Znany reżyser powiedział, że albo dostanie pieniądze natychmiast, albo wychodzi. Wracam jeszcze do wczorajszego wpisu "Ile płaci telewizja?". Rzeczywiście na naszą piękną szefową produkcji nie było mocnych. Była w swoim fachu najlepsza. Wiedziała, jak skutecznie nie płacić. To też zdolność aż pewnego dnia. W studiu miał pojawić się znany reżyser w celu opowiedzenia "intelektualnej" anegdoty o tym, jak w filmie pracuje się z dziećmi. Stawił się wcześnie rano. Przyjechał owinięty długim szalem. Ledwo wparował do studia, a dwa kroki za nim jego trzecia żona, zapytał nerwowo: "Kto tu jest odpowiedzialny za pieniądze?" Zaczynam się z nim witać, ale ręki mi nie podaje. Mówi: "Dobra, dobra, najpierw kasa, potem grzeczności. To pan mnie tu wezwał rano?" "Ja. " – wydukałem. "To forsa! Ile tu płacicie?" Nooo. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Na wszelki wypadek omal siłą wprowadzony został do garderoby, żona odprowadzona do bufetu (ważne, żeby ich rozdzielić, bo razem byliby dla nas za silni), a ja pobiegłem szukać producentki. Zależało mi na występie reżysera, bo jednak brak gościa to poważna sprawa, ale z forsą nie miałem nic wspólnego. Nasza producentka jest dziewczyną prześliczną, więc liczyłem, że jej wdzięk go oszołomi. Ona też tak chyba myślała. Pewnym krokiem weszła do garderodby. "To pani tu płaci?". "Nie. Mój szef. – odpowiedziała mniej pewnie, ale zaraz dodała: Ale go tu nie ma. " "To ja wychodzę. " "Ale po co się zaraz tak denerwować. " "To ile płacicie?" "Dwieście złotych" – odpowiada. "Dobra. Ale jaka forsa taka anegdota. Będzie smętnie i nudno. " "Nie mam więcej" – odpowiada producentka. I upewniła się: "To co zaraz podpiszemy umowę, a pieniążki prześlemy na konto?" "Jakie konto? Gotówka albo wychodzę!" – powiedział, wciąż ubrany po uszy, owinięty długim szalem. "To ja. pojadę do bankomatu. " – powiedziała. Reżyser nie rozbierał się, nie pozwolił się pomalować, czekał aż wróci. Kiedy dostał pieniądze i kiedy później wszedł do studia, rozpoczęło się nagranie, opowiedział chyba najbardziej drętwą anegdotę, jaką w życiu słyszałem. Lepsza kosztowałaby nas więcej. A do naszej prowadzącej powiedział, że ładną ma na głowie perukę, a włosy miała własne, co potwierdzam. To właściwie tyle, ile chciałem dorzucić do wczorajszej historii jako puentę, że jednak można.
Jaka forsa taka telewizja!

a ta anegdota tez jest dretwawa skoro nie wiemy ktory to – trzecia zona? moze pan Andrzej?