Czy ktoś jeszcze pamięta postać Ojca Andrzeja Klimuszko? O inż. Stefanie Osowieckim, słynnym jasnowidzu przedwojennej Polski piszą, wszystkie Encyklopedie.
O Ojcu Andrzeju wiedzą tylko niektórzy…. A ja znałam Go osobiście! Przed laty powierzył rękopis swojej książki młodej wówczas dziennikarce Telewizji Polskiej. Pamiętam… czytałam całą noc! Trudno było oderwać się od lektury tak bardzo niezwykłej a zarazem tak autentycznej. Rano pobiegłam do redakcji popularnego tygodnika „Literatura”. Naczelny Redaktor Gustaw Gottesman podzielił moja fascynację i w 1974 „Literatura” rozpoczęła druk pamiętników „Moje jasnowidzenie świata”. Wyobraźcie sobie… W latach triumfującego materializmu i wszechobecnego wówczas ateizmu, czołowy tygodnik literacki w Polsce ( podporządkowany bezpośrednio KC PZPR) zaczął drukować wspomnienia… jasnowidzącego księdza. Nie było chyba większego intelektualnego skandalu w powojennej Polsce!
Do siedziby Zakonu Franciszkanów w Elblągu zaczęli zjeżdżać wybitni pisarze, dziennikarze i artyści, by… zdemaskować oszusta. Wracali zafascynowani i…zdumieni. Pisali potem opowiadania, składali relacje, dawali świadectwo… Media całej Polski po prostu wybuchły! Dyskusje i kontrowersje przetoczyły się przez całą ówczesną prasę! Atakowano Klimuszkę zajadle. Broniono nieśmiało. Odbyło się też posiedzenie Komitetu Centralnego Partii, gdzie padały gromy na głowy nieodpowiedzialnych dziennikarzy. Gottesmana karnie odwołano z „Literatury” a ja wyleciałam z redakcji Popularnonaukowej Telewizji….
Ojciec Klimuszko był Franciszkaninem – do głębi i naprawdę skromnym, dobrym i serdecznym człowiekiem. Całym swoim życiem i w każdej chwili był gotów służyć ludziom. Niezwykłe właściwości jego psychiki rozwinęły się pod wpływem tragicznych przeżyć okupacyjnych. Po wojnie zasłynął ze zdumiewającej umiejętności określania losów ludzkich na podstawie fotografii. Ludzie poszukiwali swoich bliskich i gromadzili się wokół jasnowidzącego księdza.
W 1948 roku Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego wydało słynny dekret, rozpoczynający akcje likwidowania w Polsce księży-zielarzy, księży-leczących, księży jasnowidzących…. Klimuszko był na tej liście. Przed UB-ecką obławą uciekał w przebraniu kobiety i przez kilka dniu przekradał się drogami na południe. Na koniec zapukał do wiejskiej plebanii w Bieszczadach. Jego strach o życie był tak wielki, że nie powiedział prawdy. Wymyślił bajkę ze jest katolickim księdzem ze Lwowa, który zbiegł z ZSRR przez góry… To pozwoliło mu trwać w ukryciu. PO 1956 roku sytuacja się zmieniła, komunistyczna władza przestała polować na księży i Klimuszko mógł powrócić do pracy duszpasterskiej.
Książka Ojca Andrzeja Klimuszko „Moje jasnowidzenie świata, ( której fragmenty drukowała niegdyś „LITERATURA”) została wydana przez Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej. Znajdziemy w niej wiele konkretnych przykładów sprawdzonych wizji, eksperymentów potwierdzonych nazwiskami autorytetów naukowych i opowieści o ludziach, którym O. Andrzej pomógł. Kto chce może sobie poczytać… Dowie się też że wizje Klimuszki nie były wyraźne. Czasem obraz był nieostry, czasem po prostu był to błysk, migawka, niekiedy podświadomość podsuwała mu obrazy – symbole, które dopiero należało zanalizować i rozpoznać.
