Nie ma wolności bez własności! Autorem ten nowej dla mojego ucha sentencji okazał się być niejaki Krzysztof Skowroński, czyli prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, który tymi słowami powitał przybyłych na konferencję dziennikarzy w siedzibie przy ul. Foksal w Warszawie. Do tej pory słyszałam że kto ma media ten ma władzę. Hm…- przeleciało mi przez głowę – dotychczas wydawało mi się, że człowiek wolny, to taki niczym nie obciążony, swobodny niczym ptak… Ostatnio jednak słyszę takie różne, dziwne rzeczy, że przestałam sobie tym zaprzątać głowę, tym bardziej, że w prezydium konferencji poświęconej strukturze własności mediów w Polsce zasiedli tacy przedstawiciele świata dziennikarskiego jak: posłanka PiS Barbara Bubula, Teresa Bochwic – czł. KRRiT, Wojciech Reszczyński – aktualnie publicysta mediów prawicowych, Jolanta Hajdasz – z Centrum Monitoringu Wolności Prasy. Obecni też byli : Witold Kołodziejski – szef KRRiT oraz Krzysztof Czabański – przew. Rady Mediów Narodowych. Ta moja pracowita wyliczanka pewnie nudzi Państwa, ale chcę udowodnić, że problem ten nurtuje wyłącznie szefostwo mediów prawicowych, bo nie było tam ani jednego przedstawiciela strony opozycyjnej. A nurtuje, bo w połowie marca 2017 r. szef niemiecko-szwajcarskiego koncernu medialnego wystosował list do dziennikarzy pracujących dla niego w Polsce, w którym nawiązując do reelekcji Donalda Tuska na stanowisko szefa Rady Europy napisał: ”Podpowiedzmy im co zrobić, żeby pozostać na pasie szybkiego ruchu i nie skończyć na parkingu. Stawką w tej grze jest wolność i pomyślność przyszłych pokoleń”.
Kilka dni później w programie „Woronicza 17” niejaka Barbara Fedyszak-Radziejowska złapała byka za rogi i stwierdziła: „Klucz do tego, co jest w tym liście nie polega na tym, że kapitał ma narodowość, ale, że ma poglądy! To znaczy, że własność może w dużym stopniu formować postawy polityczne danego społeczeństwa i wtedy mamy do czynienia z zakłóceniem demokracji. I to własność decyduje o poglądach obywateli, a nie wybory i możliwość konfrontacji różnych poglądów”. Dodatkową konsternację prawicowych mediów spowodował fakt przejęcia przez amerykański koncern Discovery firmy Scripps, m.in. właściciela działającej w Polsce Grupy TVN! I jak tu nakładać kary na Amerykanów – największych sojuszników Polski?! No i właśnie z inicjatywy Centrum Monitoringu pojawiło się obszerne opracowanie na temat własności mediów dokonane przez zespół pod kierunkiem Moniki Szeteli z Zakładu Komunikacji Społecznej w Szkole Wyższej Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
I co z niego wynika? Proszę Państwa, nie jest źle! Jeżeli chodzi o prasę, to 42% skupionych jest w polskich rękach, zaś w rękach niemieckich jest co prawda 32%, ale są to głównie tzw. tabloidy traktujące o modzie, urodzie i gotowaniu…
Gorzej jest z telewizją… Najwięcej kanałów jest w rękach amerykańskich, co jednak nie ma przełożenia na popularność. 2/3 telewidzów ogląda polskie kanały! Najgorzej z radiem: najwięcej słuchaczy ma RMF FN (a to kapitał niemiecki) oraz Radio Zet (kapitał francusko-holenderski). I tak oto w trosce o nasze „bezpieczeństwo” informacyjne PiS chce w ramach dobrej zmiany, co prawda już nie repolonizować media (to fatalnie brzmi – doszedł do wniosku, bo po wpadce z ustawą o IPN-ie zrobił się bardziej ostrożny), ale dekoncentrować je. Jak to zrobi? Oto jest pytanie! Badania te nie dotyczyły na razie Internetu oraz mediów lokalnych. Na szczęście tygodnik, do którego piszę felietony, to polska spółka wydawnicza, która jako właściciel nie narzuca mi, chwała Bogu, żadnych poglądów i jak na razie mogę pisać co żywnie mi się podoba byleby to było zgodne z prawdą i etyką dziennikarską. Nie wiem co prawda jak długo jeszcze…
Najbezpieczniej pod tym i wieloma innymi względami było za PRL, potem SLD-PSL,PO-PSL i tak dalej.
Jak słyszę ten wyświechtany, niczym portki ujeżdżacza koni slogan „wolne media” to za każdą razą śmiać mi się chce i śmieję się.
Wolne media + niezależni dziennikarze + misja = pełna micha i święty spokój na czas sprawowania tzw. władzy
Tak było, jest i niestety zostanie.