Rety, co się dzieje! Gdzie się podziała radość mojego długiego week-endu w wiejskiej głuszy? Jazgot wszędzie gdzie się obrócę: na ekranie, w eterze a i chłopów przed kościołem opanowała polityczna gorączka! Jestem zmęczona już tym ogólnym kociokwikiem i międleniem bez końca tzw afery podsłuchowej. Ja, zwykły obserwator wydarzeń, niczyj stronnik ani wyznawca powiem szczerze, ze cała ta afera nie tak bardzo mnie angażuje i nie wydaje mi się takim aż wielkim politycznym skandalem!
Człowiek jest tylko człowiekiem i czasem musi sobie pogadać przy piwie, wódce i zakąskach. Że język rozmów był raczej nieparlamentarny? Ej, co tam! Dla facetów jestem wyrozumiała. Pamiętam jak ćwierć wieku temu w Australii premier Bob Hawke podchodził do wyborów i specjalnie filmował się i fotografował w różnych knajpach z kuflem piwa a klął przy tym jak szewc! „Wiesz on ma przed sobą duże zadania, chce reformować finanse – tłumaczyli mi Australijczycy – Hawke musi mieć wsparcie od ludzi i on specjalnie robi z siebie żula żeby zwykli Australijczycy zrozumieli, ze jest „swój chłop”. Popatrz jak on bełkocze – śmiał się mój rozmówca – gada jak silnik motocyklowy. A przecież umie mówić normalnie! Australia to jest kraj gdzie ludzie są równi i nikt, nie możne wywyższać się nad drugiego, a premier tym bardziej!” Tak mi wtedy wyjaśniano… I Hawke wygrał wybory!
Pogadali więc nasi przy kieliszku – i co? ? Czy załatwiali jakieś prywatne interesy? Czy uzgadniali jakieś lukratywne kontrakty dla teściowej? Były tam omawiane jakieś machloje na wielką skalę? NIE. Bełkotali, bo robili podchody rozpoznawcze, dotyczące spraw państwowych najwyższej wagi. Spotkali się przy zakąskach ale tylko po to, by podejść jeden drugiego, rozpoznać i omotać. Że co? Ze inaczej wygłaszają w mediach a co innego mówią prywatnie? Mnie to nie szokuje. To normalne u polityków! Tak się dzieje zawsze i wszędzie. W polityce nie ma przyjaciół a w politycznej sitwie nie ma lojalności. Może nawet bohaterowie tych podsłuchanych rozmów prywatnie myślą zupełnie inaczej, może za efektownymi sformułowaniami nagrań stoi pustka przechwałki? Pokazują kły i pazury a to tylko papierowe eksponaty dla zmylenia przeciwnika. Nic nie wiadomo: kto nagrał i po co, dlaczego rok trzymał w lodówce, ile jest tam prawdy a ile bajania. Niczego jeszcze nie wiemy a już skazujemy. Niektórzy wymyślili nawet, że za wszystkim stoi rosyjski wywiad, który za pośrednictwem sprzedajnego oficera BORu chce wywalić polski rząd. Spokojnie… Nawet nie znamy całości tych nagrań a Prokuratura nie ma taśm w ręku… Mimo wszystko… ja nie jestem tak bardzo zaszokowana! Nie jestem też wcale taka pewna – jak np. Marszałek Dorn – że państwo polskie już nie istnieje że rozpadło się na fragmenty i nie da się skleić. DYSK państwa trzyma się mocno. W mojej ocenie jest to bardziej afera medialna niż państwowa.
Dziennikarze i politycy są w swoim żywiole: podejrzewają, oceniają, osądzają, podpuszczają… Wiadomo, że od pewnego czasu polskie media nie analizują rzeczywistości i nie starają się jej poznać ani opisać ale kreują afery bo na tym dobrze się wychodzi! Teraz np domagają się egzekucji i wydają wyroki: ministrowie powinni pospadać ze swoich stołków, sejm niech się sam rozwiąże i żeby ten rząd rozpirzyć na cztery świata strony… Ale byłaby wspaniała katastrofa do opisywania! Hmmm? I co dalej? Generalna wymiana ekipy państwowej ( tylko dlatego ze jeden z drugim się wygłupił? ) to wielkie trzęsienie ziemi w gospodarce, administracji, w całym rządzeniu państwem. A skąd wiadomo ze nowi będą znacząco lepsi? Natura ludzka jest pokrętna a władza deprawuje. W polskich realiach nie ma ciągłości. Każdy nowy zacznie od uziemiania przeciwników z poprzedniej ekipy i będzie na to tracił cenny czas i siły., Lud nad Wisłą od stuleci wyżywa się bowiem we wzajemnych kłótniach, zawiściach, walkach i podjazdach. Co innego np. pragmatyczni Niemcy… Angela Merkel rządzi sobie spokojnie od 2005. Czy nie ma innych kandydatów na fotel kanclerski? Ależ są! Jest opozycja i są krytycy. Ale nad Renem spokojnie i dobrze się żyje – więc dlaczego zmieniać? Wygrała wybory po raz trzeci! W Niemczech szanuje się liderów – to nie jest Polska gdzie powszechnie nie lubi się wybitnych i na widok czyjegoś sukcesu od razu eksplodują plotki, intrygi, insynuacje i bomby zazdrości aż do bólu.
