Toczy się dyskusja o uboju rytualnym, aferze z ks. Lemańskim, nawet imię przyszłego następcy tronu w Wielkiej Brytanii staje się tematem nr 1 w serwisach informacyjnych. Nie ma się co dziwić, w końcu sezon ogórkowy w pełni.
Jednak w tym całym szumie umknął bardzo ważny dla polskiej gospodarki temat – przedłużenia funkcjonowania specjalnych stref ekonomicznych. Dziwię się rządzącym, że nie chwalą się tą bardzo dobrą decyzją, na której skorzysta wiele regionów kraju. Tym bardziej, że jest to działanie mające na celu ratowanie spadającego PKB.
Rada Ministrów na ostatnim posiedzeniu przedłużyła funkcjonowanie specjalnych stref ekonomicznych do 2026r. Pierwotnie miały one funkcjonować jeszcze przez 7 lat. Ta nowa, kilkunastoletnia perspektywa funkcjonowania stref daje szansę na przyciągnięcie nowych inwestycji oraz powstanie wielu nowych miejsc pracy.
W specjalnej strefie ekonomicznej przedsiębiorcy są zwolnieni z płacenia podatku dochodowego proporcjonalnie do wartości realizowanych inwestycji oraz wielkości zatrudnienia. W skrócie, aby skorzystać z tego przywileju przedsiębiorca musi na określonym terenie (objętym strefą) zrealizować inwestycje o określonej wartości, zatrudnić określoną liczbę pracowników i przez czas korzystania z ulgi utrzymać działalność i zatrudnienie. Mechanizm prosty, ale bardzo skuteczny. Dzięki niemu udało się zrestrukturyzować wiele ośrodków przemysłowych m.in. Ożarów Mazowiecki, Mielec oraz Stalową Wolę.
Dla przykładu Tarnobrzeska Specjalna Strefa Ekonomiczna, obejmująca również tereny Stalowej Woli, ma 1587 ha, z czego większość gruntów jest zagospodarowanych. Liczba miejsc pracy w TSSE wynosi ponad 28 tys. Często są to miejsca pracy, które powstały w miejscach, gdzie bez specjalnych zachęt nie udałoby się zainstalować dużych inwestycji.
Szacowane wpływy do budżetu samorządów z tytułu przedłużonego działania Stref mają sięgnąć 199 mln zł. Liczby mówią same za siebie.
Nie potrafię zrozumieć dlaczego np. temat uboju rytualnego jest ważniejszy od kwestii mówiącej o szansie rozwoju naszego kraju. Tym bardziej dziwi mnie to, że ci którzy te dobre decyzje wprowadzają w przekazie medialnym, skupiają się też na rzeczach nieważnych – dając mediom i opozycji spychać się do narożnika. Jak widać, emocje zostały ulokowane nie tam gdzie trzeba. Może i gospodarka jest nudna, ale to ona daje nam jeść. Więc zacytuje, wyświechtane już, hasło amerykańskiego prezydenta Clintona: „It’s the economy, stupid”.