo lubią dłużej pochorować…. LEKARZE są zainteresowani zarobkami na maksa, ale nie odpowiedzialnością, której za wszelką cenę starają się unikać! Bardzo dobrze natomiast wychodzi im wystawianie rachunków i to lubią najbardziej! FIRMY FARMACEUTYCZNE mają największe zyski z cudzego nieszczęścia ( w zyskach plasują się zaraz po narkotykach), są więc zainteresowane by jak-najwięcej z nas chorowało i brało leki: przekupują lekarzy i reklamują się na potęgę! .
Wiadomo już ( z dokumentacji WHO a UE tez to sprawdziła), ze finansowanie budżetowe jest TAŃSZE. W Danii, Wielkiej Brytanii, krajach skandynawskich jest np. państwowa służba zdrowia, bo ich nie stać na komercję. W Polsce mamy system ubezpieczeniowo-centralistyczny z wielka biurokratyczna piramida w postaci NFZ. Ta narośl obezwładnia cały system i zżera mu kasę, ale nikt nie śmie ruszyć piramidy, bo wiadomo jak niebotyczny byłby wrzask urzędasów odrywanych od koryta.
Film „Botoks” przeszedł w sama porę! Jest to obraz okrutny: wulgarny, drapieżny i i bez litości! Na filmie i w realu lekarze są skrajnie przepracowani, znerwicowani, bywają nietrafione terapie, błędne diagnozy i lekomania sterowana przez farmaceutów… Patryk Vega nie fantazjuje – zasłyszał od lekarzy więc pokazał na filmie, co mu naopowiadali… Każdy z nas rozpoznaje tam kawałeczek swojej historii.
Strajkujący lekarze chcą podwyższenia budżetowej składki na zdrowie. PO 7 latach bardzo ciężkich studiów dostają dziadowską pensję minimum minimorum, połowę tego co wyciąga kasjerka w markecie… Ale nie tylko o kasę chodzi! System ochrony zdrowia to symboliczny obraz sytuacji całego społeczeństwa.
Z okazji Światowego Dania Walki z Depresją dowiedziałam się np., ze, co 10 Polak ma obecnie zdiagnozowaną depresję. 400.000 chorych – co za gratka dla lekarzy i aptekarzy! Podobno 100.000 cierpi na inne psycho dolegliwości i uszkodzenia, Rany Boskie – co za perspektywy! A wiec… budujmy nowe szpitale, otwierajmy nowe psychiatryki! Składka w górę, będzie wzrost, będą statystyk, będzie się czym chwalić na publicznym forum…. Czy nie warto tu użyć prezydenckiego zawołania: Polacy nie idźcie tą drogą? Mnożenie szpitali nie jest rozwiązaniem. Najważniejsze by ludzie nie chorowali i aby nowe szpitale w ogóle nie były potrzebne! Trzeba raczej ulepszyć dialog społeczny: ocieplić międzyludzkie relacje, wspomóc rodziny… Awantury elit politycznych też napawają społeczeństwo lękiem i brakiem bezpieczeństwa, wzmagają poczucie osamotnienia, powodują choroby Panowie Politycy, sami sobie gotujecie ten los!
A jak zmniejszyć kolejki? Zanim zapadną budżetowe decyzje warto rozpoznać pozamedyczne sposoby odciążenia służby zdrowia. Są takie i kryją wielkie rezerwy.
Nie jest np. tajemnicą ze większość chorób ma podłoże psychosomatyczne. Ludzie po prostu chorują na swój los…. Giga-kolejki do lekarzy i masowe narzekania są także rezultatem źle zorganizowanego społeczeństwa, braku służb społecznych, pomagających zdesperowanym. A jak można inaczej?. Ćwierć wieku temu w Australii pracowałam w systemie samopomocy NGO, grup wzajemnego wsparcia AE ( anonimowe emocje) Jak wszyscy mieszkańcy Melbourne na Nowy Rok dostawałam pod drzwi spis 4.500 Grup self-help stanu Victoria ( 3 mln mieszkańców) Były w tych grupach self-help wszystkie trudne problemy życia, które mogą się zdarzyć każdemu oraz adres i dokładne info gdzie iść , aby znaleźć pomoc. Przykładowo - funkcjonowała np. grupa pod hasłem” Teściowe, które nie mogą się porozumieć z żonami swoich synów”., Osobno gromadziły się „ kobiety mężów uzależnionych od hazardu”…itd… itp… Ludzie sami takie grupy tworzyli w zależności od potrzeb. Tysiące spotkań, tysiące grup, które ułatwiały odstresowanie złych emocji…
W Polsce - jak się tylko w życiu coś niedobrego dzieje i serce lub żołądek z powodu stresu zaczyna nam podchodzić do gardła - idziemy zaraz zająć miejsce w kolejce i zawracamy głowę lekarzowi a następnie trujemy się lekami. Są też pacjenci z hipochondryczną paranoją, którzy codziennie odwiedzają Przychodnię, aby sobie pogadać z lekarzem, bo w domu, bo nie maja, z kim…
W krajach o rozwiniętym ruchu samopomocowym ( wszystkie kraje anglosaskie) szuka się pomocy przede wszystkim w grupie wsparcia, gdzie są ludzie zmagający się z podobnymi problemami i najlepiej sobie sami doradzą.