Podsłuchy polityków to nie jest polska specjalność i nie ma się czym nakręcać! Tyle ze na świecie na szafot idzie ten, co podsłuchuje a nie ten, co został podsłuchany Przed rokiem do dymisji podał się premier Luksemburga Jean-Claude Juncker. Odszedł w niesławie, bo nielegalnie podsłuchiwał innych polityków i tzw służby wykryły to. Afera WATERGATE wywaliła Nixona i przebudowała system Ameryki ale to dlatego, że sam Nixon zakładał podsłuchy przeciw działaczom konkurencyjnej partii!
Przez 25 lat od tamtych działań technologie podsłuchiwania zrobiły skok niesamowity! Mini-pluskwa może być w widelcu, kamera w długopisie… Ściany też maja uszy i nawet wentylator może być niebezpieczny, jak twierdzi właściciel restauracji „Sowa i przyjaciele” . Można podsłuchać precyzyjnie rozmowę z dużej odległości - prowadzoną np. na cmentarzu i tez można podsłuchiwać z dronu, zwieszonego na niebie. Można. Tylko po co?
Po pierwsze: żeby wywalić aktualnych sukcesorów i samemu dopaść do koryta – to ważny powód. Po drugie:. żeby zdobyć kasę – to drugi ważny powód.
Popatrzmy na ostatnie wydarzenia… Nie było w dziejach polskiego dziennikarstwa lepszej promocji! Nakład „Wprost” skoczył od razu do 160.000 a i w najbliżej poniedziałek ludzie będą też dyżurować przed kioskami i wyrywać sobie z rąk. Wejścia na portal tygodnika – w miliony! Winieta „Wprost” – obecna wszędzie, na ekranach całego świata! Czy wyobrażacie sobie lepszą kampanie reklamową? Najście ABW na redakcję w asyście 4 prokuratorów to świetne widowisko reklamowe: przepychanki, okrzyki, próby siłowe i krasomówcze. Sylwester Latkowski nieźle sam siebie też spopularyzował i miałam wrażenie, że doskonale się czuł w roli Rejtana, rozdzierającego szaty na progu… I w ten sprytny sposób rycerzem wolności słowa w Polsce stał się człowiek, który siedział w więzieniu za gangsterskie porachunki !
Gdyby nie było kamer wieczór w redakcji „Wprost” miałby zapewne inny przebieg. Wiem ze żyjemy w czasach pan-informacji ale czy ze wszystkiego warto robić od razu widowisko? Od kiedy to działania Prokuratury są transmitowane na cały świat? Niestety, okazuje się, ze agenci ABW to roztargnione młodzieniaszki, gubiące po drodze słuzbowe teczki z dokumentami BORowcy też się nie popisali nieudolnie sprawdzając zabezpieczenia w restauracjach…:) Wstyd! Ale…czy to takie dziwne? Dintojra w Wojskowych Służbach Informacyjnych spowodowała, że fachowcy tej branży pouciekali a narybek jest mocno nieprofesjonalny. Współczuję politykom – aż strach pod kuratelą takich ochroniarzy poruszać się i latać samolotami…:) Az strach pomyśleć co mogą od nas wyciągać obce wywiady, gdy nasze służby nie potrafią nawet ochronić własnego ministra!
Ale wracając do komercji ostatnich zdarzeń… Kto wie, czy amerykańska korporacja APPLE. Inc. z Kalifornii nie przyzna teraz redakcji jakiejś większej nagrody za reklamę swojego laptopa, który Naczelny „Wprost” tak zawzięcie trzymał i nie dał sobie wyrwać. Kto wie czy nie powinni go także sponsorować producenci urządzeń podsłuchowych wszelkiej maści. Sprawy się na tyle spopularyzowały, że zaraz będzie na nie większy popyt! Producenci wykrywaczy posłuchów i zagłuszaczy też mogą się spodziewać handlowej hossy.
