Jaki jest cel Internetu? Dystrybucja wiedzy? Kontrola obywateli? Bogacenie się przedsiębiorczych, młodych, którzy potrafią wykorzystać potencjał nowoczesnych technologii? Początkowo miała to być sieć akademicka. Teraz trudno powiedzieć, jaki jest kierunek jej rozwoju i kto o tym decyduje.
Jedno jest pewne, wizja egalitarnej społeczności to fikcja. Uprzywilejowane są korporacje takie jak Google czy Facebook, a także powiązane z nimi instytucje publiczne i organizacje biznesowe. Nie chcę budować żadnej teorii spiskowej, ale warto wiedzieć, z czym mamy do czynienia. Nie będę wypisywał przykładów świadczących o postępującej „inwigilacji” niemniej zwróćcie uwagę
Google wciąga coraz więcej treści do poziomu SERP. W organicznych wynikach wyszukiwania pojawiają się wyniki meczów, prognozy pogody, obliczenia matematyczne, widgety z Google+ i Wikipedii. O ile te ostatnie dwa przypadku nie są szkodliwe (serwisy należące lub powiązane z korporacją z Mountain View), o tyle pozostałe powinny martwić. Coraz więcej treści, które były dostępne na serwisach rozmaitych wydawców są kopiowane i publikowane bezpośrednio w Google. Jest to zjawisko tzw. web scrapingu, za które swoją drogą można dostać karę w wyszukiwarce, jeśli używa się go na swojej stronie. Gigant dąży do konsolidacji treści w obrębie swojego dominium.
Facebook także sukcesywnie dąży do utrzymania użytkowników w obrębie swojego serwisu. Od niedawna wiadomo, że artykuły będą publikowane wewnątrz platformy. Pojawia się wiele pytań o szczegóły tej formuły – jak będzie wyglądała analityka, czy będzie można publikować własne reklamy (wątpię). Wydawcy w zasadzie przestaną być posiadaczami treści, a użytkownicy będą im użyczani. Ten trend nie jest nowością. Serwis Zuckerberga od dłuższego czasu ogranicza zasięgi postów, przy czym skupia się przede wszystkim na postach zawierających linki na zewnątrz.
Bardzo duża popularność YouTube była jednym z poważniejszych wyzwań dla strategów z Palo Alto. Jak zaradzono problemowi uciekających użytkowników? Po pierwsze dość szybko filmiki zostały embedowane (czyli zaciągnięte tak, aby były odtwarzane z poziomu Facebooka). Po drugie, Facebook stworzył własny format postów wideo. Wielu wydawców i specjalistów social media twierdzi (i ma na to konkretne dowody), że posty z filmami uploadowanymi na Facebook posiadają bonus do zasięgów – Edge Rank (algorytm decydujący o dotarciu postów do poszczególnych odbiorców) traktuje je przychylniej, ponieważ angażują i … pozwalają pozostać użytkownikom w obrębie serwisu (jednocześnie bez nabijania wyników YouTube’owi).
Dążymy od rynku rozproszonego do rynku, na którym dominuje kapitał. Internet, który wg wielu miał stanowić przestrzeń dla egalitaryzmu i wolności staje się miejscem rozgrywki między kilkoma gigantami, na którym jesteśmy coraz częściej w równym stopniu konsumentem, co walutą. Deal with it.
grafika: dailytech.com
O mnie: zajmuję się marketingiem i komunikacją w internecie.Jeśli masz pytania, potrzebujesz pomocy lub chcesz porozmawiać o promocji swojej marki w sieci, zapraszam na stronę Takaoto lub mój blog szymonslowik.pl.
Zobacz też: pozycjonowanie stron www – test SEO