Brytyjczycy wprowadzili ostatnio nowe zwyczaje. Zgłasza się np. pacjent sercowy i dostaje skierowanie na operacje: konieczne są by-passy, bo serce mocno niewydolne. Na recepcie oprócz leków są zalecenia: proszę przestać palić, wskaźnik wagi BMI za wysoki, proszę zrzucić 10 kg…Co dalej? Operacja poszła świetnie, ale… po pewnym czasie zjawia się ten sam pacjent z zadyszką.. Potrzebna następna operacja by-pasów – mówi pacjent, który pali jak palił, brzuch przed sobą targa jeszcze większy i tłumaczy się głupio : ja przecież nic nie jem, ja nie wiem dlaczego tyję ( takiemu chciałaby się powiedzieć: w Oświęcimiu jakoś wszyscy byli szczupli … Niestety następna operacja będzie już na własny koszt. Ubezpieczenie przepadło.
Zgodnie z dyrektywą Ministerstwa wszędzie w szpitalach i przychodniach na ścianach wiszą u nas tablice z Prawami Pacjenta. Świetnie! Ale jak są prawa to są i obowiązki! Mamy prawo być zdrowi ale naszym obowiązkiem jest prowadzić życie zgodnie z zasadami zachowania zdrowia!
Jestem bardzo zdziwiona ze nasz Resort Zdrowia nie widzi potrzeby organizowania i społecznych kampanii edukacyjnych zdrowego stylu życia, Reklama bezczelnie zajęła miejsce edukatorów i wciska biednym ludziom pół-produkty i pół-trucizny 20 lat temu Polska była biedniejsza i nie było takiej nadwyżki w budżecie jak teraz a jednak państwo uciułało wtedy pieniądze na Narodowy Program Ochrony Serca a potem na Narodowy Program Walki z Rakiem
W połowie lat 90-tych Polska była gwiazdą pierwszej wielkości w statystykach chorób serca i co drugi Polak walił efektownie za zawał ( ścisłej 48 proc.) Kardiolodzy wystawiający akty zgonów byli bardzo przepracowani, a karetki na sygnale woziły niezmordowanie chorych po szpitalach i kostnicach. Narodowy Program Ochrony Serca, skierowany był nie tylko do lekarzy, ale do całego społeczeństwa oraz do każdego pacjenta indywidualnie! Każdemu wbito w tych latach do głowy, że są czynniki ryzyka, których warto unikać: nie palić, nie obżerać się, pokonywać stresy i lenistwo zasiedzenia. Prof. Zygmunt Sadowski, kierujący tym Programem był zdumiony, oglądając spadające słupki śmiertelnych statystyk… W ciągu dekady zachorowalność obniżyła się ponad 35 procent. Super – prawda? Zamiana sposobu życia uratowała miliony ludzkich istnień. Przy okazji zaoszczędziliśmy miliardy w złotówkach bez umniejszania funduszy składki zdrowotnej Wystarczyło wdrożyć promocje zdrowia! Proste!
Usługi medyczne są u nas wciąż takie jak za króla Ćwieczka: o świcie kolejki przed przychodniami, cały dzień kolejki przed gabinetami a na ścianach przychodni długie listy kolejkowiczów do specjalistów…. A przecież mamy wiek XXI i zupełnie inne sposoby komunikowania !