Mam dziwne przeczucie że inicjatorami nagrań nie były wcale obce służby ani sprytni fachowcy opozycji – sprawa może się okazać banalnie prosta. Jakiś przygłupi kelner lub inny dziennikarzyna chciał sobie zarobić i nie chodziło mu wcale o wywalenie rządu ale o kasę , hecę i zadymę! Pan Latkowski za te taśmy też mu przecież nieźle zapłacił. Ale widocznie – opłaciło się!. Hello, grupa podsłuchująca władzę! Czy macie inne jeszcze pomysły? A gdyby tak zamontować pluskwę w …konfesjonale? Nasi politycy są przecież religijni i chodzą do spowiedzi by wyznać grzechy Panu Bogu. Ale byłaby radocha na takich taśmach prawdy! A ile kasy!!! Ho! Ho! .Wszystko ma bowiem swoja cenę a jak nie wiadomo o co chodzi to na pewno chodzi o pieniądze. Takie czasy!
Pamiętam inne czasy…. Jeszcze 30 lat temu wszyscy bardzo się siebie nawzajem bali. Elektronika była w powijakach, magnetofony taszczyło się za sobą ciężkie jak worek kartofli i nie było mowy o podsłuchiwaniu, bo nawet szpule rzęziły jak w młockarni. Te niedostatki technologii rekompensowała ogólna atmosfera . 3O lat temu nie byłoby szans aby wybitni politycy rozmawiali ze sobą z tak odsłoniętą przyłbicą. Oni też nawzajem się siebie bali! Wiadomo było, że co 10-ty jest TW ( tajny współpracownik) i donosi… Na donoszeniu i wzajemnej inwigilacji komunistyczne państwo się trzymało. Przez telefon też baliśmy się wtedy mówić szczerze. Pamiętacie to popularne zawołanie ” To nie jest rozmowa na telefon” .
Wizytę w hotelu w Pradze Czeskiej, gdzie delegowała mnie przed laty Telewizja, zaczęliśmy od szczegółowych oględzin pokoju :gdzie też może być ukryty podsłuch…. Odbiornik radiowy został natychmiast wyłączony, bo mówiono że głośnik może działać jak mikrofon zbierający dźwięki. Ściągnęliśmy z podłogi dywan szukając śladów urządzeń podsłuchujących. BYŁO! Coś było pośrodku pokoju i chłopcy z ekipy filmowej od razu wykombinowali narzędzia, żeby to odkręcić. I nagle… zjawiła się przerażona obsługa hotelu, bo na dole, w restauracji, odpadł z sufitu wielki żyrandol, który był zamocowany na wylot do sufitu i podłogi Można się dziś z tego pośmiać, ale nam wcale nie było śmiesznie i miałam wtedy okazję spotkać się z policją polityczną Czechosłowackiej Republiki Ludowej , czyli HRS ( nazywało się Hlavni Sprva Rozvedky) . Takie to były czasy!
Literackie wizje czasem się sprawdzają. Upadł komunizm ale zbliżają się czasy Orwella. W komuniźmie wszyscy donosili na wszystkich, w nowym wspaniałym świecie XXI wieku – wszyscy wszystkich podsłuchują. I to bez żadnej, przymuszonej woli! Urząd Kontroli Elektronicznej nie ukrywa, że tylko w ubiegłym roku zamontowano w Polsce na telefonach ( legalnie!) pond 2 mln podsłuchów. A prywatnie? Zazdrośni mężowie poszukują kochanków żon, rodzice najmujący nianię do dzieci rutynowo dziś montują podsłuch czy video-szpiegi, szefowie podsłuchują pracowników a nawet ich filmują po kryjomu…. W Niemczech np nie wolno instalować kamer monitorujących w biurach i firmach. W Polsce ten elektroniczny psychoterror nie ma blokady prawnej i coraz częściej towarzyszy miejscom pracy. Takie czasy!
Mamy kryzys relacji międzyludzkich, kryzys zaufania do polityków, do instytucji państwa i lojalności wzajemnej . Każdy kryzys ma jednak tio do siebie, że wymusza zmiany. Jak się tak dobrze nad wszystkim zastanowić to wychodzi na to, ze ludzie w przyszłości będą musieli być z sobą bardziej szczerzy i uczciwi - świadomi, że każdy ich krok może być nagrany i wykorzystany. Jeśli tego nie zrozumieją i nie zmienią się – ich życie stanie się piekłem. Dziś żyjemy w swoistej schizofrenii. Ludzie maja różne twarze, nakładają różne maski. Każdy odgrywa jakąś rolę i nie dba o wewnętrzną uczciwość. Politycy głoszą co innego w parlamencie, co innego w swoim klubie partyjnym i jeszcze co innego opowiadają prywatnie, wśród swoich. Pod czuwającym okiem orwellowskiego „Wielkiego Brata” będą musieli mówić szczerze co myślą, będą prawdziwsi, mam nadzieję… Taka jestem fantastka i tego sobie i wam życzę.
A teraz dość już mam tego jazgotu. Idę na spacer do lasu, bo od rana pięknie śpiewały ptaki. Ale niebo jakoś pociemniało i chmury brzemienne gromami i błyskawicami wiszą mi nad głową…