By zwrócić uwagę publiczności wcale nie trzeba posiadać wyjątkowych przymiotów moralnych. Niekiedy wystarczy tylko spektakularny ich brak.
Herostrates, Dzingiz Chan – przykuwali uwagę publiczności łamiąc pewne normy moralne – jednorazowo lub przez całe swoje życie. Akurat w tych dwóch przypadkach, stali się bohaterami zbiorowej wyobraźni całkiem świadomie. Herostrates – by wyjść z anonimowości i stać się sławnym, Dżingiz Chah = by utrzymywać w strachu wrogów i poddanych.
We współczesnych mediach przypadki łamania norm często nagłaśniane są z innych względów – by zdobyć zainteresowanie publiczności oraz napiętnować zachowania aspołeczne.
Niestety często tutaj dochodzi do zaburzenia proporcji. Zachowania, działania, które rzekomo mają być napiętnowane stają się obiektem publicznego zainteresowania, a ocena moralna schodzi na plan dalszy, rozmywa się i publiczny pręgierz, jakim miały być media nie wypełnia swojej roli.
Tak było niemal samego początku z Katarzyną W., nie wiadomo dlaczego nazywaną matką Madzi.
Podobnie też stało się z grupą kobiet oskarżonych o stręczycielstwo z wykorzystaniem modelek i hostess.
Kolejnym przypadkiem w tej kategorii są kobiety wynoszące bez zapłaty futra ze sklepu na Florydzie.
Wszystkie te przypadki są inne.
Katarzyna W. początkowo była kreowana na ofiarę, by wraz z ujawnieniem nowych faktów stać się medialną diablicą i seksualną wampirzycą – wrogiem publicznym – skupiającym na sobie uwagę centrum tzw. paniki moralnej. Prokuratura, ani sąd nie był w stanie rozsądnie i bez epatowania publiczności bulwersującymi ciekawostkami zarządzać informacjami w taki sposób, by szanując godność ludzką, zabezpieczyć obywatelskie prawo do informacji. Wymiar sprawiedliwości sprawiał wrażenie stronnika tabloidów i sam niepotrzebnie podgrzewał informacje ujawniając informacje z postępowania.
W przypadku oskarżeń o stręczycielstwo paliwem napędzającym zainteresowanie mediów był fakt, iż w proceder były zamieszane osoby znane publicznie, działające w show-biznesie. Oskarżenia dobrze współbrzmiały z tzw. mądrościami ludowymi, że w tym światku wszystko można załatwić przez łóżko. Okazało się jednak, że prawda była inna – przez łóżko co najwyżej można było załatwić pieniądze, bo te z pokazów, czy z gaży za fotografię na pierwszej stronie magazynu nie dorównywały zarobkom z prostytucji.
Przy okazji doszło do rozwodnienia zarzutów. W polskim prawie prostytucja nie jest przestępstwem, przestępstwem jest stręczycielstwo. Jednak utrzymywanie się z prostytucji nie jest w Polsce uważane za postępowanie zgodne z zasadami moralnymi. Znaleźli się jednak celebryci usprawiedliwiający działanie modelek polegające na sprzedaży własnego ciała, mówiący, że to ich własny wybór. Nawet jeśli to prawda, cała sprawa pokazuje, że zawód modelki i hostessy naraża na pokusy moralne i nie powinien być wymarzonym zajęciem dla religijnej, skromnej nastolatki (ale czy taki wzór osobowy w przypadku dziewczynki nie kończy się w wieku 9 lat na tzw. Komunii?).
Trzeci przypadek jest ciekawszy. Odbija szersze trendy zachodzące w polskim społeczeństwie od czasu PRL-u, gdzie kto nie kradł (nazywano to wynoszeniem) z pracy i nie kombinował, załatwiał (wykorzystywał swoje miejsce pracy i pozycję dla prywatnych celów) uważany był na frajera i nieudacznika. Zwyczaj kombinowania przeniesiony został na czas budowy społeczeństwa rynkowego (słynna maksyma- pierwszy milion trzeba ukraść). Czas zmian społecznych reguł oznaczał nowe zjawiska jak np. jumanie (wyjazd młodych ludzi za granicę na kradzieże w sklepach samoobsługowych). Wydawało by się, że jumanie to domena przede wszystkim nastolatków. Tymczasem przykład żony byłego ministra (też z zarzutami natury kryminalnej) i byłej narzeczonej znanego aktora wskazuje, że tak nie jest. Chyba, że obie panie były jumaczami z przeszłości i z tego nie wyrosły. Oczywiście złodziejstwo może być sposobem na życie, trzeba przy tym albo samemu być paserem, albo mieć zaprzyjaźnionego pasera. Obie panie, wiele na to wskazuje, należały do elit. Wcześniej już wskazywano, że wśród elit show-biznesu ktoś rozprowadza kradzione luksusowe samochody z przebitymi numerami. Podobno celebryci bardzo chętnie korzystali z tej oferty i nie przeszkadzało im podejrzane pochodzenie aut. W tym przypadku było prawdopodobnie tak samo. Okazuje się, że polscy celebryci nie są ani trochę uczciwsi niż reszta społeczeństwa, a może nawet mniej, bo poniekąd pokusa większa…
Czego przykładem jest również Jakub S. Media wmawiają nam, że przeciętny Polak jest lepszy. Czyżby? Wszystkie te przypadki wpływają na to jak publiczność postrzega polskie elity, a są one poniekąd dramatycznym odzwierciedleniem przywar polskiego społeczeństwa.