Duńska narodowa platforma zdrowia „SUNDHED” to po prostu portal integrujący usługi zdrowotne. W Danii nie ma kolejek do lekarzy i nikt tam nie narzeka… Jak oni to robię? Wyobraźmy sobie statystycznego pana Björna, np. otyłego 50-latka, u którego zdiagnozowano cukrzycę… Rezerwuje on wizytę u lekarza mailowo i mailowo dostaje potwierdzenie wraz ze skierowaniem na okresowe badania kontrolne, które realizuje we wskazanym laboratorium. Tam już na niego czekają, bo system „SUNDHED” natychmiast zarezerwował wolny termin i powiadomił pacjenta. Potem znów pan Björn zamawia przez Internet wizytę u diabetyka. Lekarz konsultuje aktualny stan choroby po obejrzeniu pacjenta i jego profilu zdrowotnego na „SUNDHED” i daje panu Bjornowi zalecenia – w tym linki do materiałów edukacyjnych jak żyć z cukrzycą. Ponieważ pacjenci chcą rozmawiać miedzy sobą dostanie on także linki do grup samopomocowych i stowarzyszeń pacjentów a także maile innych pacjentów, zainteresowanych wymianą doświadczeń. Ponieważ pan Bjorn ma nadwagę dostaje zalecenie by więcej się ruszał oraz skierowanie do Ośrodka Sportowego, gdzie są ćwiczenia dla cukrzyków. Podczas tej wizyty recepta na leki jest wysyłana przez lekarza wprost do apteki ( jedno – kliknięcie, – od czego mamy Internet!? ) Na następnej konsultacji lekarz będzie miał pełną kontrolę ( uwidocznioną na internetowym profilu) czy pacjent wykupił i czy brał leki i czy uczęszczał na gimnastykę. Na duńskim portalu „www.SUNDHED.Dk ”, gdzie „Profil Pacjenta” jest sekretnie ukryty i zabezpieczony przed natrętami, pan Björn w każdej chwili może prosić mailowo swego lekarza o poradę. Ponieważ Internet jest nieskończenie pojemny każdy Profil zawiera tez zakładkę ”Pamiętnik pacjenta” – pan Björn wpisuje tam swoje obserwacje i uwagi o samopoczuciu – podczas kolejnej wizyty lekarz nie będzie tracił czasu na wypytywanie…
E-medycyna funkcjonuje już w Danii, Norwegii, Finlandii, Szwecji, jest wprowadzana także w innych krajach UE: Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii. Włosi np. zainstalowali kamerki internetowe w domach tzw. obłożnie chorych. Lekarz konsultuje przewlekle chorych na odległość i jest do ich dyspozycji w każdej chwili – wirtualnie. W Polsce przewlekle chorzy a także starcy bez opieki blokują łóżka w szpitalach a kolejki przed izbami przyjęć coraz dłuższe i dłuższe….
I długą jeszcze mamy drogę do nowoczesnego systemu ochrony naszego zdrowia …
Dalej pisać nie będę, bo właśnie spieszę się do ortopedy. Czkałam na wizytę 8 miesięcy i nie jestem pewna czy lekarz będzie miał czas, aby na mnie spojrzeć, bo ma na mnie tylko 8 min ( zgodnie z rozpiską na drzwiach) i cały czas będzie zajęty wypisywaniem papierków….
Też spodziewam się hejtu po tym wpisie, …Jakim prawem się wtrącasz – zapytają. A takim ze nie tylko bywam pacjentką ale tez rozumiem te sprawy , bo miałam bliski kontakt z reformatorami systemu zdrowia. Przez dekadę przewodziłam Stowarzyszeniu Dziennikarski Kub Promocji Zdrowia.W momencie gdy Polska wchodziła do UE włóczyli mnie po różnych szkoleniach i konferencjach w kraju i zagranicą… Tam właśnie usłyszałam po raz pierwszy prosta prawdę, ze transformacja demokratyczna oznacza również większą odpowiedzialność osobistą ludzi za własne zdrowie! Usłyszałam opinie, ze w Polsce ludzie zawieszają się na lekarzach i nawet obwiniają lekarzy za stan swojego zdrowia. Oczekują cudów, myślą ze zdrowie przyjdzie do nich deux ex machina bez ich własnego współ udziału… Usłyszałam wtedy nawet, ze dla ogólnego społecznego pożytku trzeba w Polsce osłabić zaufanie pacjentów do medycyny aby ludzie zrozumieli ze ich zdrowie jest też w ich własnych rękach i że za swoje życie są odpowiedzialni! Lekarz nie jest bogiem wszechmogącym i ale raczej przyjacielem pacjenta i fachowym jego doradcą w sprawach zdrowia. Z tym ze jeśli potrzeba lekarz musi przyjść z pomocą natychmiast i fachowo!
Osłabienie zaufania do medycyny dokonało się w Polsce samo przez się i teraz zamiast peanów na cześć aniołów w białych kitlach wieszamy psy na lekarzach i na szpitalach. Niebezpieczny przechył w drugą stronę Aby wyjść z tego wariackiego kręgu pozwoliłam sobie napisać co myślę i przypomnieć, ze nie tylko o kasę tu chodzi! Pozamedyczne sposoby poprawienia medycznego statusu Polaków wrzucam jako kamyczki poznania do ogródka Pana Ministra księcia Radziwiłła.