Byłam świadkiem wielu spotkań Ojca Andrzeja ze środowiskiem naukowym. On eksperymentował niechętnie. Mówił zawsze, ze jego nadzwyczajny zmysł nie jest dla zabawy naukowców, ale jest mu dany do pomocy potrzebującym. Odpowiadał tez negatywnie na prośby o przewidywania i prognozy: a co będzie? a jak będzie w przyszłości…? „Nie jestem wróżem ani duchem świętym! „- odpowiadał ze śmiechem. Nie dlatego aby jego wizje nie dotyczyły przyszłości, bo czasem i takie bywały, ale, swój dar chciał uczynić pożytecznym dla konkretnych ludzi tu i teraz.
Na II światowym Kongresie Badan Psychotronicznych w Monte Carlo w 1975 roku Ojciec Andrzej stal się międzynarodową sensacją! O spotkanie z nim ubiegali się dosłownie wszyscy – fizycy, medycy, psycholodzy i badacze innych specjalności z różnych krajów. Otoczony życzliwością i zaufaniem miał swoje wielkie dni. Jednym z problemów badawczych tych zjawisk jest bowiem relacja między osobą jasnowidzącą a asystującą publicznością. Jeśli widzowie są krytyczni, nieufni – sesje jasnowidzenia nie wypadają pomyślnie.
Wiele razy prosiłam Go, aby powiedział jak to jest, jak ON widzi? Czy jest może jakiś wewnętrzny ekran gdzie się obraz wyświetla jak w telewizorze? „Ach nie, to zupełnie inaczej – odpowiedział Ojciec Andrzej- Kiedy pomyślisz np. o swoim mieszkaniu to je widzisz w sobie, prawda? To ja tak samo – z tym ze twoja pamięć podsuwa ci to, co już widziałaś co pamięć zanotowała a ja widzę w sobie sytuacje i obrazy, których nigdy nie widziałem.” Ale jak to się dzieje – pytałam usilnie. „Ja nie wiem” – odpowiadał bezradnie…
Zrozumiałam, ze jest jakaś przestrzeń wewnętrzna, jakieś nieskończone pole informacji, po którym swobodnie przemieszczał się Jego umysł zatrzymując na chwile przed czymś nieznanym, co zostało akurat wywołane myślą czy wolą Ta wewnętrzna przestrzeń była poza prawami czasu w ludzkim rozumieniu.
Ojciec Klimuszko był głęboko wierzącym sługa Kościoła , nie sądził jednak, ze Jego szczególny dar pochodzi wprost od Boga. „Cuda, jeśli zachodzą to w ramach praw przyrody – zawsze mówił tak i pisał – Jeśli ja ksiądz spotykam się z badaczami to dlatego ze i ja, i oni wiedzą, że jest jeszcze dużo praw przyrody, które nie są rozpoznane”- Ojcem Andrzejem najbardziej interesowali się FIZYCY poszukujący odpowiedzi w fizyce kwantowej, która 40 lat temu nie śmiała jeszcze eksperymentować z ludzi psychiką
Może przyszli historycy epoki stwierdzą kiedyś, że fascynacja jasnowidzeniem i parapsychologią, która przetoczyła się przez Polskę lat siedemdziesiątych rozluźniła także rygory politycznej doktryny, uwolniła umysły, przekonała ludzi ze można myśleć inaczej…. Klimuszko był tym, który przez swoją miedzy nami obecność, łamał skostniałe paradygmaty nauki i zniewoloną ludzka świadomość.
W 2016 roku byłam na kolejnym KONGRESIE NAUKI - tym razem pod prowokacyjnym hasłem:” Czy świat realny jest poznawalny” ” W inauguracyjnym wykładzie prof. Magdaleny Fikus usłyszeliśmy wszyscy, ze… NIE! Nie jest poznawalny! Nie ze jesteśmy w stanie poznać do końca tajemnic mózgu, życia komórki i kosmosu. Pycha naukowców skończyła się już w latach 50-tych ubiegłego wieku. Gdy w Polsce wybuchła afera z ojcem Klimuszko byliśmy już mentalnie ogromnie spóźnieni….
