Nie wiem jak Państwu, ale mnie od ponad roku wydaje się, że Polska jest miejscem, w którym co rusz to przydarzają się jakieś anomalia. Dotyczą one nie tylko zmiany pojęć, prawa, przyrody, ale też znaczenia różnych słów i rzeczy. Na naszych oczach nagle zmienia się to, do czego niemal od urodzenia się przyzwyczailiśmy.
Weźmy dla przykładu taki kolor czerwony. Dawniej symbolizował on miłość, krew, życie, energię, pobudzał do działania… Rzekłabym, że czasem aż zanadto… Jako zbuntowana nastolatka zafundowałam sobie właśnie płaszcz w takim kolorze protestując w ten sposób przeciwko obowiązującemu wtedy w szkolnictwie kolorowi granatowemu. W dodatku, jako ciemnej szatynce było mi z tym kolorem jak to się mówi „do twarzy”. Czerwony płaszcz zadziałał faktycznie jak płachta na byka – czyli na dyrektora szkoły, który biegał za mną wykrzykując, że moja matura wisi na włosku… Na szczęście przyszła wiosna, płaszcz zdjęłam, a dyrektor o groźbie zapomniał.
No i masz… Ktoś, a trwa w tej sprawie dochodzenie, wpadł na pomysł, aby Donalda Tuska przywitać na Dworcu Centralnym plakatami w czerwonym kolorze, gdzie umieszczono jego podobiznę z podpisem: Przystanek Europa.
Niestety, wielu młodszym dziennikarzom i sprawozdawcom wychowanym na transmisjach z meczów piłkarskich czerwona kartka kojarzy się wyłącznie z faktem wykluczenia jakiegoś zawodnika z gry za faule lub inne przewiny. Donosili zatem ochoczo, że na dworcu pojawili się liczni przeciwnicy Tuska pokazując mu czerwoną kartkę. No i zawrzało… Wojciech Maziarski na Twitterze napisał:
„Jakaś totalna szajba. Gdybym czerpał wiedzę tylko z fejsa, musiałbym dojść do wniosku, że w dniu 19 kwietnia społeczeństwo obywatelskie w Polsce poniosło wielką klęskę, a PiS triumfował. A to dlatego, że ulotki z twarzą Donalda Tuska były w kolorze czerwonym. Ja też na dworcu dostałem taką ulotkę. Niosłem ją i nic a nic mi jej kolor nie przeszkadzał. W ogóle nie zwróciłem uwagi, że miała jakiś kolor. Teraz, gdy zrobiła się afera, widzę, że faktycznie miała kolor. Czerwona była. Zdecydowanie czerwona. No i? Ludzie, naprawdę nie macie większych problemów?”.
Zaraz też pojawili się i inni obrońcy czerwonego koloru twierdząc, że plakaty z profesorem Rzeplińskim zrobione na okoliczność jego pożegnania z Trybunałem też miały kolor czerwony i nikomu to nie przeszkadzało. No, ale teraz jest inaczej. Dochodzenie trwa i nikt, gdy te słowa piszę do autorstwa przyznać się nie chce. Podejrzenie padło na tzw. Kartoniadę czyli grupę wspierającą KOD na manifestacjach swoimi ułożonymi z kartonów hasłami.
Proszę Państwa jest źle, a nawet jeszcze gorzej, bo czerwony kolor, to kolor KOMUNISTÓW” i jako taki powinien zostać zakazany. I nic to, że na naszej fladze narodowej występuje też obok bieli… Proszę o tym pamiętać i wykluczyć go na zawsze ze swojej palety.
Do anomalii dołączyła nam również ochoczo przyroda zasypując pół Polski śniegiem w drugiej połowie kwietnia. Ja pomału przestaję wszystkiemu się dziwić. Temu, że sala plenarna Sejmu to miejsce do spania i jedzenia, że flagi narodowe nie wywiesza się jak dawniej w oknach i na balkonach tylko w święta, ale biega się z nimi na co dzień niczym z parasolką po placach i ulicach, że na Wawelu chowa się nie tylko królów i wieszczów, ale ofiary katastrof samolotowych i że wszystko co komu złego się przytrafi to … wina Tuska. O tym ostatnim co prawda słyszę już od dawna. I jakoś lżej człowiekowi, bo jest na kogo winę zwalić.