Co rusz ktoś w polskich mediach papierowych lub elektronicznych wyrusza do boju przeciwko tak zwanej politycznej poprawności.
W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” Jacek Szczerba omawia wczorajszą galę Cezarów, czyli wieczór wręczania francuskich nagród filmowych. Zastanowił mnie następujący fragment, który pozwalam sobie zacytować:
„Obeszło się bez lekcji poprawności politycznej. Faworyzowani „Indigenes” („Tubylcy”) Rachida Bouchareba – film oddający sprawiedliwość Arabom z francuskich kolonii walczącym w armii wyzwalającej w 1943 r. Francję dostali jedynie Cezara za scenariusz. ”
Co ma do rzeczy polityczna poprawność w kwestii przyznania lub nie Cezara temu filmowi? Od kiedy to powiedzenie, że Arabowie rzeczywiście walczyli w drugiej wojnie światowej, miałoby być tak strasznie politycznie poprawne? Chyba że pokazanie złożoności relacji między Arabami a Europejczykami różnym specjalistom od świętych wojen i od konfliktów cywilizacji jest samo w sobie politycznie poprawne?
Czy w takim razie mówienie o Polakach na Monte Cassino również należy uznać za przejaw politycznej poprawności?
Przy okazji, nie wiem, gdzie autor znalazł informację, że film ten był „faworyzowany”. Był wymieniany wśród trzech faworytów, to wszystko.
Nie widziałem „Indigènes”, więc nie będę go oceniał. Warto jednak dodać, że we Francji obejrzało go na razie około 2 milionów osób. I że dzisiejszej nocy film ten, pod eksportowym tytułem „Dni chwały” – „Days of Glory”, jest jednym z kandydatów do Oscara dla najlepszego filmu zagranicznego (jako film algierski zresztą, a nie francuski). Polityczna poprawność zagnieździła się więc już na dobre w Hollywood!
Ta walka z polityczną poprawnością przypomina mi zupełnie inne wydarzenie, którego pewne aspekty byłyby bardzo zabawne, gdyby całość nie była tragiczna. Wszyscy pamiętamy zabójstwo młodego Belga na dworcu w Brukseli. Gdy opublikowano zdjęcia pokazujące śniade twarze i czarne kręcone włosy uciekających sprawców, w polskich mediach wszystko stało się jasne – islamizm, Arabowie, jihad i tak dalej.
Pamiętam komentarz w Wyborczej (to że cytuję po raz drugi tę gazetę nie wiąże się z jakąkolwiek niechęcią do tego pisma, tylko z tym, że z polskiej prasy tę gazetę czytam najczęściej). Autor pokpiwał sobie z politycznej poprawności zachodnich medów, które z braku jakichkolwiek innych elementów dowodowych jakoś nie chciały na razie widzieć w tym wydarzeniu nic innego jak zwykłe zabójstwo.
Następnego dnia okazało się, że sprawcami morderstwa byli dwaj Polacy, i zaczął się niesmaczny karnawał. Jakieś zbiorowe przepraszanie w imieniu całej polskiej wspólnoty w Belgii, a nawet całego narodu! Nawoływanie, by broń Boże ktoś nie myślał, że wszyscy Polacy są tacy źli. Krótko mówiąc wielkie błaganie, by wszyscy w kwestii naszych rodaków byli POLITYCZNIE POPRAWNI !!!
Ale tej politycznej poprawności autor z Gazety tym razem już nie ośmieszał.
Bo tak to już jest, że uwielbiamy polityczną poprawność, gdy mowa o nas, ale lubimy ją trochę mniej, gdy chodzi o innych.
.