Nagonka na Klimuszkę trwała nie miesiące, lecz lata i była fachowo prowadzona za pomocą dyspozycyjnych piór felietonowych żurnalistów. Ten skromny i dobry człowiek stał się obiektem drwin i niewybrednych dowcipów. Martwił się tym i nie bardzo rozumiał, dlaczego chcą go zniszczyć, Tymczasem do Elbląga przychodziły worki listów z kraju i zagranicy. Pracował bez wytchnienia dzień i noc „ Ja wiem, ze chcą mnie sprawdzić, chcą mnie wyśmiać, ale ja się nie dam ” – zwierzył mi się, gdy w maju 1980 roku odwiedziłam Go w Elblągu, Był skrajnie wyczerpany, tylko oczy świeciły najszlachetniejszym blaskiem w wymizerowanej, pomarszczonej twarzy.. Nie miał żadnej rodziny, nikogo bliskiego na świecie oprócz Braci Zakonnych. Hierarchowie kościelni raczej GO nie wspierali… Biskupi byli zazdrośni: taki zwykły ksiądz ma dar a Biskup to, co…? Niektórzy księża posądzali Klimuszkę o… praktyki magiczne i kontakty z diabłem. Byli też tacy, co liczyli pieniądze,” bo przecież ludzie muszą mu dawać za diagnozy”. Ale potrzebujący ludzie nic nie musieli, Klimuszko nie miał żadnej „stawki”, odpowiadał na wszystkie listy a pieniądze absolutnie go nie interesowały… Jedyne prezenty, które niekiedy przyjmował to paczki papierosów, bo był namiętnym palaczem. I to Go zgubiło , niestety… Płuca tego niespełna 70letniego męzczyzny rzęzily jak miechy kowalskie. To tylko astma -lekceważył – i bronił sią przed lekarzami.
Był bardzo samotny – tak mi się przynajmniej wydawało… Pamiętam zapytałam Go o to kiedyś …”Jak mogę się czuć samotny jak jestem potrzebny ludziom – odpowiedział – popatrz tylko na te listy, prawie pół tysiąca listów w dzisiejszej poczcie i każdy mnie prosi o pomoc….”
Tego roku jesienią w Londynie przeczytałam w gazecie brytyjskiej notatkę o Jego śmierci. Prasa krajowa nie odnotowała tego faktu. Tyle było wtedy zresztą ważniejszych wydarzeń! Wiem, ze strajkujący w stoczni w 1980 porozumiewali się z O, Andrzejem i pytali jak zakończy się strajk i czy porozumienia będą podpisane? I tu Klimuszko nie dochował swoich zasad, by nie mówić o przyszłości. „TAK, będą podpisane i powiem wam jeszcze ze będą podpisywane dwukrotnie” Czy się pomylił? Czymże był Okrągły Stół jak nie powtórnym podpisaniem układu?
Gdy stan wojenny katapultował mnie na druga półkulę, postać Klimuszki i jego wiesze słowa podtrzymywały mnie cały czas na duchu „Polska będzie źródłem nowego prawa a kraj ten zostanie tak uhonorowany jak żaden w Europie” –pisał 42 lata temu, a było to jeszcze przed wyborem Papieża, przed „Solidarnością” gdy nikomu się nie śniło ze skromny elektryk Lech Wałęsa 21 razy będzie oklaskiwany na stojąco przez amerykańskich Kongresmenów! Kto nie wierzy, że Klimuszko wiedział więcej, niech weźmie „Literaturę” z 1975 roku i przeczyta „Gdybym miał wybrać jakiś kraj na świecie do życia to wybrałbym tylko POLSKĘ, bo nie widzę nad Polska ciemnych chmur nieszczęścia, lecz promienne blaski przyszłości?”
Wspomnienie o Ojcu Andrzeju Klimuszki dedykuję wszystkim, którzy utracili nadzieję…Marzy mi się film i właśnie pracuję nad scenariuszem. Chciałabym przypomnieć postać Samarytanina w habicie, którego prześladował komunistyczny system a nie rozumieli Hierarchowie Kościoła. Co o tym myślicie? Czy chcielibyście obejrzeć film o skromnym zakonniku z Elbląga, który rzucił wyzwanie partyjnym intelektualistom? …