Gdy niedawno odwiedziłam rodzinę, moja 8 letnia wnuczka pochwaliła się, że zapisała się do chóru szkolnego. - A cóż tam śpiewacie?- zainteresowałam się.
- No, właśnie uczymy się na konkurs dwóch piosnek: ” Szara piechota” i „Rozkwitały pąki białych róż.” – Tak? – zdziwiłam się i brwi wjechały mi na pół czoła.
- Tak – potwierdziła moja córka i dodała: – Tosia zapytała mnie co to jest jar, bo ułan Jasieńko padł nad jarem, a potem się popłakała, bo jej brat też ma na imię Jasio.
Powstrzymałam się od głośnego komentarza, ale pomyślałam, że nawet ja, której dzieciństwo przypadło na czasy stalinowskie, śpiewałam bardziej wesołe piosenki jak na przykład: „Zbudujemy nowy dom”, czy „Na lewo most”, nie mówiąc o córce, która w gierkowskiej Gawędzie śpiewała: ”Bo ja mam psa”, czy „Gramy w kolory”. A teraz dzieci płaczą wspominając wojny i mogiły…
A tak w ogóle słuchając ostatnio wystąpień przedwyborczych polityków różnych opcji mam uczucie, że Polska mentalnie strasznie się nam uwsteczniła.
Kandydat na prezydenta Grzegorz Braun bredzi o spiskach żydowsko- masońskich wyciągając z lamusa uprzedzeń jakieś przedwojenne upiory, inny chce powrotu króla w Polsce, Andrzej Duda pytany o in vitro mówi, że mu na to chrześcijańskie sumienie nie pozwala, potem zdanie zmienia i mówi, że jako prezydent, by zezwolił, a w końcu stwierdza, że on tak myśli jak mu episkopat każe. A wszyscy kandydaci z wyjątkiem Palikota boją się narazić Kościołowi, który od czasów Średniowiecza niewiele swą doktrynę zmienił i nigdy awangardą postępu nie był i nie będzie. Nawet protegowana Lewicy zawiodła. Pani Magdalena Ogórek, która karierę zaczynała jako kandydatka na lokalną miss kręcąc pupą przed sponsorami, kolejno próbując sił jako aktorka w serialach, w końcu postanowiła być naukowcem, a teraz politykiem. Niby każdy nosi buławę marszałkowską w tornistrze, ale do tego tornistra musi też zapakować odpowiednią wiedzę i przygotowanie. A pani Ogórek rzuca hasło: – Trzeba prawo napisać od nowa i dopiero po miesiącu kampanii uściśliła, że miała na myśli prawo podatkowe. Zapytana czy chce 50% podatku dla najbogatszych, stwierdziła, że jeszcze nie wie i się zastanawia.
Na Boga! Jak się startuje do wyborów prezydenckich należy mieć jakiś program, a nie tylko worek banałów i ogólników. Janusz Palikot, któremu zdarza się czasem coś mądrego powiedzieć, niestety w swoich poglądach obija się od ściany do ściany i trafia do kompletnie ślepych zaułków, skąd musi wycofywać się rakiem. Stracił kompletnie zaufanie, bo nikt nie pójdzie za przewodnikiem, który zatacza się jak pijany. Paweł Kukiz, któremu nienawiść patrzy z oczu, najchętniej wszystko by zdetonował i wysadził w powietrze. A co dalej oprócz okręgów jednomandatowych? Myślę, że on sam tego nie wie.
Nikt, dokładnie nikt, nie przedstawił porywającej i jasnej wizji przyszłości Polski. Panujący nam miłościwie prezydent Komorowski człapie w tę przyszłość nieśpiesznym krokiem spacerowej klaczy obiecując, że jego pojazdem wszyscy dotrą na miejsce bezpiecznie. Może i tak, ale przynajmniej mi, bardziej się śpieszy.
Niedawno dotarła do nas wiadomość, że Ryszard Petru, Leszek Balcerowicz i Władysław Frasyniuk myślą o utworzeniu pragmatycznej partii (na razie jest stowarzyszenie), której celem będzie nowoczesna Polska. Wiedza ekonomiczna tego pierwszego, realizm drugiego, w końcu energia i siła trzeciego z tych nowych tenorów może w wypadkowej w końcu da arię, której z przyjemnością posłuchają wszyscy Polacy i która poderwie nas do przodu. Oby!